czwartek, 14 września 2017

Przegląd piw #1: Coffe Twist (Piekarnia Piwa), Żatecky Svetly Leżak, Lublin to Dublin, Pango IPA (Brewski), warka obiecana (browars&Piwoteka)

Coffe Twist- Double Coffe Milk Stout- Piekarnia Piwa

Piwo nieprzejrzyście czarne, gęsta brązowo-beżowa piana, ładny lacing, prezentuje się niezwykle elegancko.
Aromat:
Ho, ho, ho, motherfucker! Ciemno palona kawa in your face, mocna, intensywna, do tego paloność wpadająca niemalże w wędzonkę, a to wszystko okraszone lekką mleczną słodyczą i nutką karmelu. No i oczywiście czekolada, jak mógłbym zapomnieć o gorzkiej czekoladzie? Pachnie charakternie, intensywnie i wzorcowo.
Smak:
I tutaj lekki dysonans poznawczy, bo po takim aromacie oczekiwałem że gorzka czekolada mi wjedzie z kopa w podniebienie. Tymczasem piwo jest wyraźnie słodkie, łagodne, z mleczną czekoladą, karmelem, brownie, wyraźnie wyczuwalną laktozą i zimną, słodką latte; dopiero na finishu pojawia się wyraźniejsza nuta gorzkiej czekolady.
Ciało:
Piwo pełne, gładkie i nisko wysycone, tak jak powinno być.



Overall:
Intensywny, kawowy, palony, wpadający aż w wędzonkę zapach, lekko tylko osłodzony, bardzo ładny. Do tego znacznie łagodniejszy, słodki smak piwa, deserowy wręcz. Pyszne. Pełne, gładkie, takie jak powinno być. Efekt: trochę jakby jeść deser w kawiarni. Jakieś mocno czekoladowe brownie kiedy niedaleko Ciebie wypalają kawę, a Ty popijasz to zimnym, słodkim, deserowym latte.

Żatecky Svetly Leżak (jasny lager)

Cóż, kupiłem z ciekawości "przy okazji", ponieważ jak wszyscy szukam idealnego pilsa za 3 złote, a to piwo kosztowało mniej więcej tyle. Ale do ideału mu bardzo daleko.
W aromacie dominuje na początku żelazo, trochę chleba i estrów, po ogrzaniu ster przejmują estry. W smaku mamy chleb, żelazo i minimalne masło. Goryczka minimalna.
 Generalnie da się to wypić bez większych problemów, ale najprzyjemniejszą składową tego piwa są estry owocowe (nuty brzoskwiń, bananów)- których w jasnych lagerach w ogóle być nie powinno. Lekki chlebek jest w miarę przyjemny, najbardziej picie uprzykrza wyraźne żelazo, czyli zapach monet i metaliczny posmak. Jest lepiej niż całkowity korpolager ale i tak dosyć beznadziejnie.
Ode mnie ocena:
Zasadniczo korpolager/10

Lublin To Dublin (2017)- Rye Stout- O'Hara's & Pinta

To już chyba czwarta edycja kolaboracyjnego warzenia Pinty z Irlandzkim browarem O'Hara's. Tym razem dostajemy Rye Stout (po robust outmeal stoucie, robust milk stoucie oraz FESie).

Piwo czarne w szkle, piana drobna, niewysoka, bardzo szybko się rozrywa i redukuje.
Aromat:
Kawa, czekolada, żyto. Ale też mleczna, słodka nuta. Sporo w sumie tej słodyczy, taka mleczna czekolada.
Smak:
zaczyna się słodko, naprawdę bardzo słodko, w ciemno powiedziałbym że to milk stout. Spora dawka mlecznej czekolady, może nie aż tak jak w Coffe Twist, ale sporo. Ale potem od razu zwraca na siebie uwagę żyto, które kłuje w język. Takiej ostrości od żyta dawno nie czułem. Na etykiecie napisali o subtelnej nucie czarnego pieprzu- cóż, czarny pieprz jest, ale z subtelnością nie ma to nic wspólnego. Większość piw z pieprzem jakie piłem nie miało tyle pieprzu w smaku.
Ciało:
Piwo nisko wysycone, teoretycznie powinno być gęste i oleiste od żyta, ale szczerze mówiąc dla mnie jest bardzo wodniste. Do tego pomimo sporej słodyczy w smaku finish jest suchy i wytrawny. Na pewno pijalność znacznie ogranicza pikantność piwa.

Overall:
W miarę smaczne piwo, chociaż bez szału. Poprzednie edycje chyba wspominam lepiej. Browarom na pewno udało się pokazać to ile ostrości potrafi wnieść żyto do piwa, bo tak pikantnego piwa bez przyprawowych dodatków to nie kojarzę. Szkoda że nie przełożyło się to na gęstość i oleistość w tym przypadku. Bez szału, fanom pikantności w piwie i ostrych stoutów polecam. Wiem że Coffe Twist to teoretycznie inny typ stoutu, ale w ogóle nie ma do niego podjazdu.

Ode mnie:
Ciekawostka, oczekiwania były większe a wyszło tak sobie /10

Pango IPA- NE IPA- Brewski

Soczyste, mętne IPA z najnowszej fali. Warzone przez Szwedzki browar z dodatkiem ananasa, mango, marakuji. Czy to może się nie udać?

Buteleczka- ładny mały bączek. Piwo totalnie idealnie zmętnione, idealnie pomarańczowy soczek z rzadką białą pianą której równie dobrze mogłoby nie być.
Aromat: I tutaj pierwszy zawód, bo na początku piwo pachnie intensywnie kocim moczem. Uch. Po chwili piwo zaczyna się ogrzewać, robi się bardziej słodko, ale nadal wyraźna, wadliwa nuta.
Smak: lekka kwaskowość owocowa, nieprzyjemna goryczka z wyraźnie mydlanym posmakiem, nie intensywna, ale właśnie wrażenie mydła w piwie... Do tego goryczka zalega bardzo długo tym nieprzyjemnym, mydlanym posmakiem.
Ciało:
Zdecydowanie zbyt wysoko wysycone, kłuje w język, uprzykrza picie. Wytrawny finish.
Overall: No dobra, po mocnym ogrzaniu się piwa dominował już sok. Ale raczej kwaskowy, z wytrawnym finishem. Do tego wady w aromacie i nieprzyjemna, zalegająca, mydlana goryczka. Czuć z tyłu potencjał owoców, ale na początku tego się prawie nie dało pić. Bardzo duże rozczarowanie.
Ocena: Może i NE IPA, ale idź pan w ch.../10

Warka Obiecana- Buckwheat wine- Browars & Piwoteka

Buckwheat. Po polsku gryka. Buckwheat wine, czyli generalnie bliźniak barley wine tylko nie na jęczmieniu a na gryce.

Miedziane, opalizujące piwo, piana niezbyt obfita ale drobniutka i w sumie ładniutka, niewielka kołderka zostaje dosyć długo.
W pierwszym niuchu zdecydowanie dostajemy gryką po nosie, i to nie kaszą gryczaną (co by było straszne w piwie jak przypuszczam) a raczej aromatem gryki z miodu. W drugim niuchu tona słodyczy, karmelu, toffe, miodu pitnego i tego czym barley wine, wróć, buckwheat wine pachnieć powinno. I odrobina słodkiego zapachu, jakby lekka nuta gałki muszkatołowej.
Smak nie jest aż tak strasznie słodki i ulepkowaty jak to zapach zapowiada. W sumie to jest niemalże idealnie zbalansowany, neutralny, odrobina słodyczy, paloności, nie zwracająca na siebie uwagi goryczka, wystarczająco konkretna aby na finishu lekko wyjść przed szereg, zwłaszcza po bokach języka.
A jeśli chodzi o ciało... to Wheat Wine'y i Rye Wine'y właśnie się zawstydziły, idą sobie w kącik cichutko płakać i wspominać dawną chwałę, bo gęstość tego piwa rozbraja. Przy braniu łyka wrażenie na języku jest jakby pić płynną galaretkę. Do tego niskie wysycenie i dobrze schowany alkohol.

Overall: Bardzo dobre piwo. Brakuje mu jedynie nieco bardziej zdecydowanej nuty w smaku, bo w aromacie zarówno gryka, klasyczne barley-wine'owe nuty jak i ta szczypta muszkatu robią fajną robotę, ciało to bajka dla ludzi którzy lubią piwa które trzeba solidnie pogryźć przed przełknięciem. I jest smaczne, po prostu, hm, brakuje mi tu jakiegoś takiego przełamania. Ale to częsta cecha barley i wheat wine.
Ciekawe, smaczne, prosi się o beczkę albo o wersję podrasowaną jakimiś przyprawami.

Ode mnie:
Solidna i smaczna ciekawostka/10, prosi się o wersję podkręconą przyprawami, owocami albo beczką.

Piwa od najlepszego do najgorszego:
Wygrywa zdecydowanie Coffe Twist, który jest "on another level". Numer dwa to Warka Obiecana. Potem Lublin to Dublin, Pango IPA, i na koniec polecane anemikom Żatecky Svetly Leżak. Największy zawód to Pango IPA która była wyraźnie wadliwa i mocno nieprzyjemna w odbiorze, i to pomimo że nie było wątpliwości co do stylowości piwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz