Bitter Scottish Ale. Do kompletu nowy pokal brandowany Nepomucenem. Ładny? |
Niestety kolejne styczności z scottish ale były już takie sobie, natomiast bitter to akurat styl w którym naprawdę szczerze posmakowało mi chyba jedno piwo. Nie to że te piwa są niesmaczne- są ok. Są takie sobie. Taki wyspowy odpowiednik lagera. Znacznie smaczniejszy niż corpolagery, ale nadal raczej piwo takie ot, do wypicia, niż zachwycające.
Dobra, zostawmy to, i jadziem z piwem z Nepomucena.
Bitter Scottish Ale- Browar Nepomucen
Piwo brązowe, mętne, z niziutką pianą z której już po chwili ledwo co zostaje. Wygląda trochę jak Real Ale (czytaj mętnie i prawie bez wysycenia. Lubię Real Ale).
Aromat:
O panie! Zajebiście to pachnie! Na pewno mocniej niż się spodziewałem, paloność intensywna, wjeżdża w rejony przeznaczone dla kawy (jeszcze nie kawa, ale już prawie, prawie), do tego karmel, nuty owoców, ba, nawet lekko dymne, niemalże torfowe nuty. Co do diabła, żadnego wędzonego słodu w zasypie nie ma. Pachnie zajebiście, intensywnie, złożenie.
Po chwili pojawiają się też lekko winne nuty, kojarzące mi się w tym zestawieniu zwłaszcza z belgijskimi dubblami.
Smak i ciało piwa:
ok, tego się nie spodziewałem. Jest przede wszystkim kwaskowe. I wytrawne. Na finishu pojawia się lekka mleczna nuta (diacetyl?). Wyżej wysycone niż się spodziewałem. Słodycz minimalnie majaczy, prawie jej nie ma, po czym wchodzi wyraźna kwaskowość i wytrawność, na finishu powoli buduje się goryczka, z wyczuwalnym chmielem, oraz objawiającymi się tutaj nutami palonymi ponownie zahaczającymi o lekką kawę.
Overall: Kurcze. Piwo pachnie zajebiście, smakuje dobrze, aczkolwiek trochę się rozczarowałem- przy tym aromacie oczekiwałem piwa mocnego, pełnego, i raczej słodkiego, a dostałem kwaskowo-wytrawne. I tak jest rewelacja. No i fakt, trzeba było się przyjrzeć etykiecie- to tylko 10,5BLG a aromatem i intensywnością smaku rozwala niejedną 16kę czy jeszcze mocniejsze piwa.
W moim odczuciu bliżej temu piwu do szkockich exportów, i to tych w najzajebistszym wydaniu, niż do bittera. Faktycznie, znowu są nuty budzące u mnie pewne skojarzenia z ciemnymi piwami z Belgii- drożdże zrobiły konkretną robotę.
Pomimo zaskoczenia w smaku (po aromacie spodziewałem się totalnie innego piwa, przy tej intensywności zastanawiałem się czy to nie będzie coś w stronę wee heavy), piwo przy tym BLG jest rewelacyjne. Nie jest łatwe, jest niesamowicie intensywne i złożone.
Zajebiste.
PS no jak w mordę strzelił, jest tu wędzonka. I to prędzej nawet torfowa, cygarowa, whisky na torfie, lapsang souchong- te klimaty. Czyżby w browarze Nepomucen dorzucili jakiegoś torfu i zapomnieli o tym wspomnieć na etykiecie?
Ocena: 8,5/10. (Kurcze, może gdyby nie było tak kwaskowo- wytrawne, a nieco gładsze, dałbym mu 10. Ale i tak piwo z każdym łykiem urywa mi po kawałku dupy. Aczkolwiek, jak już pisałem, pozycja raczej dla osób zaznajomionych z kraftem, dla osób lubiących lekko przyswajalne piwa które nie gwałcą kubków smakowych może być ciężko.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz