sobota, 18 czerwca 2016

Birbant- Pils Amerikan Szejk, Pinta/O'Hara's Lublin to Dublin 2016, Browar Jana- Lady M

Nowe piwo z Birbanta- American Szejk. Pils. I to Pils budzi we mnie pewne zastrzeżenia. Czy piwo chmielone między innymi citra, mosaic, cascade to nadal Pils? Dla mnie raczej american lager, bo Pils to dosyć tradycyjny styl, czy to w czeskim, czy w niemieckim wydaniu. Ziołowy, lekko kwiatowy, ciasteczkowy, odświeżający, i równie ważna jak baza słodowa jest dla mnie ta klasyczna ziołowo- kwiatowa chmielowość. Czy po prostu ziołowa, jak w niemieckich pilsach bywa.
Pils American szejk
Ale piwo zebrało bardzo pozytywne recenzje, więc pozostawmy z boku dyskusję o tym "co to za piwo" i skupmy się na tym czy dobre.


American Szejk Pils (czy jak to tam powinno iść)- American Lager- Browar Birbant

Pomarańczowo-złote, opalizujące piwo, z niewysoką białą pianą (która zostawia trochę wąsów na szkle).

Aromat: z butelki buchnęło średnio przyjemnie, jakby lekka siarka. Po przelaniu do szkła się ulotniła, ale ten akurat pokal jest jakby nie do końca degustacyjny, więc może być różnie. Poza tym lekkie cytrusy, trochę ciasteczkowości, biszkopta.

Smak i ciało:
Słodko. I lekka kwaskowość. Przyjemnie pełne, biszkoptowe, z nutami cytrusów. Do tego średnie do wysokiego wysycenie, ostre, jakby metaliczny posmak (zakładam że wiąże się ze słodem pilzneńskim bądź wysyceniem, bo często go spotykam w jasnych lagerach, ale czasem również w mocno gazowanych wodach mineralnych. Natomiast test skórny żelaza jako takiego nie potwierdza). Goryczka niska. Piło by się to dobrze, gdyby nie wysycenie- pomimo że nie jest ekstremalnie wysokie, to piwo aż staje w gardle, a ja się czuję po 1/3 pokala pełny i zmulony. A w ustach pozostaje niemiła suchość i sztywność, pomimo że samo piwo nie jest garbnikowe, to raczej znowu kwestia wysycenia.

Overall: Mieszane uczucia. Zapach z butelki mocno nie zachęcił, ze szkła przyjemnie ale bardzo delikatnie. Pierwszy łyk- myślałem że będzie genialnie, i pierwszych kilka łyków zniknęło naprawdę szybko- piwo ciasteczkowe, lekko pełne, z nutą cytrusów, no cudnie. A potem do głosu doszło wysycenie, piwo zaczęło stawać w gardle, poczułem się zapchany, pojawił się nieprzyjemny a'la metaliczny posmak oraz język zamienił się w suchy sztywny kołek. Od połowy pokala pije mi się to naprawdę ciężko.
Muszę jednak uczciwie przyznać, że ja fanem pilznera nigdy nie byłem. Czasami mnie jakiś zachwyci kwiatowym aromatem, ale to naprawdę rzadkość. Ops, powąchałem ponownie, w pokalu też wychodzi lekka siareczka. Wróćmy do tematu. Myślę że osoby lubiące jasne lagery i słodkie piwa będą zachwycone, mi również kilka pierwszych łyków smakowało okrutnie. Ale potem pojawiły się problemy.
Lublin to Dublin
Myślę że to genialne piwo dla osób które z kraftem nie miały styczności.
PS przynajmniej żarcik na etykiecie. "American Szejk" i czeski Szwejk.
Ode mnie 5/10. Zapowiadało się pięknie (przynajmniej w smaku), wyszło... no... nie do końca.

Pinta (z Polski, gdyby jakimś cudem ktoś jeszcze nie wiedział) i O'Hara's z Irlandii postanowiły popełnić kolejną odsłonę kooperacji zwanej Lublin to Dublin. Po robust stoucie i milk stoucie z anyżem padła kolej na foreign extra stout.
Dla niewtajemniczonych- foreign extra stout to mocniejsza wersja stoutu (zazwyczaj 16-19BLG)- można powiedzieć że to piwo zbyt mocne na stout a zbyt słabe na imperialny stout.

Lublin to Dublin Foreign Extra stout- Pinta & O'Hara's

Czarne praktycznie nieprzejrzyste piwo, nawet w przewężeniu szkła tylko minimalne rubinowe refleksy przy przystawieniu do lampki. Piana brązowa, niewysoka, ale zostaje sporą obrączką dosyć długo, w miarę łatwo też się odbudowuje.

Aromat:
Słodki, mleczna czekolada. Odrobina kawy. Po mocnym ogrzaniu lekkie jakby nuty śliwki w alkoholu. Również jest taka nuta... hm... nie jestem pewien. Może być to miks palonego ziarna ze słodkimi nutami w aromacie tego piwa, ale mi kojarzy się to ze słodkim groszkiem z puszki. Czyli że byłby to DMS. Zwłaszcza po zamerdaniu, obstawiam DMS. Nie powiem że mocno nieprzyjemny, ale chyba jest. A, no i jest też trochę kwaskowości od ciemnych słodów.

Smak i ciało piwa:
Słodko, z lekką słodką czekoladą. Potem lekka palono-goryczkowa kontra, z niewielkimi ilościami kawy. I jest- taki mdły, słodkawy posmak jak przy warzywach z puszki- czyli jakby jednak ten DMS był.
Piwo jest gładkie, smukłe, lekko nawet kojarzące się ze śmietanką. Natomiast nieco zbyt wysoko wysycone jak na mój gust.

Overall: no nie porwało mnie to piwo. Coś tu jest nie tak w tym aromacie. Pomimo zachęcającego ogromu słodyczy z lekką nutą kawy, coś nie pasuje, i tym czymś obstawiam że jest DMS. W smaku zbyt gładko, zbyt pusto jak na 18,5 BLG. Okej, jest gładko, i faktycznie, może się wydawać że piwo ma jakieś max 5% abv... szkoda tylko że w smaku również.
Jest ok, ale do drugiej edycji startu nie ma. Zwłaszcza po genialnym porterze z Pracowni Piwa, czy w porównaniu do np Turbo Geezera który ma bardzo podobny ekstrakt- zbyt ubogo w smaku.
Ocena: 6/10

Lady M- Mint IPA- Browar Jana


Lady M
W sumie niewiele mam do powiedzenia tytułem wstępu, poza tym że piłem dzień wcześniej niż dwa opisane wyżej, oraz że lubię miętę.

Klarowne, bursztynowe piwo, średnia, ładna biała piana z umiarkowanym lacingiem.

Aromat:
karmel, ciasteczka, cytrusy. Odrobina mięty oraz żywicy. Przyjemny, nieco zbyt słodowy, zdecydowanie zbyt słaby.

Smak i odczucie w ustach:
Przyjemna karmelowo-herbatnikowa słodycz, momentami aż zakrawająca o takie przypalone ciasto. Umiarkowana przyjemna goryczka, całość finiszuje lekkimi cytrusami i fajną, dobrze zbalansowaną nutą mięty, która jest lekkim dopełnieniem i absolutnie piwa nie dominuje. Niezbyt intensywny, ale przyjemny smak.
Piwo ma średnie ciało, jest też umiarkowanie wysycone, pije się je szybko i przyjemnie.

Overall: WINCYJ! Więcej aromatu, więcej smaku, więcej chmielu przede wszystkim! Bardzo fajne piwko, fajnie zbalansowane, ale zbyt delikatne na moje zryte hektolitrami IPA i RISów kubki smakowe. Świetne do niezobowiązującego popijania. Bardzo fajnie użyta mięta, która przyjemnie dopełnia całość a nie dominuje. Ale przede wszystkim za mało chmielu na IPA.
Bardzo dobre "sesyjne" piwo (tak, można obalić kilka skrzynek podczas sesji warhammera, oczywiście nie pochwalamy takiego zachowania). Bardzo dobre piwo dla osób które nie piły zbyt wiele IPA i innych kraftów i obawiają się goryczki.
Gdyby na etykiecie widniało "Pale Ale" ocena byłaby znacznie wyższa. Ale "IPA" zobowiązuje mimo wszystko. A na IPA to jest o wiele zbyt łagodne, przede wszystkim o wiele za mało chmielu. Dwa albo trzy razy więcej chmielu na aromat i się zakocham.

Ocena: 7 (byłoby 6,5 ale bardzo mi się podoba sposób użycia mięty. Jak lubię mocny mentol, tak to piwo pokazuje że mięta nie musi reszty aromatów zabić. Za to chapeau bas).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz