niedziela, 9 października 2016

Perun- RIS- Kraina Welesa

Kraina Welesa. Weles lub Wołos, utożsamiany z Trzygłowem lub Triglavem, to słowiański bóg, opiekujący się bydłem, oraz przede wszystkim władający Navią, czyli krainą do której podążały duchy zmarłych.

W tym przypadku Kraina Welesa to piwo w stylu Russian Imperial Stout, warzone przez Browar Perun. Garstka danych technicznych: ekstrakt 19 BLG, Alkohol 8,4% obj., IBU nie podano.
Skład: woda, słody jęczmienne (w tym wędzony), pszeniczny, żytni; płatki owsiane, jęczmień palony, ekstrakt słodowy, chmiele, drożdże górnej fermentacji.
Czyli skład dosyć enigmatyczny, ale piwo powinno być lekko podwędzone, gęste, gładkie i oleiste od owsa i żyta.

Kraina Welesa- Russian Imperial Stout- Browar Perun

Pierwszy niuch z butelki. Faktycznie, od razu narzuca się lekka wędzonka, słodkie nuty owocowe a la suszona śliwka, lekki sos sojowy, czekolada, lekka jakby lukrecja.


Szkło na dzisiaj to klasyczna koniakówka, w związku z dużą szerokością szkła po pianie nie oczekuję zbyt wiele.

W tego typu szkle piwo oczywiście czarne, nieprzejrzyste, piana bardzo ciemna, brązowa, niewysoka, szybko się zredukowała do obrączki, ale był dosyć drobna i kremowa przez te pierwsze kilka chwil.

Zapach bardzo przyjemny... ale bardziej kojarzący mi się z Porterem Bałtyckim niż RISem, przynajmniej w pierwszym momencie, bo pojawiło się mocne utlenienie, z jednej strony nuty porto, sherry, z drugiej lekki sos sojowy, z trzeciej- trochę nut chlebowych. Po chwili jednak całość zmienia trochę charakter, i rządzić zaczyna palone ziarno, czekolada, oraz lekka wędzona nuta kojarząca się z torfowym whisky. Jest też chyba trochę bukowej wędzonki, no dobra, nie chyba a na pewno, ale ta szynkowa nuta tutaj momentami się fajnie kamufluje, i paradoksalnie, nie wiem jakim cudem, daje zapach ciasta czekoladowego, takiego mocno spieczonego, i nie odstaje od aromatu piwa. Oczywiście trochę melanoidyn w tym również pomaga, chociaż może to po prostu zapach żyta. Ostatni akcent zapachu to ponownie nuta starego, mocnego wina.

W smaku już tak intensywnie i bogato nie jest. Ale nie jest też w żadnym wypadku źle.
Jest lekka, gładka nuta mlecznej czekolady, potem lekka nuta wina, finish należy do umiarkowanej goryczki popartej gorzką czekoladą. Wędzonka bardzo subtelna, delikatnie daje o sobie znać na podniebieniu jeśli wiecie czego szukać. Do tego lekka, charakterystyczna żytnia pikantność. W sumie owsianka również jest delikatnie wyczuwalna.

Piwo dosyć gładkie i oleiste, jak się po RISie z żytem i owsem w zasypie można spodziewać, z drugiej jednak strony jak na RISa dosyć lekkie, może nawet minimalnie przez tą oleistość za którą jednak ciało piwa nie nadążyło może wydać się odrobinę wodniste. Alkohol świetnie ukryty, a wysycenie, jak na RISa przystało, niskie.

Overall: Solidny, aczkolwiek dosyć lekki Russian Imperial Stout, którego najmocniejszą stroną jest świetny, intensywny aromat, taki którego nie powstydziłaby się 25ka. Co prawda na początku piwo trochę oszukało nutami kojarzącymi się z porterem bałtyckim, ale potem zaczęło pachnieć wspaniale, jakby w koniakówce znajdowały się sterty czekolady, ciasto czekoladowe nasączone odrobiną porto, może nawet piernik, kropla whisky, karmelizowany bekon, nawet w pewnym momencie wyszła intensywna, ciasteczkowa nuta, która przecież była również w Bafomecie z tego samego browaru.
Smak jest przyjemny, gładki, smukły i spójny, dobry jak na 19kę, ale tutaj już nie ma tej potęgi, intensywności i złożoności co w aromacie. Jest wszystko co powinno być.
Ciału też specjalnie niewiele mogę zarzucić, poza może tym, że jak to czasem w przypadku piw z żytem i owsem w zasypie bywa, przez to że faktura jest gładka ale i gęstsza, brak odpowiedniej intensywności w smaku powoduje uczucie lekkiej wodnistości, jakby ktoś nam piwo rozcieńczył. Jest to naprawdę minimalne wrażenie takiego dysonansu między gęstością ciała a intensywnością smaku.

Świetnie pachnie, dobrze smakuje, solidnie wykonany RIS. Z butów nie wykopał, ale mimo wszystko przy tej wadze ciężko o "one punch knockout".



2 komentarze:

  1. Z Peruna dużo lepszy RIS to Bafomet, ale ten też był przyjemny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bafomet już kiedyś był na blogu, tak samo Double Trouble czy Potiomkin, dlatego ich do tygodnia z polskimi RISami nie dałem. Starałem się wybrać RISy których jeszcze nie piłem, przynajmniej tej konkretnej wersji.
      I faktycznie, trochę lepszy był Bafomet, mega ciasteczkowy. Ale podobnie jak Kraina Welesa znacznie lepiej pachniał niż smakował.

      Usuń