środa, 29 czerwca 2016

De Molen- Hel & Verdoemenis Bourbon Barrel Aged

Przyznam szczerze, do browaru De Molen mam trochę ambiwalentne uczucia- robią potężne bomby (RISY, Barley Wine itp itd) w przystępnych jak na polskie warunki cenach. Mają tendencję do robienia wielu wersji tego samego piwa (np Hel & Verdoemenis ma 24 różne wersje, zazwyczaj różniące się beczką w której leżakowało piwo). Są jednym z dwóch najlepszych browarów kraftowych w Holandii (o pierwsze miejsce walczą wyłącznie z Emelisse). Mają naprawdę słynne pozycje- bommen & granaten, Rasputin, Tsarina Esra. I tutaj pojawia się pewien zgrzyt mój z tym browarem- piłem od nich kilka piw, i chociaż Mout&Mocca był naprawdę bardzo dobry, to po Bommen & Granaten Rioja BA oczekiwałem znacznie więcej (chociaż było smaczne), w stosunku do Rasputina również (o czym mogliście przeczytać na blogu), a Hel & Verdoemenis Bruichladdich BA było cóż... niewypałem. Tutaj też muszę zaznaczyć że bomby i granaty oraz rasputin nie były złymi piwami, ale totalnie niewartymi swojego hypu.
Hel&Verdoemenis
PS mam wrażenie że piłem coś jeszcze z De Molena... ale nie pamiętam co.

Ponieważ jednak natrafiłem ostatnio na zachwyty Biroholika nad Hel & Verdoemenis BBA, postanowiłem po jego namowie spróbować piwa jak nadarzy się okazja. Okazja nadarzyła się dzień później, kiedy Panowie z krakowskiego Światu Piwa zameldowali że akuratnie do nich przyjechało, jak i uprzejmie przytrzymali dla mnie butelkę za co ogromnie dziękuję.

No to teraz sprawdźmy, czy De Molen potrafi trafić w mój gust. Jadziem.
Aha, jeszcze jedno- poprzednio Hel & Verdoemenis (Hell&Damnation) piłem z poważnej okazji. Dnia wszystkich świętych. Tak na wszelki wypadek, zasmakować przyszłości :)

Hel & Verdoemenis Bourbon BA -Imperial Stout- Brouwerij De Molen

etykieta jak zwykle, biała, prostokątna, same napisy i logo De Molena w prawym dolnym rogu. Oni się nie pieszczą z etykietami, ale przez to ich browar jest od razu widoczny na półce. Chociaż co jest co już niekoniecznie. Za to fajnie lakują kapsle, nie trzeba się pieprzyć z woskiem. Czy tam lakiem.

Czorne piwo jak górnik po szychcie, przy agresywnym nalewaniu pół palca ugrowej piany która szybko się redukuje.

Pachnie w miarę fajnie, takie belgijskie czekoladki, trochę przypieczonego ziarna, ciasta czekoladowego, bardzo lekka nuta rodzynek. Beczka odcisnęła swoje piętno, ale wkomponowuje się w aromat, nie da się jej wyraźnie oddzielić od nut palonych jak to często bywa.

Pierwszy łyk. Lekko piekące, alkoholowe. Pod tym jednak czuć gładkość piwa. Długi, kawowy finish. Kolejny łyczek. Teraz wyraźnie czuć dużą słodycz na początku, mleczna czekolada. Ponownie, kończy się leciutko kwaskową kawą. Trzeci łyk. Bardzo słodkie, przyjemna słodycz, mleczna czekolada, może troszkę wanilii, ale zdecydowanie alkoholowy finish zabija trochę przyjemność.
Ciało: cóż, jak wspomniałem, piwo z jednej strony gładkie, z drugiej piekąco alkoholowe. Co prawda nie jest to ordynarny bimber, ale nadal pali w język i zostawia niemiły, alkoholowy posmak. Dosyć pełne, kremowe piwo.

Ocena: 7,5/10.

Cóż, poniekąd Biroholik miał rację... a poniekąd nie miał. Piwo by było genialne. Gdyby nie piekący alkohol. I to właśnie jest mój problem z De Molenem- kolejne "gdyby nie". Jeśli dorwiecie Hel & Verdoemenis Bourbon Barrel Aged, to cóż... możecie wypić od razu, i będzie to piwo dobre. A możecie zachować na rok, dwa w piwnicy i pewnie zrobi się genialne. Ale ja jednak od piw światowej klasy oczekuję żeby genialne były już teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz