piątek, 30 grudnia 2016

Browar Artezan- Samiec Alfa

No to kończymy. Znaczy ja kończę działalność na tym oto blogu w roku 2016. Kończę ją wpisem numer 175, a przypominam, że zacząłem jakoś w lutym. Zakończyć trzeba grubo.

Zapewne gdyby ktoś zadał pytanie polskim beergeekom jakie są najlepsze polskie piwa, pojawiłyby się trzy propozycje. Imperium Prunum, Samiec Alfa oraz Buba Extreme. No może ktoś jeszcze by wspomniał o Imperatorze Bałtyckim, albo czymś w stylu Art.+9. Ja bym na pewno wspomniał o Mr Hard's Rocks Peated Whisky BA, ale piwo bardziej unikatowe niż uczciwi politycy, więc co tu mówić o takich rarytasach.
Tak się natomiast składa że Samca Alfa jeszcze nie piłem. Jeszcze.
No to czas to zmienić. Jadziem.

Solipiwko- Nomono (3)

Pożegnajmy 2016 hucznie. Ja jutro pić piwa nie zamierzam raczej, a na pewno nie recenzować. Może jakiś Rodenbach Vintage zamiast szampana jeśli znowu się trafi, ale to tylko zamiast szampana.
Uznałem natomiast że ostatnie recenzje w tym roku muszą być konkretne. A że akurat mi w lodówce stało Nomono 3, trzecia wersja, po apa i aipa mamy Imperial IPA. Albo "triple" IPA (jak ja nie lubię tego określenia). 24,5 BLG 9,8% abv, 118 IBU. No konkretne, słodko zapowiadające się Imperialne IPA.
Trójkę przy nomono piszę w nawiasie, ponieważ na etykiecie jej nie uświadczycie. Ale zazwyczaj jak widzę gdzieś recenzję to wszyscy piszą Nomono 3. Poniekąd słusznie, wygodniej jest, od razu wiadomo o które piwo chodzi.

Nomono- Rye Imperial IPA- Browar Solipiwko

Wygrałem walkę z kapslem i nawet nie muszę podnosić piwa do nosa żeby poczuć aromat z butelki. Słodki, ulepkowaty, wkraczający w tereny barley wine. A na pewno w tereny kojarzące się ze słodkimi likierami.

BrewDog- Hardcore IPA

Ech. Rok się kończy. I kończy się też produkcja Hardcore IPA. BrewDog nie będzie już warzył tego piwa. Jednego z pierwszych, o ile nie pierwszego mocno nachmielonego piwa jakiego w życiu próbowałem. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba Hardcore IPA było pierwszym IPA jakie w życiu piłem, a na pewno pierwszym zagranicznym. Rozjebało mnie wtedy. Słodka, tropikalna bomba. Poczytałem co to IBU. 125. Oczekiwałem wykręcenia ryja. A tutaj słodkie, owocowe, pięknie pachnące piwo. Jarałem się jak tęcza na pewnym placu w Warszawie. No ale skoro się ta piękna historia kończy, wyhylmy. Pewnie po raz ostatni. Bo jest to jedno z niewielu piw do którego wracałem. Wiadomo, nie jakoś często, ale jednak wracałem.

Hardcore IPA- Imperial IPA- BrewDog

Ach. Słodki aromat. Chmielowy. Ananas. Cytrus jakiś. Papaje. Klasycznie pachnące Imperial IPA. Mmm.

czwartek, 29 grudnia 2016

Artezan- Too young to be Herod 2016

Druga (chyba druga) edycja świątecznego piwa od Browaru Artezan. Too young to be Herod. Jest to Foreign Extra Stout, 18,5% BLG, 8% alkoholu, uwarzony z dodatkiem płatków owsianych, ziaren kakaowca, skórki pomarańczowej oraz ziaren tonki.

I nie wiem po co ja to wszystko piszę bo chyba każdy piwny blogger w Polsce już to piwo kupił, wypił, i zrecenzował na lewą stronę. I podobno zajebiste jest. No to jadziem.

Too young to be Herod- FES- Browar Artezan

Aromat z butelki: O panie, jaka czekolada! Kakao! Wanilia! Pachnie jak ciasto czekoladowe, albo jakieś brownie, albo coś takie! I lekka nuta alkoholu. Ciasto czekoladowe z kremem na alkoholu. Tak to pachnie. No dobra, jest się czym jarać. Wow.

Czarne, nieprzejrzyste, w prześwicie w szkle rubinowy refleks, ale i tak piekielnie ciemne. Piana ciemnobeżowa, niziutka, szybko zredukowała do obrączki i pozostaje w tej formie.

Aromat ze szkła już nie jest aż tak słodki. Doszła tutaj czarna kawa, taka "fusiara". Nadal jednak jest strasznie dużo kakao, trochę czekolady, wanilii, lekka nuta jakby cynamonu. Oj tak. Ze szkła to pachnie jak kawa z kakao i cynamonem, mix który uwielbiałem sobie robić drzewiej zanim zacząłem wydawać za dużo pieniędzy na kawy.
Także pachnie to nadal świetnie, ale nie tak dobrze jak z butelki.

Hopsters- Dziad Mróz

Hopsters. Piłem coś od nich? Nie przypominam sobie. W ogóle ich chyba w sklepach nie widywałem. A tutaj bum, dwie petardy w sklepie, Czarny Szkuner- porter bałtycki, już czeka w szafeczce na styczeń (aj wątrobo, styczeń będzie ciężki...) i Dziad Mróz. Russian Imperial Stout. 25*BLG. I 12,6% alkoholu, czyli wytrawność ekstremalna. Czym oni to fermentowali, drożdżami do saisona, szkockimi czy szampańskimi?  US-05? I tak zeszło?

Przy okazji wspomnieć należy że:
był już dziadek mróz który również był RISem, z tym że pisownia Ded Moroz i warzył go Artezan;
do warzenia tegoż oto RISa użyto: słodu wędzonego czereśnią (na pierwszym miejscu!) oraz słodu pszenicznego wędzonego bukiem. Ciekawie. A, dodali też płatki owsiane i... cukier. To dlatego tak im drożdże poszalały. No ale żeby specjalnie robić RISa wytrawnego... Let's give it a crack, shall we?

Dziad Mróz- Russian Imperial Stout- Hopsters

Aromat z butelki: nikły, aczkolwiek ciekawy, kojarzy mi się ze stopioną czekoladą, czekoladowym founde, ciastkiem, albo raczej ciastem murzynkiem, i drewnem owocowym. Nie dymem, a drewnem.

środa, 28 grudnia 2016

Brokreacja- Wine Cake

Cup Cake z Brokreacji okazało się być piwem bardzo smacznym. Tymczasem mam tutaj jego brata. Wine Cake, czyli Cup Cake leżakowane w beczce po winie z Tempranillo, najważniejszego i dojrzewającego jako pierwszy szczepu Hiszpańskich winogron.

Wine Cake- Wheat Wine aged in red wine barrels- Brokreacja

Niuch z butelki- subtelny, rodzynkowo- winny aromat. Dalej słodycz, wanilia, karmel.

Piana niewielka, wytworzyła się oszczędnie, pomału, szybko zredukowała do obrączki i odrobinki smug na tafli.
Piwo klarowne, kolor to bursztyn z takim rubinowym odcieniem. Bardzo ładnie wygląda.

Aromat:
Na dzień dobry beczka, nuta drewniana, trochę skórzana, wyczuwalne czerwone, wytrawne wino.
Drugi niuch trochę większy, i spod spodu dobiegają nieśmiało jakby rodzynki, jakby pierwsze nuty wanilii. Czuć wyraźnie melasę. Po zamieszaniu wychodzą intensywne nuty owocowe, suszony banan, brzoskwinia, pięknie to pachnie, tylko nie pytajcie skąd tutaj suszone banany bo sam nie wiem. Ale czuć je wyraźnie. I wanilia. Banan z wanilią. Lekka nuta herbaciana, wyłapałem głównie dlatego że namiętnie pijam ciemną herbatę doprawioną wanilią bourbońską, i tutaj mamy te nutę, ciemnej herbaty z wanilią. I do tego cały czas ta owocowa, cierpka nuta czerwonego wina.
Piwo bardzo ładnie się "otwiera", warto dać mu chwilę, pobołtać i poniuchać, bo dzieje się tutaj, i to coraz to przyjemniejsze rzeczy.

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Brokreacja- Cup Cake, Pracownia Piwa- Hey Now Wheat Wine, Browar Spółdzielczy/Doctor Brew- Kotwiczne

Babeczka! W płynie! Od Brokreacji! Ma 24 BLG, 11% alkoholu, i chmielone Magnum, Citra, Amarillo.

Czyli pyszności piwnych ciąg dalszy.

Cup Cake- American Wheat Wine- Brokreacja
Aromat z butelki: Mega słodki, mega owocowy. Potwornie słodki biszkopt, oblepiony odrobiną miodu pitnego, do tego sok z cytryny, limonki, ananasa i mango. Mega słodki, mega owocowy. Lody owocowe. Trochę tak to pachnie.

Nalewa się mętne, bez piany. Barwa... hm... brąz? Pomarańczowawy? Błotnisty bursztyn? Rozdeptana babeczka?

Póki co aromat miażdży intensywnością. Bomba chmielowa, potężne ilości cytrusa, ananasa, mango, kandyzowanej pomarańczy, kandyzowanego mango, kandyzowanego ananasa, kandyzowanego tropikalnego chuj wie czego, z obłędnymi ilościami słodkości, cukru, karmelu, miodu pitnego, i do tego zielony zapach chmielu, taki wiecie, jak w nachmielonej z Nepomucena. I do tego ta słodycz, wspaniała, cukierkowa, ulepkowa. Mmmmm, jak to pachnie. Wow.

BrewDog- Tokyo*


Tokyo*- Russian Imperial Stout (or 'intergalactic stout')- BrewDog
16,5% Imperial Stout with cranberry, jasmine, vanilia.
Today something special- not only mine review (described as M.) but also impressions from Lady J. She's not drinking too many beers, but we had some good stuff together. She's not into Imperial Stouts though. More like Imperial IPA's or sour beers. Or Samuel's Smith Organic Chocolate Stout (is there any woman that dont like this beer?)

Black beer, ruby reflexes, but even some tanned head on top (didnt expect that with 16% beer).

J: some jasmine in aroma, classic cocoa, chocolate, a little of acidy note like in kvass. Cant find the cranberries.

M: Jasmine for sure, hint of ash, lot of milk chocolate, vanilla, something like sweet cranberry. A little bit of booze.

niedziela, 25 grudnia 2016

Doctor Brew- Barley Wine Bourbon BA

Barley Wine Bourbon BA- Doctor Brew

Warka z datą do 28.07.2016. Trafiło to piwo w moje łapki kilka dni temu. Można powiedzieć że zdobyłem sobie na święta.

Nie wiem dlaczego, ale tylko lak z piw od Doctor Brew robi mi taki rozpieprz na stole. Zazwyczaj lak schodzi mi ładnie razem z kapslem.

Aromat z butelki: wow. Nuty winne, ekstremalnie słodkiego wina. Potężna słodycz. Ciasteczka. Wanilia, kokos, lekka cytryna? Pięknie pachnie.

Nalało się ciemno pomarańczowe, bez piany. Kilka okruchów laku pływa sobie na górze. Zmętnione.

wtorek, 20 grudnia 2016

Westvleteren XII

Najlepsze piwo świata. Ponoć. Już raz piłem. Wtedy było zbyt alkoholowe na "najlepsze piwo świata". W sumie kupiłem sobie je ot tak. Kiedy je piłem po raz pierwszy, trafiłem na nie przypadkiem, nie dowierzałem własnym oczom, i ręce mi się trzęsły kiedy kitrałem je do torby. Teraz Westyego ma sporo dobrych sklepów w Krakowie. I albo mają bardzo dużo dostaw, albo jakoś szalenie nie schodzi jak na "najlepsze piwo świata".

Także dzisiaj wychodząc z pracy pomyślałem "kupię sobie Westvleterena", i sobie go kupiłem. God damn, jak to absurdalnie brzmi. Smaka narobił mi Lord of the beer.

Nie przedłużając. Jedziemy. Wspomnę tylko, że wyciągnąłem mój kielich z Westmalle, którego używam tylko do najlepszych belgijskich piw. Także shit is getting serious here.

PS moi kochani, ciekawostka: Westvleteren XII jako styl to powinien być Abt. Nie Quadrupel. Samo opactwo tak styl tego piwa piwa określało. Niby to samo, Abt i Quadrupel, ale Abt są ciemniejsze, intensywniejsze. Nazwa Quadrupel pochodzi oczywiście od słynnego piwa z La Trappe, ale to chyba wszyscy wiedzą.

Westvleteren XII- Abt- Abdij St. Sixtus

Oczywiście jak to Westvleteren etykiety brak, wszystkie informacje są na kapslu.

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Sancti Lucas- City Stout

Kiedy poprzednio piłem piwo z browaru Sancti Lucas, o którym niewiele było mi wiadomo (a piwem tym był całkiem ciekawy flanders!) polecono mi również stout z tego browaru. City Stout. Że ponoć bardzo dobry. Tak więc kupiłem, i czekał sobie na okazję, i chyba właśnie się doczekał.
PS o browarze nadal niewiele wiem bo jestem zbyt leniwy żeby sprawdzić. Dodatkowo chłopaki jakoś strasznie medialne nie są. I premierami chyba też rynku nie zasypują.

City Stout- Foreign Extra Stout- Browar Sancti Lucas
Aromat z butelki: bardzo słodki, kawa, czekolada, kurczę, pachnie tak słodko jakby to był milk stout.
Na etykiecie laktozy wymienionej nie ma.

Czarne piwo, ciemnobeżowa piana wpadająca w brąz, drobne i średnie pęcherzyki, umiarkowanie szybko się redukuje do obrączki.

Aromat ze szkła: Tutaj aż tak słodko nie jest. Zaskakują śliwkowe, winne nuty, wyraźne, przyjemne utlenienie w stylu porto. Sporo czekolady, lekka lukrecja, trochę karmelu. Kurczę, pachnie jak słaby acz przyjemny RIS. Intensywnie bardzo. I dużo tych utlenionych, RISowych nut.

Pracownia Piwa- Big Chmielowski, Artezan- Bałwan

Big Chmielowski-American Pale Ale- Pracownia Piwa

Big Chmielowski to dobrze już wszystkim znane APA uwarzone przez Pracownię dla Krakowskiego House of Beer.
12 BLG, 4,9% abv., 30IBU.

Piwo złociste, klarowne, z bujną czapą białej ale zwiewnej piany która szybko się dziurawi zostawiając duże pęcherze.

Aromat słodki, słodowe nuty w stylu biszkopta, ciasteczek, może minimalnie zboża, oraz owocowe nuty chmielu- rześkie nuty cytrusa, trawy cytrynowej, odrobina brzoskwini oraz zielonych nut trawiastych.

Lekka słodycz, lekka ale zaznaczona goryczka. Przyjemne nuty owocowe, tutaj kojarzące mi się z nutami melona czy pomelo, trochę cytrusa, słodkiej pomarańczy. Strona słodowa trochę zbożowa, ale lekka i przyjemna w odbiorze, chociaż może i troszkę ciasteczek również jest.

The Kernel- India Export Porter

The Kernel- India Export Porter

Aromat z butelki: najpierw owocowa, wiśniowa nuta. Potem chmiel (trochę taki w stylu granulatu) oraz czekolada. Potem nuty popiołowe, tytoniowe (przynajmniej tak mi się kojarzą nuty wynikające z mieszanki ciemnych słodów i chmielu).

Wygląd: nieopatrznie nalałem "ostro" i mam snifter piany. Chyba leżakowanie tutaj nie do końca pomogło, piwo wygląda na troszkę przegazowane. Poza tym czarne, piana wielka, puchata i beżowa, z kilkoma bąblami jak to w takich wypadkach bywa.

Aromat ze szkła: Mein god, jak ja dawno nie piłem american stoutu. Ten niesamowity zapach mieszanki ciemnych słodów i chmielu, aż mi ciary po plecach przeszły. Wiśnia, porzeczka, nieco metaliczny chmielowy zapach (tak się czasem zdarza), popiół, kakao.

Benedyktyńskie- Piwo Przeora

Piwa "Benedyktyńskie". Dlaczego benedyktyńskie napisałem w cudzysłowiu? Ponieważ oczywiście w Polsce Benedyktyni piwa komercyjnie NIE warzą. Kto je warzy? Nie wiadomo. Na etykiecie widnieje tylko "Wyprodukowano w Polsce dla: Benedictus Memes Sp. z o. o. Jak nie wiadomo kto warzy, to pewnie Witnica.
Pamiętam, że kilka lat temu, kiedy jeszcze młody byłem, dopiero co zaczynałem pracować, Pinta dopiero miała uwarzyć atak chmielu, a Ciechan Miodowy był dobrym piwem, czasem się nawet po Corneliusa Bananowego sięgało, piwa benedyktyńskie nam smakowały. Cóż. Czasy się zmieniają, i spontanicznie widząc Piwo Przeora w małpce, postanowiłem sprawdzić czy to piwo przeora. Że tak zażartuję.

Aromat z butelki: na początku troszkę karmelu i sporo dawno ugotowanego selera. Potem więcej karmelu i więcej selera. A, i lekkie miodowe utlenienie. Generalnie aromat a la kwas chlebowy/ coca cola/ dawno ugotowany seler. Aczkolwiek muszę przyznać że nie jakiś szczególnie zniechęcający.

HopKins- Mr.Brightside

Drogi pamiętniczku, a dzisiaj spróbuję przeterminowanego o miesiąc OAK PEATED ALE z HOPKINSA.
Życzcie mi szczęścia.
Albo smacznego.

Mr.Brightside-Oak Peated Ale- Browar Hopkins

Bardzo mocne psyknięcie, ale bez gushingu.

Zapach z butelki na początku mocno kwaskowy, cytrusowy. Dopiero za drugim czy trzecim niuchem pojawiły się mocne nuty torfowej wędzonki.

Złote, opalizujące piwo, z dużą białą pianą, która szybko się redukuje nieładnie rozrywając. Składam to na karb terminu i lekkiego przegazowania w związku z tym, i wzruszając ramionami nalewam na siedem razy jak pilsa. Co prawda piana redukuje znacznie szybciej, w związku z czym nie muszę aż tyle czekać.

Kawa (Ciemnopalone): Kostaryka Tarrazu VS Meksyk Maragogipe

Dzisiaj znowu zestawienie dwóch kaw. Tym razem obie ciemno palone.
Obie z Ameryki Środkowej.

Pierwsza rzecz która rzuca się w oczy, to kawa z Meksyku ma zdecydowanie, prawie dwukrotnie większe ziarna. Druga sprawa, to ziarno kawy z Kostaryki pachnie intensywniej, zwłaszcza po zmieleniu, a jej ziarno wydaje się być ciemniejsze.

Parzyłem w kawiarce.
Kawa z Meksyku ma barwę mlecznej czekolady. Kawa z Kostaryki jest o ton albo dwa ciemniejsza.

Meksyk Maragogipe
Pachnie jak... prażone ziarno. Niespodzianka, prawda? Ale nie prażone ziarno kawy, tylko słonecznika. Albo dyni ewentualnie. Ale jest tutaj sporo więcej nut, tylko ciężko mi jest je nazwać. Jest nuta która mocno kojarzy mi się z umami. z glutaminianem sodu, i to takim z przypraw, z kucharka na przykład. Wbrew pozorom jest przyjemna. Jest słodka nuta mlecznej czekolady czy karmelu.

Bardzo intensywny, mocny, goryczkowy smak. Leciutko kwaskowy. Ponownie nuty palonego ziarna.
Na pewno zdecydowanie pełniejsza od Tarrazu. Zaskakujące, ale wyczuwam tutaj lekkie ziołowe nuty w goryczce. Jest trochę mlecznej czekolady. Mocne, agresywne nuty od ciemnego palenia. Nuta która kojarzy mi się z... destylatem z brzoskwiń.


Kostaryka Tarrazu
Słabszy, mniej bogaty zapach, jednocześnie "ciemniejszy", nuta palenia jest tutaj mocniejsza, również przewija się nuta którą na początku wziąłem za lekko winną, a przekształciła się w coś kojarzącego mi się ze skórką pomarańczy.

Zdecydowanie delikatniejszy smak (chociaż w tym przypadku nadal intensywny, agresywny), również wyraźna goryczka. Lekko kwaskowa, przyjemnie palona, lekko drapiąca język czymś co kojarzy się ze skórką orzecha włoskiego. Czekolady zbyt wiele nie czuję, ale za to pomarańczę.
Bardziej wytrawna, orzeźwiająca. Lekkie nuty popiołu.

niedziela, 18 grudnia 2016

Browar Olimp- Bacchus

Cóż. Zbliżają się święta. Czas pyszności, łakoci. A polscy rzemieślnicy wypuszczają ich ostatnio tyle że aż ciężko ogarnąć. Także wyjątkowo, zamiast zapełniać kolekcję polskich petard u siebie w domu, postanowiłem ją opróżniać, a przynajmniej wypić kilka piw wypuszczonych ostatnio.

Na początek Bacchus, wine ris z browaru Olimp. Przy produkcji tego russian imperial stoutu browar użył moszczu z winogron odmian Cabernet Sauvignon oraz Merlot.

Bacchus- Wine Russian Imperial Stout- Browar Olimp

Aromat z butelki: wow! Czekolada, mega czekolada, ciastko czekoladowe, kakao, lekka nutka mega słodkiego wina albo i dżemu.

Ależ piana. Gęsta, kremowa, tak zbita, że można by ją jeść łyżeczką. Prawie dwa palce konkretnej piany. Zostawiła mi sporo plamek na szkle, taką delikatną koronkę. Piwo w szkle czarne oczywiście, nieprzejrzyste, podczas nalewania widać było jednak głęboki rubin.

środa, 14 grudnia 2016

Beer Bros- Hopsztos


Hopsztos- Imperial IPA- Beer Bros

Beer Bros do tej pory piłem tylko Smoke on the Porter. No coś jeszcze w multitapie chyba też, ale nie pamiętam. I jakąś kooperację z Piwoteką... A tak. Ale z Rooibosem, hibiskusem i czymśtam. A. Burakiem. Dobra. Nieważne. W każdym razie smoke on the porter jest najzajebiściej zadymionym piwem jakie do tej pory piłem, co prawda wielka w tym zasługa Lapsang Souchong którego kocham miłością mocno podwędzaną.  W międzyczasie Beer Bros naprodukowali tych piw, a mi się obiło o uszy ze sprawdzonego źródła że HopSztos to jedna z najlepszych polskich imperialnych IPA. Jedno z lepszych itd. Cholerne końcówki. Nieważne. No to jadziem.

No na podstawie zapachu z butelki śmiem twierdzić że źródło się nie myliło. Wczoraj pisałem "uczcie się od Artezana", i albo BeerBros brał korepetycje, albo pieprznęli sobie doktoracik na swoje konto. Ile tutaj owoców. Ile cytrusa. Limonka. Ananas. Multiwitamina. Multiwitamina do której ktoś wcisnął wuchtę limonki. Tylko odrobina cukrowej słodyczy od słodów. Pięknie pachnie. 

wtorek, 13 grudnia 2016

Browar Artezan- Regulator

Regulator- "Barley Wine IPA"- Browar Artezan

Aromat z butelki: ożkurwaalecytrusemzajebao. Limonka, cytryna, grapefruit, wszystko świeżo wyciśnięcie razem z miąższem i posypane cukrem. Jak likier z cytrusów. Bardzo świeżych cytrusów.

Piwo mętne, czerwień z pomarańczowymi akcentami, niska biała piana która szybko redukuje do minimalnej powłoki na tafli piwa oraz niewielkiej obrączki. Za to łatwo się odbudowuje do puchatej kołderki po zabołtaniu w szkle.

Aromat ze szkła: No tutaj czuć już słody, mamy ten gęsty syrop karmelowo-figowy kojarzący się z barley wine, ale też cudowną kontrę świeżych, rześkich cytrusów. O to chodzi z mocnym chmieleniem takich piw! Chapeau bas, Artezan!

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Deer Bear- Let's Cook- Grapefruit IPA, Chocolate Factory

Let's Cook- Grapefruit IPA- Browar Deer Bear

Aromat z butelki- słodkie nuty słodowe, oczywiście trochę grapefruita, ale trochę zapachu kojarzącego mi się z miodem manuka oraz dużo bardzo słodkich owoców tropikalnych. Mega słodki.

Bursztynowy trunek, jak to w IPA glass bywa wielka czapa białej piany, dosyć drobnej i długo się utrzymującej.

Aromat ze szkła: no tutaj cytrusów mamy więcej, na początku dominują nuty "zielonego" chmielu kojarzące się z granulatem oraz zest z cytrusów (chociaż nie powiedziałbym od razu że to grapefruit), jest pewna pikantna nuta której za bardzo nie mogę określić, trochę też karmelu, trochę nut kwiatowych.
Przyznaję że oczekiwałem bardziej rześkiego, soczystego aromatu totalnie skoncentrowanego na grapefruicie, tego tutaj nie ma, jest za to zaskakująco dużo karmelu i mega słodkich nut. Trochę ciężki aromat.

TEA Time Brewpub- Black Prince

Pewien polski browar, warzący Real Ale, zaczął swoje piwa butelkować. Czas spróbować zatem jak smakuje zabutelkowany Real Ale w domowym zaciszu ;)

TEA time BrewPub, bo o nim mowa. A raczej T.E.A. Time. Skrót od (o ile się nie mylę) The English Ale.

Na stronie TEA time znajdziemy ciekawy fragment:
"Historia T.E.A. Time sięga 1992 roku, kiedy to John Eastwood założył Eastwood’s Brewery w angielskim mieście Huddersfield. Browar Eastwood’s zdobył liczne nagrody dla najlepszych piw na festiwalach organizowanych przez organizację CAMRA w całej Anglii, m.in. w Bradford, Huddersfield, Wakefield, Halifax, Doncaster, Barnsley, Rotherham, Stockport i Peterborough oraz Brązowy Medal podczas the Great British Beer Festival w Londynie. Niektóre z trofeów można dziś oglądać w T.E.A. Time. 

Pod czujnym okiem syna Johna – Jamesa Eastwooda – obecnie wskrzesiliśmy w naszym browarze niektóre z oryginalnych receptur. Są wśród nich m.in. Black Prince, Nettlethrasher czy England’s Glory, a w gamie uzupełnia je wiele nowych, fenomenalnych piw opracowanych przez zespół T.E.A. Time."

Także dzisiaj jedno z tych piw.

Black Prince- English Porter- TEA time Brewpub
Zapach z butelki delikatny, karmelowy.

Wow. Nalałem ostro do szkła, i co prawda uzyskałem kilka kilometrów puchatej piany, ale również efekt bardzo podobny do efektu lawinowego w piwach z pompy. W nonicu piwo oczywiście czarne, ale wyraźne brązowe i rubinowe prześwity. Piękne firanki mi na szkle zostają. Mega trwała piana.

sobota, 10 grudnia 2016

Brokreacja- The Waiter + Sztosy z Craftowni (Buba Extreme x2, Death is Lite, Black Christmas)

The Waiter- chocolate milk stout- Brokreacja

Aromat z butelki: mleczna czekolada, śmietanka, na początku jakby kwaśna nuta.

Piwo w szkle czarne. Piana niska, wymuszona, średniopęcherzykowa, szybko redukuje do minimalnej kołderki. Od początku wygląda jakby miała długo nie pożyć, i to prawda.

Aromat ze szkła: cóż, mniej więcej to samo co z butelki, ale dosyć słaby jeśli chodzi o intensywność.

Smak: O rzesz w dupę, ale słodziak. Nie aż tak słodki jak Organic Chocolate Stout, ale niedużo mu brakuje. Leciusieńka kwaskowość i minimalna goryczka tu i ówdzie.
Jeśli chodzi o posmaki, na pewno mamy tutaj tonę czekolady, słodkiej, mlecznej, okraszonej brązowym cukrem, śmietankowy posmak laktozy, minimalna nutka orzecha w pewnym momencie mi się zakradła. Po pewnym czasie z tyłu języka pojawiają się nieśmiało nuty kakao i kawy, lekko kwaskowej kawy, ale delikatnej. No i to dopiero kiedy język przyzwyczai się do słodyczy.

środa, 7 grudnia 2016

Kormoran- PLON zielony

Są takie piwa do których wracam rzadko, są takie do których wracam czasami. Są takie które są moim ideałem danego stylu, i wracam do nich kiedy mam ochotę na konkretny styl, bo wiem że mnie nie zawiodą. Są takie, do których nie wracam nigdy. I są takie, do których wracam tylko raz do roku. Do tych ostatnich niewątpliwie należy PLON zielony z Kormorana.

PLON zielony, czyli polskie (chmielone tylko polskim chmielem) IPA z browaru Kormoran. Warzone raz w roku, tuż po zbiorach chmielu, i chmielone mokrymi szyszkami chmielu Sybilla.

PLON zielony- Wet hop IPA, single hop Sybilla- Browar Kormoran

Tytułem wstępu- zeszłoroczna warka pod względem aromatu chmielowego zrobiła na mnie spore wrażenie, pomimo wyraźnego DMSu a la kukurydza z puszki. Mam nadzieję że tym razem będzie bez wad. Emocje są.

Aromat z butelki przyjemny, słodki, owocowy. Nie bucha jakoś szczególnie intensywnością, ale pachnie bardzo przyjemnie.

Piwo bursztynowe, opalizujące, w toni zawieszone jakieś drobinki. Spora czapa białej, puchatej piany, podczas redukcji robi się trochę średnich bąbelków, ale brabancka koronka wzorcowa. Nie licząc farfocli, wygląda pięknie.

sobota, 3 grudnia 2016

Profesja- Kolędnik

Dobra. Zakładamy frajerskie czapki mikołajowe z pomponem na głowę i jadziem z kolejnym piwem świątecznym. Co prawda już grudzień, i miałem na nie mieć wyjebane, ale 18 BLG, przyprawy, i polecenie że naprawdę dobre piwo jakoś mnie przekonało. Także piwo do szkła, renifery do zaprzęgu, dubeltówka w dłoń i polowanie na czerwonego grubasa czas zacząć. Czy jakoś tak.

Kolędnik- Christmas Ale- Browar Profesja

Czy ja coś piłem z Profesji. Tak. Zajebisty lichtencheiner którego z sobie tylko znanego powodu określili jako smoked berliner weisse. To chyba było od nich piwo. Potem był nawet niezły Rzeźnik, wild ale. I na koniec totalnie spieprzony dubbel, nazwy nie pomnę. A, za to lichtencheiner to był chyba Cyrulik.

piątek, 2 grudnia 2016

Nøgne Ø- Imperial Stout

Dzisiaj klasyk z browaru z Norwegii. Nøgne Ø. Kraft wykupiony przez koncern (w związku z tym główny piwowar ich opuścił). Cóż.

I ichniejszy Imperialny Stout. Piłem już, w sumie niedawno, z kranu. Nie urzekł mnie, ale też nie skupiałem się na nim za bardzo. Dzisiaj wersja z buteleczki. Czeka u mnie już jakiś czas. O ile dobrze widzę, ta partia z której mam butelkę warzona była w styczniu tego roku.

Imperial Stout- Nøgne Ø

Zapach z butelki słodki, czekoladowy, z lekką nutą dymu.

W szkle piwo czarne, nieprzejrzyste, podczas nalewania widać było w strumieniu cieczy rubinowe przebłyski. Piana dosyć obfita jak na RISa, brązowa, średnie i drobne pęcherzyki, redukuje w widocznym gołym okiem tempie, ale nie znika natychmiast.
Podczas wlewania reszty piwa na dnie butelki pokazują się jakieś brzydkie gluty.

środa, 30 listopada 2016

Jan Olbracht- Piotrek z Bagien- funky wild fruit wiśnia

Hm. Potrzebowałem czegoś do popicia kawałeczka steku. Padło na "kraft roku". Przynajmniej "kraft roku" według osób które sędziowały Konkurs Piw Rzemieślniczym na Poznańskich Targach Piwnych. Także wobec piw takich jak Art+9 czy Mr Hards Rocks Peated Whisky BA (chociaż nie wiem czy Pracownia akurat zaprzątała sobie głowę konkursem) oczekuję że skopie mi dupę i zasadzi w niej wisienki.

Btw, pewny niesmak już wzbudza we mnie etykieta, a konkretniej "funky wild fruit wiśnia". Dlaczego do diabła nie "Funky wild fruit sherry"?! Albo "piwo na dzikich drożdżach z dodatkiem wiśni" czy jakkolwiek by to nie ująć po Polsku? Facepalm.

Piotrek z Bagien- Funky Wild Fruit Wiśnia- Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy

Piwo ciemnorubinowe, ciemna wiśnia w kolorze, mętne, bez piany.

Aromat: dzikie drożdże i wiśnie. Zdziczałe półsłodkie wino wiśniowe. Pachnie słodko, wiśniowo, wyraźne ostre nuty dzikich drożdży.

niedziela, 27 listopada 2016

Sir Barley- Piwojad

I kolejne barley wine. Tym razem ciut klasyki. English Barley Wine.
Czyli...

Sir Barley- English Barleywine- Browar Piwojad

22 plato, 9,1% alkoholu.

Zapach z butelki: mocne figowe utlenienie, lekko winne nuty, sporo lepkiego karmelu. W aromacie z butelki to figowe utlenienie podobne do tego jakim charakteryzują się mocarze z Pracowni Piwa, aczkolwiek nie aż tak dobre.

Podczas nalewania miedziane piwo, w szkle natomiast zdecydowanie rubinowe, mocna wiśnia. Lekko mętne. Piana wymuszona bardzo, lane spod sufitu a ledwo je na chwilę przykryła, redukuje do obrączki.

Aromat; Figi, suszone jabłka, brzoskwinie, mocne nuty bardzo słodkiego wina, czuć troszkę alkohol, raczej w szlachetnym wydaniu, oczywiście karmel, trochę melanoidyny, ale bardzo dużo tutaj słodkich owoców, zarówno estrowych jak i od utlenienia.
No cóż. Tak powinno pachnieć angielskie barley wine. Póki co wzorcowo.

sobota, 26 listopada 2016

Browar Stu Mostów- Art+. 10

Mam ochotę na dobre piwo z kawą. Ot, taka zachcianka dnia dzisiejszego. Poważnie jedno piwo mnie w tej materii dzisiaj srogo zawiodło i skończyło w zlewie (życie jest zbyt krótkie żeby pić kiepskie piwo) to sięgnąłem po browar który mnie ostatnio nie zawodzi.

Browar Stu Mostów, kooperacyjnie, tym razem z Filipem Kucharczykiem, "2016 world aeropress champion". Czyli że mistrz parzenia kawy w aeropressie, metody z którą zbyt wiele do czynienia nie miałem niestety. Z tego co poszperałem, barista i właściciel "Cafe Targowa" we Wrocławiu. Kawa- Colombia Rio Negro. Z innych, ciekawych dodatków- laktoza.

Art.+10- Coffe Milk Amber Ale- Browar Stu Mostów/ Filip Kucharczyk

Ależ świetny aromat z butelki. Z jednej strony mleczna słodycz laktozy, słodkie owocowe i ostre, kwaśne owocowe nuty. Wszystko na raz.

Piwo lekko zmętnione, bursztynowe. Czapa białej piany, gęstej, drobnej, puchatej. Ładne.

Aromat jest bajeczny. Bardzo owocowy, z delikatną tylko taką podpórką aromatu który normalnie nam się z kawą kojarzy, ale obstawiam za to że w cholerę owoców które tutaj czuję pochodzi od kawy. Jest też specyficzna ostrość w tym aromacie. Limonka, brzoskwinie, i taka specyficzna ostrość kojarząca się z np ananasem. Zacząłem się zastanawiać ile tego pochodzi z amerykańskich chmieli, a tu chmiel jeden- styrian goldings. WHAT? I jest ta delikatna "kawowość", ten zapach który nam się kojarzy z kawą, ale bardzo subtelny i wymieszany z laktozą; bardzo podobna nuta do tego, co oferowało "Krakowskie Śniadanie" Pracowni Piwa i Pożegnania z Afryką, z tym że tam jednak ta nuta dominowała, a tutaj mamy ją jako delikatne, subtelne tło dla owoców.
Ciekaw jestem ile z tych owoców to estry a ile to kawa. Ale tak czy inaczej, absurdalnie dużo daje kawa.

czwartek, 24 listopada 2016

Mad River- John Barleycorn 2014

Mad River to Browar Rzemieślniczy z USA. "Quality Craft Beer Since 1989" robi wrażenie. Piwo kraftowe robią dłużej niż ja żyję.
John Barleycorn to ich Barley Wine. Przy czym nazwa piwa wygląda jak odręczny podpis, więc jest praktycznie nieczytelna. Co ciekawe, z tego co zauważyłem, co roku zmienia się etykieta piwa, grafika, a na obok stylu, a raczej po obu stronach stylu, mamy podany rocznik. Grafika dla tego rocznika przedstawia pejzaż, na którym kłosy jęczmienia układają się w twarz starca. Jest klasa. Butelka urzeka, mam słabość do bączków.

John Barleycorn 2014- Barley Wine- Mad River Brewing

Mmm, ależ słodki zapach z butelki. Już mi ślinka cieknie. Karmel, taka potężna słodycz kojarząca mi się niemalże z miodami pitnymi. Piekielnie słodkie nuty w stronę owoców czy kwiatów. Z butelki pachnie to genialnie.

Już podczas nalewania widać gęstość piwa. Leje się powoli, jak syrop.
Barwa to rubin, wiśnia. Piana niziutka. Natomiast piwo na tyle przejrzyste, że widać w toni zawieszone jakieś drobinki.

środa, 23 listopada 2016

Browar na Jurze- Jurajskie Świąteczne

Nie wiem jak bardzo pojebaną osobą jestem, nie mnie to oceniać, ale sobie daję skromne 7 na skali od 1 do pojebania. Więc nie zaskoczy Was zapewne że Last Christmas nucę przez cały rok, za wyjątkiem okresu kiedy pojawia się w radiu 12 razy na godzinę, bo wtedy mnie wkurwia, i to nawet pomimo że radia nie słucham.
Drugą zaskakującą sprawą jest fakt, że pomimo że piłem mnóstwo piw, to świątecznych nie piłem. A nie wróć. Piłem Renifera. Dobry był. Wróć x2, piłem kiedyś też Xmas rye czy jak się to nazywało od Doctor Brew kiedyś. No to piłem piwa świąteczne. Dwa piłem.

Ale jak zobaczyłem piwa świąteczne na półce dzisiaj w sklepie, to z okazji 23ego dnia listopada tudzież pierwszej środy tego tygodnia postanowiłem kupić. Także kupiłem, zaraz wypiję, zapnijcie pasy, włączcie last christmas czy inny orła cień, i pijcie piwa świąteczne cały rok, bo kto nam zabroni. Oprócz piwowarów którzy jebaniutcy jakoś w lipcu ich nie wypuszczają. No idea why.

A, etykieta. Jebieska w odcieniu błękit blondi, spikselowana na wzór sweterka świątecznego tudzież starego Mario, ma ze dwa zapijaczone rogate cosie, śmiało zakładam że miały być to łosie. Zapijaczone z uwagi na czerwony piksel w miejscu na nos. Nawet ja tego jeszcze nie mam. I generalnie sweterkowo to wygląda. Albo jak walka między dwoma łosiami w grafice Mario, co kto woli. Resztki szarych komórek nieśmiało pukają mi od spodu w czaszkę że Renifer z Kopyra&Widawa colllabocośtam też tak wyglądał, tylko bardziej komunistycznie, wróć, bardziej w czerwonej kolorystyce utrzymany był.

Emelisse- White Label- Russian Imperial Stout Ardberg BA

Dzisiaj na tapecie biała etykieta z holenderskiego browaru. I to nie DeMolen. Dzisiaj Emelisse. I ichniejszy Imperialny Stout. Klasyczną wersję piłem w Strefie Piwa po pierwszym meczu Polski na Euro w tym roku. Był piekielnie intensywny, czekoladowy, lukrecjowy. Bardzo dobry, chociaż z butów nie wykopał. Tym razem do miksu dodajemy beczkę oraz wuchtę dymu. Bo beczka po Ardbergu.

White Label Russian Imperial Stout Ardberg BA- Emelisse

Pierwszy niuch z butelki oczywiście. Mmm. Bandaże. Świeżo przypalone, suche drewno (nie dym, a opalone drewno). Słodycz wanilii i odrobiny karmelu, taka słodka, likierowa nuta, bardzo mocna, ale jednak z tyłu. Gorzka czekolada i ładnie pachnący dym. Taki z cygara.

poniedziałek, 21 listopada 2016

ReCraft- BioWar, Browar Stu Mostów- Schops, Doctor Brew- 27,5 Barley Wine Bourbon BA

Miałem dwa dni wolnego, a akurat ojciec był w okolicach mojego domu rodzinnego, więc pojechałem sobie na to swoje piękne zadupie poczuć ostatni letni wietrzyk w tym roku (naprawdę ciepły wiatr jak na listopad), zrelaksować się w okolicznościach przyrody i kochanego psiaka (tak dawno nie była na spacerze, dopiero 6 razy tego dnia -okolica godziny 14...) i prac ogrodowych w stylu stawiania płotu wokół przyszłego sadu.

No i wziąłem kilka piw ze sobą. Żeby sobie razem z rodzinką, konkretnie ojcem i siostrą, spróbować. Jakoś nie lubię pisać o piwach które wypiłem wcześniej, pamięć ludzka zawodna jest... Ale tym razem zrobiłem notatki. Więc kilka słów będzie. Aczkolwiek bardziej lakonicznie i mniej chaotycznie niż zazwyczaj. I wybaczcie jakość zdjęć jeszcze słabszą niż zazwyczaj.

BioWar- Pale Ale- Browar ReCraft

Piwo o tyle ciekawe, że do jego wytworzenia mocno przyczynili się studenci Uniwersytetu Śląskiego, którzy wyizolowali drożdże z owoców, oraz wybrali najlepszy szczep (w tym przypadku z jabłek). Więcej o projekcie możecie przeczytać na przykład tutaj.

Powiedzmy że pomarańczowe, totalnie mętne piwo z wielką czapą piany. Wygląda jak solidny hefeweizen.

Browar Widawa- Simcoe Pils, Double Trouble

Bah. Niemoc twórcza. A tu zaległe wpisy przydałoby się zrobić. God Damn.

Simcoe Pils- Browar Widawa


Aromat z butelki: Tona chmielu. W pierwszym momencie stereotypowo żywicznie, ale potem już tropikalia in your face. Czuć jednak pod spodem fajne, pilsowe nuty słodowe. Lekko chlebowe, ciastkowe.

Wygląda świetnie. Czapa białej piany, trochę średnich pęcherzyków to jedyny mankament, już widzę że lepi się do szkła. Aż się prosi żeby nalewać po czesku, na siedem razy. Idealnie klarowne piwo. Kolor- głębokie złoto. Mnóstwo bąbelków CO2 zasuwających w górę w toni. Picture perfect pils.

Aromat: Mmm. Mocno chmielowy. Cholera, piana na nosie. Ekstremalnie słodkie owoce tropikalne, takie lepiące się od cukru aż. Ale też fajny, żywiczny (chociaż nie sosnowy) akcent, i nawet taka piękna kwiatowa nuta. Możliwe że leciusieńki diacetyl, lekki karmel i biszkopt. Pachnie dobrze, a w momentach kiedy przewija się ta kwiatowa nuta wręcz genialnie. Mmm, już mi ślinka cieknie.

środa, 16 listopada 2016

Kraftwerk/Wąsosz- Triple Twister, Baba Jaga- Faun

Dawno, oj daaaawno nie piłem nic z browaru Kraftwerk. Chociaż ich ciemne piwa sobie ceniłem. Może nie były wybitne, ale były smaczne. Rogaty zwłaszcza, ale Jolly Roger również nie był zły. Stout dla Oberschlesien też się fajnie piło. No może Double Trouble z Piwoteką było już przegięte trochę... i chyba to piwo jako ostatnie piłem z browaru Kraftwerk. Długa przerwa. Dzisiaj powracają do mnie na bloga (chociaż, czy ja o nich pisałem już coś u siebie, czy jeszcze na występach gościnnych?) w kooperacji z Browarem Wąsosz.

Triple Twister- Sweet stout- Kraftwerk/Wąsosz

Tak dokładniej, to jest to "cherry coconut oat milk stout". Czyli stout z owsem, laktozą, wiśniami i kokosem. Pewnie wiórami kokosowymi.

Ciekawy zapach z butelki, jak ciemne, czekoladowe ciasto. Taki murzynek dajmy na to. Dokładnie tak to pachnie.

Piwo w strumieniu rubinowe, w szkle oczywiście czarne ale co to za wyczyn w półlitrowym pokalu. Piana spieprzyła szybciej niż uchodźcy za zasiłkiem, a w ogóle to pomimo nalewania agresywnego jak kibice zaprzyjaźnionych klubów z Krakowa utworzyła się minimalna i niezbyt ładna.

wtorek, 15 listopada 2016

Browar Maryensztadt- Sweet Sixteen

Słodka szesnastka. Brzmi nieźle, trochę grozi prokuratorem... chociaż szesnastka to chyba już nie... zresztą nie wiem, nie gustuję, bo sformułowania w stylu "płaska szesnastka" czy "płaska dziewiętnastka" kojarzą mi się z monitorami.

Także dzisiaj stout. Milk stout. Z browaru Maryensztadt. Któren znajduje się w Zwoleniu i z tego powodu czuję się niejako patriotycznie zobligowany żeby raz za czas coś od nich spróbować. Bo rodzina chyba tam jeszcze moja mieszka. Jakaśtam. Każdy powód jest dobry żeby napić się stoutu.

Sweet Sixteen- Milk Stout- Browar Maryensztadt
Ładna kolorystycznie i graficznie etykieta. No dobra, jak się przyjrzałem i zauważyłem strugę mleka i loda włoskiego to troszku tandetą zaleciało. Ale graficznie ładnie. Chyba że ten lód to kolejne nawiązanie do szesnastki... no nieważne zresztą.

Z butelki pachnie słodko, śmietankowo. Kawa, czekolada, sporo śmietanki, lekki kwasek jakby.

Podczas nalewania piwo wygląda na rubinowe i w miarę klarowne, w szkle oczywiście czorne i nieprzejrzyste jak dusza i zamiary polityka. Piana beżowa, w miarę zbita, troszkę szybko spieprza.

poniedziałek, 14 listopada 2016

Deer Bear- Lets Cook- Sour Apa, Gose z morelą i limonką

Dzisiaj na tapecie lądują dwa piwa z browaru Deer Bear. Z nowej serii od tego browaru, która ma na etykietach "Let's Cook". Do tej pory piłem od nich dwa piwa. Chyba black IPA, które było bardzo dobre, ale nazwy nie pamiętam, oraz white IPA z bambusem. Które również było bardzo dobre. Także oczekiwania są.

Let's Cook- Sour APA- Browar Deer Beer

Kolorowa etykieta, przyciąga uwagę. Zwłaszcza jeleń ucharakteryzowany na głównego bohatera "breaking bad". Moją uwagę na tej etykiecie przyciągnęły dwa slogany: "From Toruń with hops", i nawet bardziej, "Spokojnie, to tylko piwo".

Przy otwieraniu ledwo co psyknęło podczas zdejmowania kapsla, także piwo zapewne będzie bardzo, bardzo nisko wysycone. Ale od razu, nawet bez zbliżania nosa do butelki, poczułem pierwsze chmielowo-owocowe nuty. Po powąchaniu z bliższej odległości, czuć kwas, limonkę.

Brokreacja/Dukla- Nafciarz Dukielski

Jedno ze sztandarowych piw polskiego kraftu. I jedno potwierdzające tezę imć Kopyra że "w Polsce się dymi". Piwo, z którego ponoć wylewa się rzeka torfu i nafty, a w tle płoną kable, kineskopy i bandaże. Czyli Nafciarz Dukielski, którego jakimś cudem jeszcze nie próbowałem. Tak to jest, pieniędzy i wątroby zasób ograniczony, a piwa tyle że nie ogarniesz, no nie ogarniesz.

BTW, a propos "w Polsce się dymi". Nafciarz Dukielski jest na miejscu 12 w top 50 ratebeera w stylu Smoked. W tej kategorii mamy jeszcze w najlepszej 50ce 10 piw (O.O), w tym na pierwszym miejscu Wędzony Porter Bałtycki z Widawy.
Ja wiem, może to nie jest najsprawiedliwszy ranking świata, może za bardzo hypujemy nasz rodzimy kraft, a może za bardzo kochamy wędzonki. Ale i tak... GRUUUBO.

No to jadziem.

Nafciarz Dukielski-Whisky Rye Double Brown Porter- Brokreacja/Dukla

niedziela, 13 listopada 2016

Browar Spółdzielczy- Ósemkowe

Szukałem dzisiaj po sklepach poniekąd już sławnego Kotwicznego z browaru Spółdzielczego (w kooperacji z Doctor Brew). Nie udało mi się go upolować, ale w domu czekało już na mnie Ósemkowe. Imperialne IPA.

Sam browar Spółdzielczy to wspaniała inicjatywa, browar działa w ramach Spółdzielni Socjalnej DALBA, której pracownikami są osoby niepełnosprawne. Absosmerfnie zajebista sprawa, proszę państwa. Wszystkie kciuki w górę, ile by ich nie było.

Swoją drogą, spojrzałem na parametry i zapowiada się ciekawie. 20 BLG, 6,2% alkoholu (tylko!) oraz 120 IBU. Chyba mam przed sobą słodko-gorzkiego potwora, piwa które z nowofalowych gatunków pokochałem na początku najbardziej.

Ósemkowe- Imperial IPA- Browar Spółdzielczy

Zapach z butelki: słodki, lekko karmelowy, owocowy. Piłem dzisiaj Nachmieloną (wodę), i ten zapach chmielu mnie co prawda prześladuje, ale jest i tutaj.

sobota, 12 listopada 2016

Nepomucen- Nachmielona Hoptimum

Dzisiaj na blogu woda chmielowa.
Gazowana.

Jarałem się jak diabli kiedy usłyszałem że polski browar wypuści nachmieloną wodę mineralną. Jedyne co budziło we mnie niepokój, to ewentualna cena. A tu 4,50 o ile dobrze pamiętam. Czyli tańsza niż słodzikowe potwory z aloesem. Cudnie.

Nachmielona woda mineralna. Jeśli zastanawiacie się czy chmiel da w wodzie takie aromaty jak w piwie, cóż, raczej nie. To czego piwowarzy w piwie z chmielu pożądają, to alfakwasy, a konkretniej ich izomery. A izomeryzacja alfakwasów przebiega podczas gotowania brzeczki, w wysokiej temperaturze. Także siłą rzeczy tego w wodzie mineralnej nie osiągniemy poprzez normalne chmielenie (przypuszczam że dałoby się zrobić coś a la ekstrakt chmielowy z izoalfakwasami, a następnie to dodać do wody... BTW chemikiem nie jestem, piwowarem też nie, jeśli coś pokręciłem to dajcie znać w komentarzach tutaj lub na facebooku), ale przejdzie całkiem sporo innych związków. Również garbniki, także spodziewam się goryczki, chociaż raczej dłuższej, bardziej szorstkiej, trawiastej, ściągającej, herbacianej niż w piwie, w którym za goryczkę w dużej mierze odpowiadają właśnie alfakwasy.

piątek, 11 listopada 2016

Widawa- Smoked Baltic Porter 24* Rum BA, Dukla- Will, Pasieka Jaros- Dwójniak Lipiec




Z okazji święta niepodległości naszego pięknego kraju trzeba by było wznieść toast, aby tego naszego pięknego kraju rząd nie rozpieprzył. Ten, i żaden inny.
Preferuję polskie trunki. Najlepsze jakie mamy. W zeszłym roku był Porter 55 z Gościszewa, czyli wędzony porter bałtycki.
W tym roku chyba pozostanę, przynajmniej częściowo, w klimacie porterów bałtyckich.

Na początek:

Smoked Baltic Porter 24* BLG Rum Barrel Aged- Browar Widawa

Ten porter w wersji leżakowanej w beczkach po bourbonie był jednym z najbardziej eleganckich piw jakie piłem. Cudowny był po prostu. Tym razem wersja z beczki po rumie. Termin przydatności 20.11.2016

Brunatne piwo z wysoką, beżową pianą.

czwartek, 10 listopada 2016

Doctor Brew- Ella IPA

Dawno nie było single hopów od Doctorków, przynajmniej u mnie na blogu. Ja tam lubię tą serię, sięgam chętnie po te piwa dla relaksu. Bo niby każde inne, ale jednak są w pewnych aspektach do siebie podobne, i wiem czego mogę się spodziewać. Słodkawej, dosyć pełnej, nieźle pijalnej IPA. O IPA chyba nie powinno się mówić w rodzaju żeńskim, ale kij. Ekstrakt zawsze ten sam, alkohol ponoć też, nawet podobno IBU. Podobno. Różnica tylko w chmielu.
Jeśli dobrze się przyjrzycie, to na dole
tej pięknej szklanki piany jest nawet
trochę piwa.
Dzisiaj Single Hop na chmielu Ella. Wiem o nim tyle że chyba pochodzi z Australii czy tamtych okolic, a za tymi chmielami jakoś nie przepadam. Mdłe dla mnie są. Vic Secret był jednym z najsłabszych, obok Sorachi Ace, piw w tej serii, przynajmniej według mnie. No i wiadomo, czasami zależy też od butelki. Ale, tak czy inaczej, lekka obawa jest, ale ciekawość zwyciężyła. Także szklankę w dłoń i do boju.

Ella IPA- Doctor Brew

Ach tak. Ten dziwny, żywiczno-owocowy aromat pacyficznych chmieli. Z jednej strony taka żywiczna nuta, ale stricte żywicy a nie sosny czy czegoś takiego. Czasami są różne specyfiki na żywicy, takie gęste, lepkie, one mniej więcej tak pachną. I do tego słodkie, owocowe nuty. Jakieś takie truskawkowo-malinowe.

wtorek, 8 listopada 2016

Trzech Kumpli- Szczyt Sezonu

Piwo które czeka już u mnie jakiś czas. W sumie nie powinno, bo jak nazwa stylu wskazuje warto konsumować póki chmiel wyraźnie czuć.

Szczyt Sezonu- Double American Rye Saison- Browar Trzech Kumpli

Rzut oka na statystyki- 16,5% ekstraktu, 7,5% alkoholu, 60 IBU. Przez chwilę rozkminiałem, jak to mam w zwyczaju, czy nie lepiej by to było nazwać np Farmhouse IPA. Ale pozostawmy to.

Zapach z butelki: słodki, owocowy, żółte, lekko kwaśne owoce. Jakieś morele czy inna cholera. Lekka pikantność od żyta.

Pomarańczowe, mętne piwo. Ponad 1 palec drobniusieńkiej, białej piany która ładnie zdobi szkło. Po jakimś czasie się okazuje że naprawdę pięknie koronkuje.

niedziela, 6 listopada 2016

Monyo- American Beauty, Invisible Bikini, Hop Harvest, Flying Rabbit

Ok, international stout day is over, time to try some hungarian beers again!

American Beauty- American Pale Ale- Monyo Brewing

APA at 5,6% abv, 13,3 plato, 32 IBU, hopped with Warrior, Mosaic, Chinook.
To be honest, I'm not a fan of Warrior hop, it gives a little harsh bitter, but lets see.

Nice aroma from the bottle. Very sweet, caramel and very sweet fruits, than sweet citrus.

Light yellow almost clear beer, a lot of carbonation moving up the glass. White head, pretty big, but with medium and big bobbles.

Aroma from the bottle was pretty good. Unfortunately this from glass... not so much. I'm getting a weird, unpleasant smell. Something like... cat fur. Or maybe it's a little bit of sulfur? Not sure, it's either sulfur or oxidation, in both case, it's not pleasant. Also, I'm picking a little bit of green citrus. Mosaic. And smell of wet grain.

czwartek, 3 listopada 2016

Evil Twin Brewing- Soft DK

Yey, another review in english!
Well, I decided that polish craft will be reviewed in polish, but foreign I'll try to review in english. Because why the hell no?
It's and international stout day, and it's part 2 of it. 1st was polish "Gravedigger Blended BA" by Brokreacja, now it's time for Imperial Stout from my favourite foreign brewery.

Because I love many foreign beers and breweries, but the one that was always pretty nicely avaible, with brilliant stuff and was always outstanding for me is Evil Twin Brewing. Yep. Deifnitly.

So, today it's time for...

Soft DK- Imperial Stout- Evil Twin Brewing

The story on the label says that Jeppe Jarnit-Bjergsø came up with idea of this beer when he was changing his son's diaper. Mmmmm, yummy!

Brokreacja- RIS- Gravedigger Blend BA

Dzisiaj International Stout Day.
Z tej okazji oczywiście Stout. Oczywiście Imperialny.
Bardzo mi smakował The Gravedigger z Brokreacji. Był świetny, mocny, agresywny.
Bardzo dobry, chociaż nie aż tak, był Gravedigger z beczki po brandy. Zachował swój agresywny, RISowy charakter, z tym że wyczuwalny w nim był wyraźny smak destylatu. Wanilia niekoniecznie.

Dzisiaj podejście trzecie. The Gravedigger blend barrel aged. Czyli leżakowany w beczkach po brandy, whisky oraz czerwonym winie, a następnie zblendowany.

Przy okazji test nowego szkła, zakupionego w oraz brandowanego przez Regionalne Alkohole z ulicy Miodowej w Krakowie. Ładny pokal. Nieco za duży na RISa 0,3, ale co tam.

The Gravedigger Blend BA- Russian Imperial Stout aged in whisky, brandy, red wine barrles- Brokreacja

Zrzucam korek, sporo dymu i intensywny zapach już kawałek od butelki. Niuchnijmy z bliska.
Jest czekolada, jest spalona skórka od chleba, i co dziwne, z pewnej odległości od butelki wyraźnie czuć było działanie destylatów, z samej butelki aż tak tego nie czuć. Za to tak ewidentnego chleba jeszcze w piwie nie czułem. Świeżo wypieczony bochenek.

Monyo Brewing- Black Alligator

Ok, today second beer from Monyo Brewing, this time it's Black Alligator.
It's a Black Saison at 9% ABV, 17 Plato and 19,5IBU.

The first thing that worries me a little bit about this beer, is so much ABV from only 17 Plato. Ok, I know that saison yeasts are hungry mutherfuckers, but generally from what I know it's not technicly possible to get more alcohol than 1/2 of your starting Plato, unless some kind of freezing is involved. Altough in Poland you can have +/- 0,5% abv so if it applies also to Hungarian beers, it might have like 8,5%.

Nice label, as almost all of this from Monyo that I get.

Aroma from the bottle: very vineous, slightly smoky. A little bit of chocolate.

wtorek, 1 listopada 2016

Monyo Brewing-Summer Syndrome

Today something that I've never done on my blog- review in english. It's because I dont give a fuck about my language mistakes, and I got 6 beers from Hungary. All of them- from Monyo Brewing. So, english reviews for my firends in Hungary, and let's start a week (maybe more than week, since there's international stout day on the way) with hungarian craft beers, more precisly- Monyo Brewing. Dont know much about brewery, I'll try to get some info soon. Altough, I'm lazy ass, so may be later than sooner.
I have to say one thing- all the labels are pretty nice, colourfull and you immediatly know it's a craft beer.

sobota, 29 października 2016

Browar Sancti Lucas- Czarna Róża

Browar Sancti Lucas. Polski, wbrew pozorom. Powiedzonko o świętym Łukaszu znam tylko jedno, i to tak infantylne, że nie wypada go tutaj przytaczać. O browarze Sancti Lucas wiem niewiele więcej. Tzn wiem że pierwsze piwo uwarzyli 4.11.2015. Z ich facebooka to wiem. Z ratebeera wiem że mają chyba 4 piwa na koncie. Stout, dumnie nazwany Foreign Extra Stoutem, dwie pszenice. I piwo które mam przed sobą.
Uwaga, uwaga, proszę przetrzeć okulary- flanders brown ale.

Flanders Brown Ale. Na pewno jeden z moich ulubionych stylów piwa. Prawdopodobnie podobnie smakowały Portery w XVII wieku. Styl generalnie rzadki i trudny, a w wykonaniu naszych piwowarów unikatowy jak bohaterska śmierć lotnika przytrzaśniętego drzwiami od hangaru. Prawie się nie zdarza, ale jakieś piwo jednak było. I całkiem nowy browar startuje z czymś takim. I do tego piwo ładnie się nazywa. No dobra, sprawdźmy.

piątek, 28 października 2016

Pracownia Piwa- Pożegnanie lata, Smog

Pożegnanie Lata- Sour Ale- Pracownia Piwa

Ech. Nie wiem czemu, na Wspomnienie Lata, IPA z malinami i laktozą warzonego przez Piwowarownię według receptury Smakosza Grzegorza, ciągle mówiłem "Pożegnanie Lata". Ciekawe ile razy będę musiał w takim razie poprawiać ten tekst.

Z butelki mocny, kwaśno-owocowy aromat.

Jasnożółte, może nawet słomkowe, mętne piwo, z mega zbitą, drobniutką i bieluteńką pianą. Takiej piany na sour ale jeszcze nie widziałem.