niedziela, 24 kwietnia 2016

Deadwood (Faktoria), Batch 1000 (Amager), Grand Prix American Barley Wine (Pinta)

Deadwood Imperial Black IPA-Browar Faktoria

Krótka wrzutka kilku zaległości. Batch 1000 z Amagera oraz Grand Prix American Barley Wine pite z kranu w krakowskim Multi Qlti.


Deadwood- Imperial Black IPA- browar Faktoria
Ciemnobrutnatne, w szkle czarne piwo, z niską ale gęstą pianą. Niezły lacing.
Aromat: Przede wszystkim chmielowy, skórki cytrusów, lekka żywica, taka sosnowa świeżość. W tle jakby nuta karmelu.
Smak: przyjemna karmelowa słodycz, trochę jakby bardzo słabą i przesłodzoną kawę potraktować syropem karmelowym. Po czym spora dawka chmielu, z cytrusami i żywicą. Goryczka wyraźna, ale dosyć przyjemna, żywiczna, jakby nieco taninowa, ale w przyjemny sposób (hm, takie wrażenie szorstkości, ale nie ściągania). I znowu ta sosnowa świeżość. Jak mokry las. Może to nafta z mosaica się w ten sposób ujawniła w tym piwie.
Ciało: nisko wysycone, gładkie, oleiste. Jak na IPA pełne.

Overall: Bardzo dobre piwo. Zdecydowanie dominuje chmiel, jest słodycz ale wyraźnych akcentów od ciemnych słodów brak.

Ocena: 8/10

Batch 1000- IPA- Amager
Cóż... to piwo uznawane jest przez wielu za jedno z najlepszych europejskich IPA, obok Lubricated Labrador z tego samego browaru. Ja do browaru Amager mam mieszane uczucia, o ile Gluttony (Imperial IPA) naprawdę wysoka półka, bloody berliner ok jak na kwacha, o tyle Chocolate Spring był zdecydowanie zbyt wytrawny i kwaskowaty jak na RISa (chociaż nie totalnie zły, to na pewno nie), a Marry me in Rio oraz Orange Crash były zbyt jednoznacznie goryczkowymi piwami, przez co nudnymi i totalnie nie wartymi swojej ceny.

Przejdźmy jednak do Batch 1000.

Kolor żółtawy, z niewysoką śnieżnobiałą pianą która jednak pięknie lepi się szkła.
Aromat: cytrusy, skórki cytrusowe, trochę ziemistości i jakby przypraw.
Smak: Wyraźna goryczka, lekka słodycz z odrobiną karmelu, wyraźnie cytrusowe, ale ponownie pojawia się trochę tej ziemi i pieprzu.
Ciało: wytrawne, średnio wysycone. Bardzo pijalne.

Overall: Bardzo dobre i wytrawne IPA. Trochę zaskakuje to wrażenie ziemistości i pieprzu, nie jest ono intensywne, ale przy cytrusowym profilu piwa naprawdę daje o sobie znać.
O ile piwo jest naprawdę bardzo dobre, o tyle do Modern Drinking czy Hoppy New Wave nie ma w moim odczuciu startu. Może mogłoby stanąć w szranki z Mandarinem czy Califią.

Ocena: 8/10

Grand Prix American Barley Wine- Browar Pinta (receptura Łukasz Kubicki)
Pomarańczowe piwo, zmętnione, biała piana z niewielkim lacingiem.
Aromat: Pomarańcze (bardzo słodkie), cukier, karmel, brzoskwinie... i pokrzywy. Ciekawe.
Smak: Bardzo mocna słodycz z średnią kontrującą ją goryczką. Trochę żywicy, cytrusów, i cała masa słodowej słodyczy, karmel, toffe, etc.
Ciało: pełne i lepkie piwo, ale jak na barley wine mogłoby być bardziej pełne, gęste i lepkie. I troszkę niżej wysycone. Aczkolwiek zyskuje na pijalności na pewno, której w barley wine zawsze brakuje. A, i alkohol w miarę ukryty.

Overall: Powiem szczerze, najbardziej mnie w tym piwie zafascynował ten aromat pokrzyw. Nie był nieprzyjemny, po prostu trochę nie z tej bajki. Pomimo wypicia sporej ilości piw w swoim życiu pierwszy raz się z tym spotkałem, na szczęście barman z Multi Qlti podzielił się swoją wiedzą- prawdopodobnie chmiel był zbyt długo przetrzymany w piwie i ten aromat z czasem powinien się ulotnić.
Poza tym raczej nie miałem większych wątpliwości że to barley wine, co na duży plus, chociaż wolę wersje ciemniejsze i intensywniejsze. Piwo było raczej smaczne, pokrzyw nie uznaję za wielką wadę, chociaż niektórym mogą nie pasować.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz