środa, 5 października 2016

Browar Maryensztadt-RIS- Raisa

Zwoleń. Piękne, małe miasteczko na Mazowszu, kawałek od Radomia, kawałek od Warszawy. Pochodzi stamtąd rodzina mojej mamy. No i Jan Kochanowski. Będąc bajtlem byłem tam kiedyś na wakacjach. Głównie pamiętam ładne okoliczności przyrody wokół miasteczka oraz piękny park z niezłymi lodami. No i zalew fajny wtedy mieli, taki w sam raz do podtapiania się bahorem będąc. Muszę zaznaczyć że małym bajtlem byłem.

Także się ucieszyłem, lekko nawet podjarałem, chociaż obstawiałem że będzie to browar restauracyjny... i o całej sprawie praktycznie zapomniałem. Jakiś czas temu widząc na półce nowego RISa i Barley Wine z nieznanego mi browaru Maryensztadt postanowiłem wziąć na spróbowanie, zwłaszcza że browar dosyć nowy a tu już RIS? No i tak sobie dzisiaj biorę tego RISa z okazji tygodnia z polskimi RISami (dzień drugi), patrzę gdzie wyprodukowano, a tu... Zwoleń. :)

RAISA- Russian Imperial Stout- Browar Maryensztadt

Naprawdę ładna, stonowana etykieta, z ciekawą grafiką. Kapsel firmowy. Skusiłem się przeczytać opis: "Nasz Imperialny Stout to połączenie belgijskich drożdży, holenderskich słodów palonych oraz polskich chmieli"- to ta ciekawsza część. Belgijskie drożdże. To by tłumaczyło 9,4% ABV z 22 BLG- bo to połączenie w przypadku RISa wzbudziło moje lekkie obawy. Dokładnego składu nie ma, ABV i BLG już napisałem, temperatura serwowania 14-16*C (raczej słusznie), IBU brak, polecane szkło pokazuje grafikę sugerującą coś w stylu sniftera, piwo pasteryzowane, niefiltrowane. No to jadziem.



Ja szkło wziąłem z Bazyliszka. Tulip. Bo taką miałem fantazję.

Niucham z butelki, i jest ciekawie. Co prawda zapach z butelki często się różni, ale czuję tutaj ciasta, czekoladę i proszę państwa belgijskie estry. Tak w skrócie: banana z czekoladą czuję.

Piwo w tulipie czarne, nieprzejrzyste (co było do przewidzenia zważywszy na gatunek piwa i rodzaj szkła). Piana ciemnobeżowa, prawie wpadająca w brąz, najpierw wysoka i drobniusieńka, dosyć szybko redukuje do półcentymetrowej, ale nadal ładnej kołderki. Czepia się szkła.

Tym razem niuchanie z butelki mnie nie zmyliło. Sporo RISów już w życiu piłem, nawet takie na belgijskich drożdżach, ale takie banany mi się w RISie jeszcze nie trafiły jak babcie kocham a piwo piję. Generalnie aromat bardzo słodki, poza bananami mamy słodką czekoladę, ciasteczka, nawet coś na co mój nos mówi "wanilia" chociaż jest to mało prawdopodobne. Po zamieszaniu wychodzi niestety troszkę rozpuszczalnika, no i od tego wwąchiwania się bardzo subtelnie acz alkoholowo mnie nos zapiekł. Chociaż może to też przez ten rozpuszczalnik. Ale to gdzieś na trzecim planie, po intensywnym zamieszaniu piwem w pokalu.

Hm. Ciekawe piwo. Wbrew temu co się obawiałem patrząc na parametry jest słodkie, z lekką kwaskową nutą. Ciało jak na RISa dosyć lekkie, ale jednocześnie gładkie i czuć też pełnię na języku. Jeśli powyższe zdanie wydaje Wam się paradoksem, spróbuję objaśnić: piwo ma dla mnie ciało jak pełna 16-ka a nie wytrawna 22-ka, mam nadzieję że załapiecie o co chodzi. Alkohol wyczuwalnie grzeje w przełyk.

Ale bardzo fajnie smakuje. Banany z mleczną czekoladą. Słodko, może i trochę karmelowo. Faktycznie jest tu coś co przywodzi na myśl wanilię. Albo laktozę. Takie słodko- mleczne, trochę może pralinkowe nuty. Potem wchodzi taka kwaskowość, nie wiadomo czy od ciemnych słodów czy od belgijskich drożdży, mi to tutaj o tyle pasuje że te lekko winne, minimalnie cierpkie nuty balansują nam piwo lepiej niż umiarkowana goryczka w stylu gorzkiej czekolady.

Overall: Piwo słodkie, deserowe, przyjemne, bardzo oryginalne jak na polskie (i nie tylko) standardy RISów, tutaj te estry owocowe, a może wprost: banany, świetnie zagrały z wysoką słodyczą i ciemnymi słodami. Gdyby tylko to piwo było jednak mniej alkoholowe, mniej wytrawne na finishu, pełniejsze, byłoby po prostu świetne. W tym momencie jest naprawdę dobre, pomimo tej lekkiej alkoholowości wyszedł naprawdę niezły RIS, a jego mankamenty wynikają w dużej mierze z zastosowania belgijskich drożdży. Imperialny Stout na tych drożdżach to z moich doświadczeń jest lekki paradoks, i uwarzenie dobrego RISa na belgach jest w mojej opinii niemałym wyczynem, większość prób z którymi miałem styczność była katastrofą. Dlatego totalnie przymykam oko na leciutki rozpuszczalnik w aromacie (który wychodzi de facto tylko po zabołtaniu, i to w niewielkim stopniu). Obiektywnie rzecz ujmując to jedyne co mogę faktycznie zarzucić temu piwu, to że jest nie do końca zbalansowane, dla niektórych będzie zdecydowanie zbyt słodkie. Ale mi pasuje. No i finish mógłby może jednak być delikatniejszy odrobinę.

Może to przez to że nie miałem wielkich oczekiwań, ba, trochę się obawiałem o tego RISa, może przez to słodkie połączenie bananów i czekolady które poprawiło mi humor i jak to na wyspach mówią "made my day", może przez to że po raz chyba pierwszy piję dobrego RISa na belgijskich drożdżach, to chociaż obiektywnie ten RIS nie dorównuje jakością i złożonością chociażby pitemu niedawno RISowi z Doctor Brew z beczki, czy Mr Hard's Rocks Peated Whisky BA, czy topowym zagranicznym RISom, to szczerze mówiąc jestem zachwycony i już się cieszę na kolejne piwa z browaru Maryensztadt które czekają w moim przepełnionym barku. A tego RISa wypijam z niekłamaną przyjemnością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz