czwartek, 6 kwietnia 2017

Nepomucen- Koźlak Jesienny, Raduga & Inne Beczki & Faktoria- Bock

Koźlak Jesienny. Kupiłem go faktycznie jesienią, i od tej pory stał sobie i czekał na swoją kolej. Wreszcie nadeszła.
Przyznać muszę, że jest to zdecydowanie najbrzydsza etykieta piwa rzemieślniczego jaką pamiętam.
Zdarzyło mi się być w Miliczu kiedyś z ojcem, poszlajać się po tamtejszych lasach i zwiedzić niewielkie muzeum kamieni szlachetnych. Karpia milickiego nie jadłem (chociaż pamiętam że przy drodze chyba bardziej przelotowej była restauracyjka w której karmili fantastycznie, bardzo obficie i smacznie za niewielką cenę, i żeśmy się z ojcem potem ruszyć nie mogli z powodu przejedzenia), tym niemniej słyszałem że faktycznie jest to niezwykle ważna ryba dla regionu (jako że sam długi czas mieszkałem nieopodal Zatora to jestem w stanie to zrozumieć ;)). Ale mimo wszystko nadal nie widzę usprawiedliwienia dla tej etykiety.

Koźlak Jesienny- Bock- Browar Nepomucen

Pierwszy niuch:
Aromat bardzo, bardzo nikły, trochę ciasta drożdżowego.

Wygląd:
Z jednej strony zachwyca wysoka, zbita, drobniuteńka i bardzo trwała piana, ładnie zdobiąca szkło. Z drugiej, piwo jest bardzo ciemne, ciemnobrązowe, i niestety ale totalnie mętne. Pod światło robi się mętny rubin.

Aromat:
Piwo musiało się naprawdę mocno ogrzać zanim zaczęło pachnieć. Ale jak już się ogrzało, to jest dosyć przyjemnie, nuty owoców w stylu podsuszonych wiśni czy jabłek, lekka i niekochana przeze mnie acz charakterystyczna dla niemieckich bocków kukurydza z puszki, wyraźny karmel, ale słodki i przyjemny, odrobina toffe. Melanoidyn niewiele jak na bocka.



Smak i odczucie w ustach:
Średnia, ciasteczkowa, biszkoptowa słodycz, bardzo fajna, po tym mocna jak na bocka, bardzo wyraźnie zaznaczona chmielowa goryczka, nieco ziołowa ale krótka i szlachetna. Potem toffe, trochę karmelu, ale ponownie, tak jak w aromacie- nie jest to mdły ciężki do zniesienia karmel, nie jest to też spalony cukier, nie jest to przesłodzona rzecz- jest to bardzo delikatny, bardzo przyjemny i gładki karmel. Ponownie, mało jest tutaj melanoidyn.

Piwo ma dosyć pełne jak na bocka ciało, wysycenie średnie, znacznie niższe niż w klasycznych koźlakach. Obie te rzeczy powodują że piwo nie ma tego brutalnie wytrawnego finishu, tak dla koźlaków charakterystycznego, ale też nie do końca przyjemnego.

Overall:
Bardzo dobre piwo, i bardzo fajne podejście do tematu koźlaka.
Na pewno piwo pod wieloma względami odbiega od niemieckiej klasyki gatunku- mniejsze wysycenie, mniejsza wytrawność, przez to brak tego charakterystycznego, wytrawnego finishu, mniej melanoidyn, większa słodycz ale znacznie też wyższa goryczka.
Jednak w tym przypadku te wszystkie zmiany, mniej lub bardziej istotne, składają się na to, że jest to bardzo, bardzo fajnie skrojone piwo, bardzo smaczne, nie omieszkam powiedzieć że smaczniejsze niż większość "klasyków" w tym stylu. Przyjemniej też się je pije.
A zarazem, pomimo odchyleń od "klasyków", nadal czuć że mamy do czynienia z koźlakiem, te zmiany fajnie go podrasowały, ale nie ma wątpliwości że to ten styl. Bo pomimo wszystkich tych drobnych twistów, najpoważniejszym zarzutem wobec stylowości piwa jakie zapewne można by wysunąć jest fakt że jest... mętne.

Trochę zdziwił mnie fakt, że piwo zaczęło tak naprawdę pachnieć dopiero, kiedy piwo miało już sporo powyżej 10 stopni. Myślę że ortodoksyjni antyfani DMSu też mogli by tutaj ponarzekać na kukurydzę, ale w niemieckich pilsach i bockach ten aromacik jest obecny, i w niewielkich stężeniach, tak jak tutaj, jest poniekąd cechą charakterystyczną, tak jak diacetyl w czeskich pilsach.

Jeden z fajniejszych koźlaków polskiej produkcji. Na bank kupię jesienią kolejną buteleczkę (bo o ile rozumiem piwo jest produkowane okazyjnie na Dni Karpia w Miliczu). Tylko zróbcież coś z etykietą, może na niej być karp, ale to nie oznacza że musi być straszna!

Bock- Browary Raduga, Inne Beczki, Faktoria

Jedno z trzech kooperacyjnych piw pomiędzy tymi browarami (trzy były te piwa kooperacyjne, prawda?). Jedyne które mnie zainteresowało. Koźlak ze słodem wędzonym, czyli teoretycznie Urbock, przy czym na etykiecie widnieje "słód wędzony whisky", czyli że wędzony torfem jak rozumiem.

Piwo bardzo ładnie wygląda, ciemnomiedziana barwa, drobna, jasnobeżowa, niewysoka piana. Delikatnie zmętnione, ale nie błotko jak u Nepomucena. Ładnie komponuje się barwa piwa i etykiety, nie wiem czy to było zamierzone, jeśli tak to brawo dla grafika.

Aromat:
Bardzo karmelowy, lekko jakby metaliczny... No tak, jest tu metal. Chyba że to od chmielu, ponoć magnum potrafi coś takiego dać, a tutaj pomimo że jest dosyć wyraźny ten aromat to też nie są takie klasyczne monety i gwoździe. Jest też odrobina toffe, lekka czekolada, o- i pojawiają się wreszcie estry owocowe, przyjemne nuty świeżych, dosyć młodych wiśni i czereśni. Co prawda trochę mało tutaj melanoidyn, ale aromat bardzo klasycznie koźlakowy, natomiast wędzonki w ogóle tutaj nie wykryłem. Fakt, piwo swoje odstało, mogła się ulotnić.

Smak i odczucie w ustach:
Dominuje oczywiście karmel i delikatna słodycz, minimalna czekolada, pojawia się też bardzo delikatna paloność, na poziomie przypalonego ciasta- chociaż ponownie, samych nut ciasta, melanoidyn tutaj nie wyczuwam, po prostu takie skojarzenie jeśli chodzi o nuty palone. Delikatne nuty owocowe, ponownie, delikatne skojarzenie z wiśniami. Wraz z delikatnie wytrawnym finishem daje to pewne skojarzenia również ze słodkim winem wiśniowym.
Na finishu jest również bardzo delikatny i subtelny posmak a la whisky. Nie wędzonka, ale właśnie taka bardzo, bardzo odległa i delikatna nuta smaku torfowej whisky.
Ciało półpełne, zdecydowanie mniej wytrawne niż większość klasyków jeśli chodzi o Koźlaki, również znacznie mniej wysycone, ale podobnie jak w przypadku koźlaka z Nepomucena, dzięki temu pije się to znacznie lepiej.

Overall:
Bardzo fajny koźlak. Podobnie jak u Nepomucena trochę odstaje od kanonu, ale na pewno nie na tyle żeby nie nazwać tego koźlakiem. Podobnie jak u Nepomucena, jest niżej wysycony i pełniejszy, co sprzyja pijalności. Nieco bardziej estrowy, słodkawy, znowu- podobnie jak u Nepomucena- mniej melanoidyn, za to pojawia się więcej paloności, trochę czekolady- przypuszczam że to właśnie wniósł słód whisky. Samej wędzonki praktycznie nie ma, jest za to bardzo subtelny posmak whisky, ale to na granicy autosugestii. Metaliczna nuta przewija się tylko w aromacie, w smaku jej nie ma, więc zakładam że to jednak chmiel dał w ten sposób o sobie znać. Zwłaszcza że nie jest to nieprzyjemna nuta, aczkolwiek specyficzna.
Fajny, smaczny koźlaczek. Podobnie jak w przypadku Koźlaka od Nepomucena, chętnie się skuszę za jakiś czas na kolejną buteleczkę (o ile się pojawi), bo dobrych koźlaków brakuje, a ten jest bardzo smakowity.
Oczywiście nie są to piwa wyrywające z kapci i gwałcące kubki smakowe, ale przyjemne piwa stołowe, fajne do niezobowiązującego popijania wieczorem czy do kolacji. Mięsko z grilla i koźlaczek... dobra sprawa. Się rozmarzyłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz