wtorek, 12 grudnia 2017

Piwoteka & Kraftwerk: Double Trouble, Piwoteka- Va Banque, Piwoteka & De Molen- Łódź i Młyn

Double Trouble- Imperial Milk Stout- Browar Piwoteka/Browar Kraftwerk

Jeśli jeszcze pamiętacie... zresztą, nie ważne. Piwo ukazało się... dawno. Jakoś tak jak zakładałem bloga tego. Czyli ze dwa lata prawie temu. Datę w każdym razie ma do 28/07/2016, czyli trochę się temu piwu poleżało u mnie.

Po ostrożnym zlaniu znad osadu do szkła ma całkiem ładną, beżową, zbitą pianę. Podczas nalewania jest brunatne, w moim wazonie sensorycznym wydaje się być czarne.

Aromat to odrobina kawy, śmietana, lekkie nuty mocno słodkiego sherry, mleczna czekolada, odrobina kakao. Nie utleniło się mocno, pachnie dosyć ładnie i dosyć słodko.

W smaku potężna słodycz, najpierw cukrowe, karmelowe nuty, jak lekko przypalony na patelni brązowy karmel, następnie okrągła i gładka słodycz kremu śmietankowego. Co zaskakujące nadal kontruje ją zaznaczona, dosyć palona goryczka, z nutami przypalonego ciasta i przeprażonej kawy. Przewija się też delikatny posmak kandyzowanych wiśni, albo słodkiego sherry. Pojawia się też delikatna nutka orzechów w bardzo słodkim kremie śmietankowym, kojarząca mi się z nut crackerem czy niektórymi piwami omnipollo.



Piwo jest nisko wysycone, natomiast nadal pomimo potężnej ilości laktozy brakuje wrażenia pełni. Jest w miarę gładkie. Alkohol po tym czasie nieźle się ukrył.

Overall:
Wyszedł z tego bardzo smaczny stout. Wyraźnie zyskał na leżakowaniu, chociaż nie zrobiła się z niego jakaś petarda. Z przyjemnością wypiłem sobie to piwo na mikołajki w charakterze deseru.

Va Banque- Herring Imperial Stout- Browar Piwoteka

"Imperialny stout doprawiony 33kg śledzi. Jeśli nie boisz się połączenia śledzi i czekolady to piwo jest dla Ciebie".
Piwo ze śledziem przeterminowane o pół roku (warka z datą do 20.06.2017). Czy to może się nie udać?

Drobna beżowa piana, piwo brunatne, klarowne.

Ale pachnie ślicznie. Na początku po nosie dają nuty czerwonych owoców, czerwone słodkie jabłka oraz wiśnie, następnie intensywny, słodki zapach czekolady, mleczna i deserowa. Mniam. I potem pojawia się ta nuta: delikatny zapach, najpierw charakterystyczny zapach świeżej, surowej ryby, potem delikatna rybna wędzonka.

Natomiast w smaku już nie ma cienia wątpliwości, są śledzie w obu postaciach. Delikatna, aksamitna czekolada walczy z wyraźnym posmakiem świeżej, morskiej ryby, następnie przewijają się delikatne kandyzowane wiśnie i aromat czerwonego jabłka. Na samym finishu przemyka delikatna wędzoność. Jeśli chodzi o smaki podstawowe to bardzo delikatna słodycz, lekka kwaskowość, przyjemna i zaskakująco najwyraźniejsza. Bardzo delikatna nuta ni to słona, ni to umami, i delikatna kakaowa goryczka.

Jeśli chodzi o ciało... to w sumie tylko tego tutaj brak. Piwo jest gładkie, nisko wysycone, alkoholu w ogóle nie czuć, ale nieco zbyt "cienkie", wodniste. Lubię kiedy tego typu piwa wyklejają usta, czuć ich wagę.

Overall:
Polska odpowiedź na stouty ostrygowe. Ciekawe, intrygujące i smaczne piwo. Może te smaki nie są jakoś super zharmonizowane, ale nie walczą też ze sobą. Jedynie czego mi tutaj brak to ciała.
No i cebuli. Bo śledzik z cebulą zawsze na propsie.

PS nabrałem ochoty na jedną małą wódeczkę, która nigdy nikomu nie zaszkodziła. Ciekawe czemu.

Łódź i Młyn- Imperialny Stout z jarzębiną- Browar Piwoteka & De Molen
(warka z datą 19-10-21- pogubiłem się czy była 1 czy 2 warki, w każdym razie piwo kupione zaraz po premierze która miała miejsce już dosyć dawno temu).

Nieprzejrzyście czarne piwo z niewysoką, drobnopęcherzykową, beżową pianą. Piana redukuje się do niepełnej kołderki, głównie obrączka przy szkle i pływająca wysepka na tafli piwa.

W zapachu bardzo wyraźnie czuć jarzębinę, słodko-kwaskowy owocowy aromat, bardzo podobny do rokitnika czy konfitur z pomarańczy. Przez chwilę pojawiała się nieco nieprzyjemna nuta, podobna do żelaza, ale na skórze metalu nie czuć, a ten nieprzyjemny zapach szybko się ukrył. W tle trochę mlecznej czekolady, kakao, czuć ciemny charakter piwa, ale zdecydowanie to jarzębina gra pierwsze skrzypce.

W smaku umiarkowana słodycz, lekka cierpkość, zaznaczona goryczka. Ponownie czuć jarzębinę dosyć wyraźnie, chociaż nie dominuje aż tak jak w aromacie. Goryczka nieco zalega, nie do końca przyjemna, nieco popiołowa, do tego jarzębina też odrobinę dokłada nieprzyjemnych, pestkowych nut. Generalnie po przyjemnym, słodkim, lekko owocowym początku nadchodzi nie do końca przyjemna gorycz i psuje nieco efekt. Na języku również momentami przewija się nieco metaliczny posmak co może być spowodowane dodatkiem owoców.

Ciało: Piwo jest gładkie i w miarę nisko wysycone. Niestety, jak to w piwach z dodatkiem owoców, dosyć wytrawne. Alkohol w pierwszych łykach dosyć mocno rozgrzewał- cóż, przy 13,8% alkoholu ma prawo- na szczęście obecnie nie jest piekący i nie przeszkadza w piciu. Na pewno jak na taki kaliber piwa brakuje ciała, brakuje pełni.

Overall: piwo jest poprawne, dosyć smaczne. Ale na pewno nie jest petardą na jaką mieli nadzieję polscy beergeecy kiedy gruchnęła wieść o kooperacji Piwoteki z bardzo uznanym De Molenem.
Nie jestem fanem ciemnych piw z dodatkiem owoców czy soku z owoców, i to piwo niestety pokazuje wszystkie powody dla którego według mnie takie receptury praktycznie nie mają prawa "zagrać"- kwaskowość, a raczej cierpkość owoców nie gra zbyt przyjemnie z ciemnymi słodami, pestkowe nuty powodują że goryczka jest nieprzyjemna i zalega, piwo odfermentowało bardzo głęboko (co proste cukry z owoców bardzo ułatwiają), przez co jest nieco alkoholowe, wytrawne, brakuje mu ciała. Pojawia się też ta pseudometaliczna nuta, czasami niestety powodowana przez dodanie owoców do piwa.
Jarzębina dała co prawda trochę bardzo fajnych nut, zwłaszcza w aromacie, ale z drugiej strony ukryły się nuty z palonych słodów, i szczerze mówiąc piwo w ciemno oceniłbym jako alkoholową 20kę, a nie piwo które ma prawie 30 BLG- po prostu brakuje mi tutaj intensywności, piwo jest mało złożone jak na tak ciężki kaliber.

Uff. No to pomarudziłem.

Tak nawiasem mówiąc, to ten aromat jarzębiny mi się bardzo podoba. I chociaż z tym ciemnym piwem tak sobie gra, to jakby tak takie barley wine z jarzębinką zapodali... Zwłaszcza z beczki po bourbonie lub rumie żeby osłodzić nieco cierpkość owocu... To mogłoby być ciekawe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz