poniedziałek, 12 grudnia 2016

Deer Bear- Let's Cook- Grapefruit IPA, Chocolate Factory

Let's Cook- Grapefruit IPA- Browar Deer Bear

Aromat z butelki- słodkie nuty słodowe, oczywiście trochę grapefruita, ale trochę zapachu kojarzącego mi się z miodem manuka oraz dużo bardzo słodkich owoców tropikalnych. Mega słodki.

Bursztynowy trunek, jak to w IPA glass bywa wielka czapa białej piany, dosyć drobnej i długo się utrzymującej.

Aromat ze szkła: no tutaj cytrusów mamy więcej, na początku dominują nuty "zielonego" chmielu kojarzące się z granulatem oraz zest z cytrusów (chociaż nie powiedziałbym od razu że to grapefruit), jest pewna pikantna nuta której za bardzo nie mogę określić, trochę też karmelu, trochę nut kwiatowych.
Przyznaję że oczekiwałem bardziej rześkiego, soczystego aromatu totalnie skoncentrowanego na grapefruicie, tego tutaj nie ma, jest za to zaskakująco dużo karmelu i mega słodkich nut. Trochę ciężki aromat.



Zastanawiałem się przez chwilę w aromacie czy to możliwe żeby były w tym piwie melanoidyny. Najwidoczniej możliwe, bo w smaku też mamy motyw ciasta, przypieczonego chleba. Delikatny motyw, to raczej jasne pieczywo a nie spalone pieczywo, ale jest. I zaskakuje.
Duża, duża słodycz, przede wszystkim chleb, ciasto drożdżowe, trochę karmelu.
Goryczka wyraźna, czuć soczystą, owocową nutę. Czuć słodki sok grapefruitowy oraz trochę grapefruita w goryczce, ale to raczej na zasadzie napoju z grapefuitem niż wyciskanego soku.
Z czasem goryczka się buduje i zostaje po bokach języka, ale oczywiście jest to goryczka w typie albedo z cytrusa, której jakoś nie kocham.

Półpełne piwo, dosyć sporo słodyczy, alkohol nieźle ukryty chociaż troszeczkę rozgrzewa. Pijalność ok, wysycenie niskie do średniego.

Overall:
Totalnie nie tego się spodziewałem. Strasznie słodkie jak na IPA, zdecydowanie za mało owocowe jak na grapefruit IPA. Oczekiwałem... albo wytrawnego West Coast podkreślonego jeszcze grapefruitem, grapefruitowej potęgi, albo mega soczystego piwa a la New England IPA. Dostałem... East Coast IPA z grapefruitem.
Słodkie, wyraźnie słodowe, dużo chleba, karmelu, ciasta drożdżowego. Grapefruit przyjemnie to kontruje, także piwo overall wyszło dobre, bo śmiem obawiać się, że bez grapefruita byłoby mdłe.
Pomimo że piwo jest overall dobre, i myślę że wielu osobom przypadnie do gustu, to po pierwsze nie tego oczekiwałem po "grapefruit IPA", po drugie, obiektywnie rzecz ujmując, z piw z Deer Bear które piłem do tej pory (a tak jakoś sobie chłopaki renomę wyrobili że większość piłem, a jak nie piłem to czeka) to zrobiło na mnie najsłabsze wrażenie.

Także piwo overall dobre, dla mnie zbyt słodowe i zbyt mało owocowe, jeśli będę chciał grapefruita w płynie to jednak sięgnę po Piranię z Widawy (wiem że ludzie hejtują, ale tam był grapefruit in your face i niewiele poza tym). Ja wiem że Deer Bear to stosunkowo młody browar i w ogóle, ale robią piwa bardzo dobre, a to jest po prostu dobre, w związku z czym- oczekiwałem więcej.

Chocolate Factory- Chocolate Milk Stout- Browar Deer Bear

Aromat z butelki- mmmm, czekoladowa maślanka ;) Bardzo słodko, baaaardzo czekoladowo, mleczna czekolada, wuchte laktozy. Jak pamiętam pierwsze polskie milk stouty, brakowało im tam trochę słodyczy w moim odczuciu, ostatnio natomiast chyba wszyscy próbują przebić organic chocolate stout pod tym względem.

W szkle piwo czarne, ale w strumieniu było zaskakująco jasne, a szkło mam raczej szerokie. Lane z góry, dosyć agresywnie, wytworzyło ładną, drobną i puchatą pianę, która powoli redukując zdobi ścianki małymi plamkami.

Aromat nieco bardziej zróżnicowany ze szkła, bo oprócz tony czekolady i nie aż tak dominującej laktozy pojawia się na pewno mega aromat brązowego cukru, słodkiego kakao oraz delikatna wisienka, taka na granicy autosugestii.

No i w smaku już tak słodko nie jest. Trochę, ale mniej niż w przypadku Grapefruit IPA. Jest wytrawnie dosyć, zwłaszcza jak na milk stout. Jest lekka słodycz, lekka cierpka wisienka się znowu pojawia, delikatna goryczka, wyraźne kakao. Są też nuty mlecznej czekolady, ale nie jest to ta pełna słodycz jakiej bym po milk stoutach oczekiwał, nie ma też tego efektu potężnego kakao osiadającego na policzkach.

Jest lekko, sesyjnie. Dosyć gładkie, wytrawne piwo. Dosyć nisko wysycone. Stout z gatunku tych bardzo pijalnych. Jest ok, ale dupy nie urwał.

Overall:
Coś się chyba tym razem pomieszało. Stout pachnie mega słodko, ale overall jest mniej słodkim i bardziej wytrawnym piwem niż Grapefruit IPA, oczywiście goryczka w IPA zrobi swoje, ale poziom słodyczy w tamtym piwie był kolosalnie wyższy.
Stoucik dobry, przyjemny, nie angażujący zanadto. Trochę kojarzy mi się z The Waiter z Brokreacji, z tym że tamten był słodziak też w smaku, tutaj jest słodziak w zapachu a w smaku not so much.

Dobry, aczkolwiek chyba wolałbym dopłacić piątkę do Organic Chocolate Stout gdybym miał ochotę się zamulić mega słodką czekoladą w płynie.

Muszę przyznać że chyba wlazłem na etap kiedy "dobre" piwo (a te dwa są naprawdę dobrymi piwami, bez żadnych wad, przyjemnie się je pije) przestaje wystarczać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz