niedziela, 25 września 2016

Miód pitny- Dwójniak- Pasieka Jaros +Czym jest miód pitny?

„Włoski mieszkańcze! Cóż twoje nektary?
Co twoje wina przed nektarem Rusi?
Wino jest z ziemi błotnistej i szarej,
Miód prosto z niebios spuszczony być musi...”

Tak... Może i trochę patosem zawiało na wstępie, ale muszę zaznaczyć: jaram się. Bardzo lubię polskie i słowiańskie tradycje, zwłaszcza te kulinarne, i chociaż chętnie poznaję zwyczaje z innych krajów, to jednak jak dorwę typowo polską rzecz która wykopuje z butów, to frajda jest podwójna. I taka jakby duma że mamy coś tak zajebistego. Dlatego poluję na piwa Grodziskie, dlatego nie przepuszczam żadnemu polskiemu Porterowi Bałtyckiemu, nawet jeśli koszt jest większy niż rozsądek sugeruje. Dlatego jaram się kiedy słyszę że piwowarzy próbuję przywrócić takie style jak piwo Jopejskie, Schops czy Rosanke (chociaż uczciwie trzeba przyznać, że chociażby Gdańsk był wolnym miastem w czasie gdy warzono w nim Jopejskie, Wrocław przez większość czasu kiedy warzono w nim Schopsa również nie był miastem polskim).



Ale pomimo że uwielbiam dobre piwa, to nie zgadzam się totalnie kiedy słyszę znane postacie świata piwnego że "Polska piwem stoi". Nie, proszę państwa, polskim trunkiem narodowym nigdy nie była wódka, i chociaż mieliśmy (a przynajmniej na ziemiach należących do Polski warzono) genialne piwa, i od kilku lat znowu się one w Polsce pojawiły dzięki naszym dzielnym browarom rzemieślniczym, to Polskim trunkiem narodowym, skarbem, dumą i towarem uznanym na całym świecie są, a przynajmniej powinny być miody pitne. Powinny one być tym czym dla Francji koniak i szampan, dla Szkocji i Irlandii whisky, dla Anglii Ale, dla Stanów Zjednoczonych Bourbon. Powody są chyba oczywiste, historycznie usankcjonowane i nawet nie chce mi się o nich pisać.

Jeśli natomiast nie wiecie o miodach nic, krótko udzielę podstawowych informacji.
Miód pitny, jeśli mowa o miodzie syconym, sporządza się poprzez fermentację brzeczki miodu pszczelego. W zależności od proporcji, wyróżniamy kilka gatunków miodu:
Półtorak: na jedną porcję miodu, pół porcji wody. Najmocniejszy, najsłodszy rodzaj miodu, powinien leżakować przynajmniej 10 lat.
Dwójniak: 1 porcja miodu na 1 porcję wody. Leżakować powinien minimum 8 lat, również zaliczany do miodów słodkich. Półtoraki i Dwójniaki określano czasem mianem miodów królewskich.
Trójniak: miód półsłodki, 1 porcja miodu na 2 porcje wody, czas leżakowania 1,5-4 lata
Miód Pitny jest jednym z niewielu trunków,
których nie musimy podawać w szkle.
Gliniane naczynia są również jak najbardziej
na miejscu, tak samo jak i rogi.
Czwórniaki: 1 porcja miodu, 3 porcje wody, miód wytrawny. Leżakowanie około roku.
Piątaki: 1 porcja miodu, 4 porcje wody, miód wytrawny, leżakowanie minimum pół roku.
(odnośnie czasów dojrzewania, spotkałem się ze znacznie dłuższymi czasami dojrzewania, np dla półtoraka minimum 15 lat, ale obawiam się że to już pieśń przeszłości).

Generalnie im więcej miodu, tym szlachetniejszy miód pitny. Jeśli chodzi o zawartość cukru w brzeczce, kształtuje się to następująco: Półtoraki około 60 BLG, dwójniaki około 50 BLG, trójniaki około 35 BLG, czwórniaki około 27 BLG, piątaki około 22 BLG.

Oprócz "czystych" miodów pitnych, są również miody owocowe, gdzie część wody zastępuje się sokiem z owoców, np miód gronowy to miód gdzie część wody zastępuje sok z winogron. Są też miody korzenne/ziołowe, gdzie dodaje się przyprawy, i tutaj lista jest naprawdę długa, obejmuje chmiel, piołun, goździki czy gałkę muszkatołową, ale też miętę, migdały czy płatki róży- oczywiście to tylko przykłady, tak naprawdę miodosytnik może dodać co mu się zamarzy. Drzewiej bywały np Miody Makowe.
Miody perliste natomiast, to miody które są nasycone dwutlenkiem węgla.

Osobnym tematem są Wina Miodowe. W tych trunkach fermentuje się roztwór miodu z wodą, w przypadku win miodowo-owocowych miodu i soku, ale bez uprzedniego gotowania brzeczki. Podobno jednak czas leżakowania takich win powinien być dwukrotnie dłuższy niż klasycznych miodów- czyli 20 lat dla półtoraka! (informacja z przekazów ustnych- informacji o winach miodowych jest zatrważająco mało niestety. Jeśli zauważycie w podanych informacjach jakieś błędy- proszę o komentarz tutaj lub na facebooku).
I na koniec: mieszankę brzeczki piwnej i brzeczki miodowej nazywamy braggotem. (Ciekawi mnie jak wygląda sprawa z akcyzą na Braggoty, wie ktoś? Zależy od % miodu w brzeczce?).

Ostrzeżenie: w dziedzinie miodów pitnych jestem totalnym amatorem, profesjonalnych jak i nieprofesjonalnych ale doświadczonych kiperów poniższa recenzja może doprowadzić do łez, agresji bądź nawet epilepsji. Nie biorę za to odpowiedzialności.

Dwójniak- Pasieka Jaros
Miód ten dostępny jest w dwóch wersjach opakowań, w butelce i kamionce. Oczywiście kamionka jest bardziej tradycyjną i ładniejszą formą opakowania, jednak ze względów ekonomicznych i praktycznych zdecydowałem się na butelkę (szkoda mi wyrzucać kamionkę, a nie bardzo mam gdzie i po co ją trzymać, więc nie widzę sensu za nią dopłacać).
Butelka jak na wino, prosta, korek z logiem pasieki, prosta etykieta, szkoda tylko że nie podano czasu ile ten miód leżakował.

Piękny trunek w barwie głębokiego złota (lub jasnego bursztynu, jak kto woli).

Doskonale komponuje się ze stekami, zwłaszcza stekiem teriyaki;
z sushi nieco słabiej, ma zbyt intensywny smak.
Sprawdzone doświadczalne, eksperyment się udał.
Aromat: Alkohol jest wyczuwalny, tutaj nie ma się co oszukiwać, lekko atakuje nozdrza. Nie jest to nieprzyjemna, bimbrowa czy rozpuszczalinkowa nuta, ale raczej wrażenie pieczenia nosa po powąchaniu, tak jakbyście wąchali mocny destylat, chociażby whisky. To mnie delikatnie rozczarowuje, to mimo wszystko tylko 16%.
Poza tym pachnie ładnie, słodko, lekko owocowo, nawet powiedziałbym w kierunku lekkiej kandyzowanej pomarańczy. Jeśli nie lubicie w piwie miodowego utlenienia, to nie obawiajcie się, tutaj nie ma ani grama lekko mdłej nuty miodu wielokwiatowego ze słoika, jest słodko, lekko owocowo, zaskakująco rześko; poza lekkim pieczeniem w nosie od alkoholu, bardzo przyjemnie.

Smak za to to absolutna poezja. Słodycz jest spora, ale jakże przyjemna to słodycz! Ciężko to opisać. Na pewno jest też rześka, owocowa, lekko jakby kwaśna nuta, takie przełamanie tej słodyczy takimi pomarańczami nasączonymi w rumie, które sprawia że trunek staje się zdradziecko lekki i cholernie pijalny (oczywiście jak na trunek mający 16%, nadal duszkiem tego jak pale ale nie wypijecie), jest tutaj odrobina wanilii, jest wreszcie najpierw słodki miodowy smak, potem miodowy aromat osadzający się na podniebieniu. Przy czym jest to o tyle ciężkie do opisania, że trochę jakby ktoś wziął wyekstrahował wszystkie najlepsze cechy miodu, więc pomimo ogromnej słodyczy to absolutnie nie zmula, nie jest nieprzyjemne.

I najlepsze- o ile alkohol przy wąchaniu piekł w nosie, o tyle tutaj... hm... nie powiem że w ogóle go nie ma, bo w przyjemny sposób rozgrzewa. Ale nie udziela się w smaku, w ogóle nie piecze w gardło, jest świetnie ułożony.


Fantastyczny trunek. Muszę częściej kupować miody. Zdecydowanie. Wart swojej ceny, zresztą niewysokiej, kupowałem droższe piwa; a w przeciwieństwie do piwa, nie trzeba go całego wypić na raz, więc jeśli dawno lub nigdy nie piliście miodu pitnego, to szczerze Was zachęcam.

Teraz tylko czekam na piwo leżakowane w beczce po miodzie. To nie może się nie udać.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz