wtorek, 5 kwietnia 2016

Blackout- Deer Bear

Blackout

Ok, wracam wymęczony z pracy, czas na chwilę relaksu. Do szkła, w tym przypadku craftmasterone czeka polecony przez sprzedawczynię w jednym z krakowskich sklepów BlackOut- Black IPA warzone przez Deer Bear. Browar o którym wiem tyle że chyba Kopyr pił coś ichniejszego, i że ich pierwsze piwo zebrało pozytywne recenzje.


Wygląd: czarne z rubinowymi refleksami. Piana niska ale zbita i gęsta, jak na stoucie, nawet ma jako taki lacing. Ładnie wygląda.
Aromat: no jest cytrynka, i ananas, i subtelna żywica na końcu. Czuć że nie jest to do końca jasne piwo, jakieś ciemniejsze nuty czają się za rogiem jak urząd skarbowy na mój hajs, ale totalnie zdominowane przez chmiel. Bardzo dobry i bardzo przyjemny aromat.
Smak: Lekka do średniej słodycz na początku, nieco czekoladowa. Potem to już cytrus, żywica, trawa cytrynowa. Ale żywica też nie jakaś mocna, raczej delikatnie zaznacza się w goryczce. Hm, trochę pikanterii. Czyżby żyto? Ano jest w zasypie.
Ciało: Bardzo gładkie piwo. Żyto zrobiło swoje. Nieco pełniejsze dzięki temu. Raczej średnie ciało, jak i wysycenie. Dobrze pijalne.

Overall: Bardzo dobre black IPA. Naprawdę Black IPA, nie dark hoppy ale siedzące okrakiem między american stoutem a black IPA. Niewiele brakuje do poziomu pitego wczoraj Brewdog Prototype Black IPA, i panowie z Deer Bear mam nadzieję że wezmą to jako komplement. Konkret, przyjemnie nachmielone, z gładkim dzięki żytu ciałem, i bardzo subtelnymi akordami czekolady gdzieś na granicy wyczuwalności.
Jeśli inne piwa też mają tak dobre, to muszę sprawdzić ten browar. Zdecydowanie. I Wam też to polecam.
 Zapomniałbym: ocena 8,5/10 Very, very good BIPA.

I na koniec garść info:
skład: woda, słody: pilzneński, monachijski I, żytni, pszeniczny, cararye, carafa special III, barwiący, chmiele: citra, simcoe, cascade, columbus, drożdże US-05

BLG 16, alkohol 7,4% (wow. sporo. Nie czuć.), 54 IBU (bardzo przyjemnej goryczki)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz