Kahaki |
Proszę zapiąć pasy, jedziemy.
Kahaki-Browar Szpunt
New Zealand IPA.
Data ważności do 21.05.2016
Lekko opalizujące piwo, barwa w zależności od grubości szkła waha się od słomkowożółtej do miodowego bursztynu. Piana biała, dosyć obfita, puchata, ładnie koronkuje i przykrywa całe piwo dosyć długo (zapewne swój udział w tym ma IPA glass).
Aromat: Jogurt brzoskwiniowy? Albo truskawkowy? bardziej brzoskwiniowy. Taki słodki, lekko chemiczny, minimalnie mleczny aromat jaki pamiętam z jogurtów owocowych w czasach kiedy jeszcze je jadałem. Generalnie przyjemny, mleczność trochę sugeruje diacetyl, ale totalnie to nie przeszkadza. Jest trochę ananasa, brzoskwiń, truskawek.
Smak: Jest słodko, gładko, brzoskwinie, ananasy tak, lekkie nuty jogurtowe również. Goryczka średnia, nienachalna, nie zostaje. Troszkę trawiastości może na końcu, ale w fajnym wydaniu, smakuje mi to. Lekkie masełko chyba też jest.
Ciało: średnie, nawet lekko pełne jak na IPA, dosyć gładkie, wysycone raczej niezbyt intensywnie.
Krakowskie Śniadanie |
Krakowskie Śniadanie- Pracownia Piwa
Milk Coffe Light Ale
Co prawda data do 25.08.2016, ale piwo stało jakiś czas w temperaturze nieco wyższej niż zalecana.
Wysoka piana, od razu widać że drożdże poszalały i jest lekko przegazowane. Klarowne, kolor miodowego bursztynu.
Aromat: pierwszy niuch z butelki to przede wszystkim kawa, na drugim miejscu kawa z mlekiem.
Po przelaniu do szkła już ta kawa tak nie dominuje, nie jest tak intensywna, pojawiają się nuty zbożowe, lekko owocowe, nawet w stronę lekko belgijskich estrów bym powiedział. Taka bardzo, bardzo subtelna brzoskwinka. Dopiero po odgazowaniu się i ogrzaniu piwa kawa z mlekiem wraca z pełną mocą.
Smak: Słodkawe, lekko kwaskowe, z niewysoką ale zaznaczoną kawową goryczką. Kawy w smaku pozostało niewiele, pojawia się na finishu w goryczce i totalnie kontrapunktuje dotychczasowe nuty lekkiego, nagazowanego ale'a.
Ciało: Lekkie, bardzo wysoko nasycone. Drożdże poszalały. Piwo ogromnie zyskuje po lekkim odgazowaniu.
Overall: Czas temu piwu się nie przysłużył, drożdże poszalały i je przegazowały. Ale też nadal jest to piwo bardzo smaczne i zaskakujące, w stosunku do oryginału nabrało trochę takich nut kojarzących mi się z Belgią (wysoko wysycone belgian blond) czy może nawet z biere de garde blond, kawa nadal pozostała, przede wszystkim w aromacie. Piwo świeże, pite z kranu było przede wszystkim kawowe, tutaj słody dają o sobie znać, jak również lekkie estry. Poza przegazowaniem to nie wiem czy nie ciekawsze było teraz... hm...
Australian Weizenbock- Doctor Brew
do 15.05.2016
Bursztynowe piwo z wielką pianą. Nie wiem czy uznać to za przegazowanie czy olać bo w końcu to Weizenbock. Piana średniopęcherzykowa, puchata, niezbyt piękna, taka... weizenowa. Zostawia wręcz poduchy na szkle.
Australian Weizenbock |
Aromat: Z butelki powitał mnie przyjemny miks tropikaliów, banana i goździka. Mniej więcej to samo mam ze szkła, ale mniej tropikaliów (słodkie owoce tropikalne w stylu mango), troszkę banana, sporo goździka. W tle raz na czas ślady toffe czy ciasta.
Smak: Tutaj mniej chmielu, więcej ciasta (lekko spieczony olejowiec), i goździka. Chociaż goryczka jest. Wyraźna i taka sobie, w stronę grapefruita, nieco długa. Jest Weizenowa słodycz na początku, bananowa i okrągła. Znowu pojawiają się skojarzenia z Belgią, w kierunku średnio udanego dubbla. Chociaż poszczególne składowe smaku nie są jakieś złe.
Ciało: średnie, nawet lekkie w odbiorze piwo, wysoko wysycone. im bardziej odgazowane tym lepiej pijalne. Chmielowego szaleństwa tutaj nie ma, ale aromat nadal jest przyjemny, smak w miarę też, może poza nieco długą goryczką (tutaj również, w miarę ogrzewania i odgazowywania się piwa sytuacja się poprawia). Ogólnie dobre, wielkim fanem weizenbocków nie jestem, więc nie sądzę aby nawet świeżutkie mi tyłek skopało.
Podsumowując: dwa piwa kupione za 4zł/szt, jedno przypadkiem przetrzymane w zbyt surowych warunkach jak na tak delikatne cudeńko. Kahaki próbę czasu zniosło dzielnie, a zakładając że tam jednak mógł być diacetyl, to dodatkowe kilka tygodni mogło mu wyjść na dobre. Krakowskie śniadanie się przegazowało, ale mimo wszystko zrobiło się... ciekawe. Australian Weizenbock... może się przegazował, może nie, Weizenbocki tak mają że pienią się jak polityk na mównicy. Ogólnie nieźle, po prostu niekoniecznie taki pomysł na piwo do mnie przemawia, i generalnie weizenbocków nie kocham. Także jak na weizenbocka powiedziałbym że nawet dobre.
Podsumowując: tym razem było warto. Kolejna paczka już niebawem za czas jakiś bliżej nieokreślony. Stay Tuned.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz