środa, 21 marca 2018

Browar Perun- Bock, BIPA, Lager

Do tego wpisu niejako zainspirował mnie piwowar browaru Perun, pozdrawiam serdecznie. A raczej kilka facebookowych dyskusji na temat tego dlaczego niektóre piwa się nie sprzedają. Najpierw chodziło bodajże o Black IPA oraz przy okazji dyskusja zahaczyła o stouty; ostatnio znowu temat zszedł na koźlaki oraz bittery.

Cóż, Black IPA przeżywało w Polsce swój rozkwit z dwa lata temu, kiedy co chwila ukazywała się jakaś nowa Black IPA. Niestety, mit czarnego piwa które smakuje i pachnie jak jasne mam wrażenie upadł, i pomimo że pozostały na rynku ze dwie pozycje do których wracam namiętnie jak do dawnej kochanki (blackcyl z browaru Trzech Kumpli oraz black bicz z browaru Solipiwko- o ile ta druga pozycja w ogóle jest dostępna), to faktycznie ostatnimi czasy niewiele tego typu piw było widocznych na rynku, może poza świetnym czarnym american ale od Rockmilla. Czemu? Cóż, większość piw albo było raczej american stoutem niż black IPA, albo połączenie popiołu, żywicy oraz cytrusowego albedo bez żadnego balansu totalnie psuło przyjemność z picia.



Dry Stout. Cóż. Wytrawny, lekki stout. Zazwyczaj mdły, nijaki, nie interesujący. Bez balansu, wodnisty i męczący. Ktoś wspomniał że rewolucja zjada własne dzieci- otóż nie. Piwna rewolucja od zawsze z piwem nudnym walczyła. Bo że lekki stout nie musi być mdły i nudny udowodniła chociażby niedawno Pracownia Piwa genialnym Dark Side of the milk. Chociaż takiego dry stoutu z solą bym spróbował... a wróć, przecież oyster stouty już są.

Koźlaki. Próbowałem craftowych koźlaków, niektóre były całkiem ok, jak jesienny z Nepomucena, inne niestety nieco wadliwe jak doppelbock z Palatum bodajże. Niestety żaden nie był wyraźnie lepszy (o ile którykolwiek był) od koźlaka z browaru Amber, który dostępny jest powszechnie i w przyjaznej cenie, poza tym są niemieckie klasyki. Zaznaczyć jednak muszę, że koźlak to według mnie styl który ma spory potencjał, chlebowe, karmelowe i wiśniowe nuty mogłyby fantastycznie grać ze sporą ilością dodatków- od przypraw, przez suszone owoce, po pędy sosny czy nawet beczki.

Bittery- poza potworkami pokroju tego z browaru Largus i będącym na rynku z dwa albo trzy lata temu bitterem z browaru brodacz nie pamiętam za bardzo polskiej produkcji bitterów. Nawet tych klasycznych, bo o takich z nowofalowym podejściem nie wspomnę.

Natomiast pan piwowar z browaru Perun stwierdził że uwarzył całkiem dobrego koźlaka. Kiedy zwróciłem uwagę że z kilku(nastu) piw z browaru Perun które piłem za genialnego uważam tylko braggota, a do reszty raczej bym nie wrócił, zostałem zapytany czy piłem piwa z tego browaru po tym jak skończyli z warzeniem kontraktowym i zaczęli warzyć u siebie. Braggota tak, reszty pewien nie jestem. Więc stwierdziłem że trzeba sprawdzić, czy faktycznie uwarzyli dobrego koźlaka. I czy przejście na warzenie w ich własnym browarze faktycznie zrobiło tak dużą różnicę.
Ciekawostką jest fakt, że na 5 piw z browaru Perun tylko 1 nie było warzone w kooperacji z zespołem Behemoth. A potem w prasie piszą "Browar Nergala" ;)

Chciałbym zaznaczyć że wbrew pozorom zabieram się za te piwa z niemalże nadzieją. Bo ja koźlaki bardzo lubię, a i polskim piwowarom życzę zawsze jak najlepiej, może i z Peruna polubiłem tylko braggota do tej pory, ale polubiłem go bardzo. Także mam nadzieję że piwa mi skopią dupę i osobiście poczuję różnicę między warzeniem "na swoim" a warzeniem na kontrakcie. (Pewnie jest olbrzymia, ale wielu browarom warzenie kontraktowe nie przeszkadza utrzymać kosmicznego poziomu).

Sol Invictus- Koźlak - Browar Perun dla Behemoth

Jako soundtrack jedyny szczerze lubiany przeze mnie utwór behemotha- Inner Sanctum. Polecam. Ale generalnie to wolę Vesanię.

Piwo miedziane, lekko zmętnione (uczciwie przyznaję że nie miało czasu się odstać). W sumie to herbatę parzę sobie podobnej barwy. Piękna piana, drobne pęcherzyki, ładne zacieki na szkle, beżowa, łatwo się odbudowuje.

Aromat: przede wszystkim mocna nuta lekko podsuszonej wiśni albo żurawiny. Po drugie mocny zapach mokrego ciemnego chleba. Niewątpliwie kojarzący się z koźlakiem, ale nieco jakby stęchły. Nie do końca przyjemny. Kiedy dłużej wącham i nos ignoruje już zapach mokrego razowca zaczynają się pojawiać rodzynki, karmel, lekko nawet rumowa nuta, robi się przyjemniej.

W smaku jest bardzo fajnie. Ale chyba najpierw muszę wspomnieć o pijalności. Bo wziąłem łyk, a potem dwa kolejne, i zanim zacząłem dalej pisać byłem już po pięciu łykach. Także piwo pije się samo. Wysycenie średnie, delikatne, i aksamitne ciało, bardzo przyjemne, samo znika.

W smaku na początku umiarkowana i przyjemna słodycz, z nutami białego chleba, biszkoptów, herbatników. W pierwszym łyku pojawiła się też taka owocowo- herbaciana kwaśność, jak w herbacie z syropem z czerwonych owoców, w kolejnych nieco się ukryła, by jednak pojawiać się delikatnie w posmaku. Dokładnie jak w czarnej herbacie z malinami.
Ale wróćmy, po biszkoptach nieco karmelowej słodyczy, delikatne posmaki rodzynek, brązowego cukru, ciemnego rumu wręcz (może przez to że sporo rumu ostatnio wysączyłem, i mi się to skojarzenie mocno narzuca), zaskakująco mało przypalonej skórki od chleba. Przyjemnie zaznaczona goryczka, delikatnie ściągająca, połączenie czarnego chleba i herbaty z malinami o której już wspominałem dwukrotnie.

Świetny Bock! Brawo dla Peruna. Wreszcie craftowy koźlak który jest wyraźnie lepszy od tego z browaru Amber, wreszcie craftowy koźlak na naprawdę wysokim poziomie! Intensywny, bardzo smaczny, mega pijalny. Brawo!

Fenix- Pale Lager- Browar Perun dla Behemoth


Piwo złote, klarowne, sporo bąbelków zasuwa w górę szkła. Piana biała, drobniuteńka, ładne zacieki, odbudowuje się łatwo, gęsta i zbita jak na azocie. Pięknie wyglądający lager.

W aromacie dominują słodkie estry, delikatne i przyjemne nuty w stronę banana i brzoskwiń. Teoretycznie estry w lagerze to błąd, ale te są bardzo przyjemne, wspomniane nawet na etykiecie piwa ("Delikatne, owocowo-bananowe nuty wzbogacają walory piwa"), więc zakładam że jest to zabieg celowy. Do tego pod spodem mamy delikatny karmel i ledwo wyczuwalne nuty ziołowe.

W smaku wita mnie delikatna, lekko maślana słodycz, delikatne herbatniki, odrobinę landrynki, wyraźnie zaznaczona, nieco ziołowa goryczka. To wszystko ponownie okraszone lekkimi nutami estrów, mieszanką kwaskowej brzoskwini i banana.

Średnio wysycone, lekkie i pijalne piwo, przyjemnie pełne i gładkie na podniebieniu, delikatnie zalegająca gorycz.

Kolejne bardzo przyjemne piwo, smaczne, pije się szybko i łatwo, nieźle gasi pragnienie. Przyjemne piwo stołowe.
Zagadką odrobinę jest dla mnie tylko dlaczego lager skoro wiodącą rolę w profilu piwa odgrywają estry. No dobrze, jest trochę tych charakterystycznych nut maślanych herbatników i landrynek, budzących u mnie skojarzenia z dobrymi czeskimi lagerami.
Pomimo tego że piwo zostało bardzo przyjemnie skrojone, raczej nie jest to trunek do którego będę wracał chętnie i w dużych ilościach. Jestem fanem wyrazistych smaków, i dla mnie to piwo, tak jak większość jasnych lagerów, jest po prostu zbyt mdłe. Może również przez to że estrowy profil piwa, pomimo że przyjemny, raczej wywołuje u mnie tęsknotę za dobrym belgian blonde niż kolejną butelką fenixa. Natomiast jeśli już najdzie mnie ochota na jasnego lagera, prędzej będę liczył na dobrą warkę pilsa z Miłosławia.
Natomiast może być to bardzo dobre piwo na prezent albo jako piwo "entry level" dla osób pijących na co dzień jasne lagery.

Profanum- Black IPA- Browar Perun dla Behemoth

Czarne piwo z obfitą beżową pianą. Tak jak w poprzednich piwach, drobne pęcherzyki, ładna koronka na szkle, miodzio.

W zapachu najpierw dociera do nas rześki zapach chmielu, mieszanka nut cytrusowych i żywicznych. Po chwili aromat nieco się zmienia, i z palonego ziarna przechodzi w solidną czekoladę deserową, do której dołącza galaretka pomarańczowa, i robi się z tego bajka i ciasteczko. W sumie pachnie to mniej więcej jakby pomarańczowe delicje zanurzyć w fusiastej kawie, z lekkim dodatkiem zapachu żywicy sosnowej. Czyli zajebiście.

W pierwszym łyku zaskakuje delikatność piwa, wydaje się być wręcz wodniste. Bardzo niewielka słodycz, delikatna kwaskowość. Dopiero po długiej chwili pojawia się nieco palonego posmaku. W drugim łyku zwracają już na siebie akcenty chmielu, najpierw lekko kwiatowe, zielona herbata, płynnie przechodzą w cytrusy i sosnę. Na finishu mamy już totalną mieszankę pomarańczy, skórek cytrusów oraz wyraźnego posmaku kojarzącego się z pędami sosnowymi. Bardzo delikatny czekoladowy posmak czai się gdzieś z tyłu.

Bardzo lekkie, gładkie i pijalne piwo. Znowu. Muszę przyznać że pod tym względem wszystkie trzy pozycje Perunowi wyszły znakomicie.

Bardzo dobre Black IPA, bardzo stylowe; niewątpliwie to chmiel gra pierwsze skrzypce, mamy sporo charakterystycznej dla stylu sosny czy żywicy, ale równie dużo nut cytrusów, skórek pomarańczy itp. Paloność nieco bardziej wyczuwalna na początku w aromacie, w smaku stanowi już tylko tło.
Można by się co najwyżej przyczepić że przy 13BLG i 5,6% abv na etykiecie mogłoby widnieć Black Ale albo session black ipa, ale mi to piwo w tej formie bardzo smakuje, niezależnie od cyferek.

Cóż, muszę przyznać że browar Perun, którego kojarzyłem jako raczej przeciętny, wyrobił się pięknie, piwa mają bardzo wysoki poziom. Lager to trochę nie mój gust, ale przyznaję też uczciwie że wziąłem go tylko dlatego że jest dosyć trudnym stylem.
Profanum to polska czołówka, myślę że niemalże porównywalny poziom z Blackcylem, a tak dobrego craftowego koźlaka jeszcze nikt w Polsce chyba nie uwarzył. Bardzo mnie cieszy tak kosmiczny postęp browaru, bo stare piwa pamiętam głównie dlatego że ciężko je czasami było dopić (jak Złoty Strzał, który zapamiętałem z przeokrutnej goryczki którą udało się powtórzyć Artezanowi w pierwszej warce Dodo).
Trzeba będzie sprawdzać znowu ich wypusty.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz