poniedziałek, 6 marca 2017

Bazyliszek- Sen o Warszawie (Nitro)

Jej! Bazyliszek butelkuje! Ja tam lubię ten browar, popierdolone podejście do tematu piwa zawsze mi poniekąd imponowało, a Yeti było jednym z najbardziej pojechanych piw ever. A poza tym chłopakom od czasu do czasu udaje się uwarzyć coś po czym unoszę z uznaniem brew do góry, jak Kaczka Trojańska czy ten ich gruit... no... nieważne. Albo Jelonki, bo ja bardzo lubię Sahti. Albo coś co uznaje powszechny aplauz, jak WWA swego czasu, i nawet ja muszę przyznać no... ok. A na całkowitą kaszanę nie trafiłem jeszcze, chociaż kilka piw, jak pancerna brzoza, po prostu nie trafiło w mój gust.

Bazyliszek zabutelkował na początek piwo które kiedyś piłem, i które nawet mi smakowało, ale oczekiwałem więcej. Pamiętam że było kurewsko waniliowo-mleczne jak na stout. Czyli Sen o Warszawie. Kakaowo-Waniliowo-Mleczny żytni stout. Czyli kurewska mleczność się wtedy z kranu zgadzała. Co ciekawe, info ze strony bazyliszka jest że wysycili skubańce piwo azotem. Na etykiecie nie ma natomiast o tym żadnego wspomnienia. Zaraz zobaczę czy to prawda w końcu z tym azotem, ale jeśli tak to muszę przyznać, cytując klasykę, że mają rozmach, sk...yny.

Sen o Warszawie- Nitro Sweet Stout- Browar Bazyliszek

Piana wysoka, zbita, tworzy się z pewnym opóźnieniem, aczkolwiek aż takiego efektu wow jak w guinessie nie ma. Ale jest naprawdę ładna, do tego znaczy pomału szkło. Samo piwo czarne. No ładne to jest.



Aromat:
Paloność, lekka kawa, chociaż niewysokiego sortu, za tym czekolada. Za tym z kolei nuty mleczne, waniliowe, sporo słodyczy. Lekka jakby metaliczność, chociaż test skórny nie potwierdza. Potem więcej takiej czekolady, mleczności, wanilii. Przyjemny, poprawny aromat, chociaż niczego nie urywa. No ale to tylko stout. Bez żadnego imperial. Się rozpuściłem jak rdza w coca coli.

Smak i odczucie w ustach:
Aj waj. Gładkie. Śmietankowe. No azot panie. No wiadomo, nie aż tak czuć ten azot jak w Guinessie, ale i tak jestem pod wrażeniem.
Smak lekko kwaskowy, słodkawy, coś jak kwaśna kawa, co nie do końca jest przyjemne dla mnie, ale nie jest też takie złe. Do tego wyraźna mleczność, czekolada, ciekawa pikantna wstawka od żyta. Na finishu wychodzi bardzo fajna paloność, takie przypalone ciasto, lekki popiół, trochę kakao. Bardzo kwaskowo-owocowy w pewnym momencie, to zaskakuje, przez to pojawia się ten motyw kwaśnej kawy. No dobra, może nie kiepskiej kwaśnej kawy, ale takiej kawy o bardzo kwaskowym profilu którą ktoś zbezcześcił mlekiem.
Pijalność obłędna. To po prostu chce się pić. Znika z pokala w tempie ekspresowym. Przy 6,6% mógłbym wypić trzy butelki w kwadrans i otulając się linoleum słuchać co mi podłoga szepcze na dobranoc.
Z czasem finish się robi coraz słodszy, coraz bardziej karmelowo-czekoladowo, kawowy, a same owocki przechodzą w nuty takiego jakby wina.

Overall:
no świetny jest ten stout. Może nie wykopuje z butów- pachnie dobrze, smakuje nieźle i z każdym łykiem coraz lepiej, natomiast ciało rozpierdala. I pijalność. Też po wrażeniem jestem tego że z każdym łykiem piwo się otwiera, ten profil się trochę zmienia, i to na korzyść, i z poprawnego, lekko pustego stoutu się robi konkretne, ciekawe, bardzo smaczne na koniec piwo. O, teraz na przykład przy braniu łyka dostałem niewielkim kopem dymu papierosowego po podniebieniu.

Bardzo fajne piwko, super że Bazyliszek zaczął wreszcie butelkować. Chętnie przytuliłbym więcej butelek tego piwa, chłopaki zawsze mieli cojones do ciekawych pomysłów, nasycenie tego azotem- za to szacun. Trochę szkoda że ten efekt azotu się dosyć szybko redukuje w tym piwie, i pierwszy łyk to takie "wow, śmietana" a pod koniec jest już tak sobie. Z drugiej strony jakby w zamian za to mega otwiera się smak tego piwa (może dlatego guiness na azocie smakuje jak popłuczyny po stoucie czyli mild?).
 Bardzo polecam. Pierwszymi butelkami Bazyliszek zdecydowanie nie zawiódł.

BTW czy to czasem nie jest pierwsze polskie piwo z NITRO dostępne w dosyć szerokiej dystrybucji?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz