wtorek, 27 września 2016

Birbant- Imperial Citra IPA, Browar Zakładowy- Ciężki Ładunek

W związku z tym że ostatnio w Krakowie pogoda postanowiła że ze złotej polskiej jesieni takiego wała i będzie pizgało złem jak na Syberii w towarzystwie poranno wieczornych angielskich mgieł i tradycyjnego krakowskiego smogu, postanowiłem spróbować mocne piwo, takie które na bank rozgrzeje mnie... no i zatęskniłem za stylem który na początku piwnej rewolucji pokochałem najmocniej, od którego zacząłem swoją przygodę z mocno chmielonymi piwami (pijąc Hardcore IPA z BrewDoga)... czyli od Double IPA.

W roli głównej Browar Birbant i ich ciesząca się dobrą sławą Imperial Citra IPA.

Czyli Imperialna IPA na jednym słodzie (pale ale) i jednym chmielu (citra). Można napisać SMASH IIPA jak ktoś lubi takie rozpiski.



Piwo jasnobursztynowe, opalizujące; piana biała, średniowysoka, dosyć szybko redukuje do obrączki, zdobi szkło.

Zapach z butelki przywitał mnie bezkompromisowym kopem chmielu, nawet przez przytkany nos przebiły się żywica, zapach granulatu chmielowego i nuty cytrusów i ananasa.
Ze szkła jest zdecydowanie bardziej słodko, mamy sporo cukrowo-karmelowych nut oraz mega słodkich nut owocowych, co daje zapach podobny do jeszcze gorącego dżemu z żółtych owoców, powiedzmy z brzoskwini. Do tego trochę ostrych nut żywicznych.

W smaku jest bardzo słodko i jest gorzko. Paradoksalnie na początku narzuciła mi się mleczna nuta a la toffe, wskazująca na lekki diacetyl, ale de facto przyjemna. Do tego nuty herbatników, ciasteczek, karmelu. Im dalej w las tym więcej nut cytrusa, takie kandyzowane pomarańcze, trochę cytryny. Trochę ostrych nut na finishu, nieco szorstka, minimalnie trawiasta goryczka, która generalnie z czasem coraz bardziej się ujawnia, a im bardziej chmiel odtyka mi nos, tym bardziej robi się cytrusowa.

Piwo jest nisko wysycone, można wyczuć że jest tutaj trochę alkoholu, ale nie przeszkadza on w piciu. Ciało lekkie do średniego jak na ten ekstrakt.

Overall: Przyjemne double IPA, trochę niespodziewany akcent z tym toffe, ale nie burzyło przyjemności z picia. Klasyczne powiedziałbym podejście do tematu, czyli słodko-gorzkie piwo, jednak z wyraźną przewagą chmieli, także nie ma wątpliwości że to double IPA a nie barley wine.

Browar Zakładowy- Ciężki ładunek

Tutaj jeśli chodzi o chmiele jest znacznie bardziej bogato: tomahawk, centennial, chinook, citra, simcoe. Słody: enigmatycznie wpisane "jęczmienny" więc zakładam pale ale.

Bursztynowe piwo, w toni zawieszone drobinki czegoś. Może chmielu. Piana utworzyła się bardzo powoli i ociężale, już myślałem że w ogóle jej nie będzie, nie było jej też sporo, zostawiła trochę wspomnienia na szkle po czym zredukowała do obrączki. Generalnie patrząc zarówno na te zawieszone farfocle, jak i na zachowanie bąbelków CO2, i to jak piana się formowała, piwo wygląda na gęste. Jak kisiel. To ciekawe.

Zapach: na początku buchnął mi w nos agrest, kwiaty, nuty zielone, cytrusowe. Wraz z ogrzewaniem się wyszło oczywiście sporo słodkości, trochę karmelu, ale też takie ostre nuty, troszeczkę może żywica, lekkie skojarzenie z cebulą... Ale też nuty owocowe zrobiły się bardziej słodkie, w stronę jakiegoś tam mango przejrzałego czy innej persimmony. Bardzo ładnie pachnie.

Smak i odczucie w ustach: Od razu narzucają się dwie rzeczy. Piwo jest raczej wytrawne i mocno goryczkowe, zwłaszcza na początku, zanim się ogrzeje, to jest jednoznacznie chmielowe, wpada w taki West Coast. Przyjemna sprawa, dawno nie piłem tak akurat zrobionego IIPA. Słodycz pojawia się dopiero kiedy piwo jest konkretnie ogrzane, jest lekko karmelowa, ale nie ma szans z goryczką, która wkracza bezlitośnie. Jest może nieco długa, i troszeczkę się odkłada na języku, ale bez przesady. Ale w sumie jej pierwsze, bardzo intensywne uderzenie nie trwa jakoś długo, ale jest na tyle mocne że aż ściska za boki języka.
Druga sprawa która się narzuca, to fakt że jest nisko wysycone, bardzo nisko wysycone. W niczym to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Natomiast faktycznie piwo ma bardzo oleistą fakturę.

Overall: Bardzo dobre double IPA. Nie zakochałem się może w nim, ale gdybym miał z tej dwójki wybrać kandydata do "one more beer, please", myślę że byłby to Ciężki Załadunek.
Można powiedzieć że chłopaki się wstrzelili w West Coast, zwłaszcza jak piwo jest jeszcze w okolicy tych 8*C gdzie karmelu w ogóle jeszcze nie czuć a fajnie wychodzi np agrest czy nawet troszkę kwiatów. Potem faktycznie trochę karmelu się pojawia, no ale też na etykiecie nic o West Coast nie pisze.
PS bardzo fajnie się komponuje z domowej roboty sushi.

Jeśli macie ochotę na double IPA, polecam oba piwa. W wariancie słodko-gorzko Imperial Citra od Birbanta, natomiast jeśli jesteście fanami goryczki Ciężki ładunek. Mi (chociaż jestem w sumie fanem tych słodko-gorzkich IIPA) bardziej podpasowała propozycja Browaru Zakładowego z uwagi na ciekawszy, przyjemniejszy aromat chmielowy, z nutami agrestu a bez zapachu samego granulatu chmielowego, i czystszy jednak profil słodowy. Także Imperial Citra IPA jest piwem co najmniej dobrym, a Ciężki Ładunek- bardzo dobrym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz