środa, 21 września 2016

Baba Jaga- Aura

Jasnozłote, zmętnione piwo, drobniuteńka biała piana, bardzo ładna, ślicznie zdobi szkło, długo zostaje- pod tym względem jest doskonale.

Pierwsze co mi się rzuca w nozdrza to mocny cytrus i ananas. Potem dochodzi do tego ostra, mocna, świeża nuta, tak mentolowa, zaraz, jest tu mięta?

Hm. Pierwszy łyk, i jest najpierw okrągła, biszkoptowa, lekko słodka strona słodowa, potem mocne cytrusy wkraczają z goryczką, która kończy się niespodziewanym, dziwnym goryczkowym twistem, tak jakby było tutaj coś oprócz chmielu. I jest takie delikatne wrażenie aż nadmiernej świeżości na języku. Dobra, butelka w dłoń, czas sprawdzić tą etykietę, bo nie daje mi spokoju ten mentolowy posmak.



Bingo! Nie przyjrzałem się temu co piję, poza tym że jest to Wheat IPA, ale w składzie mamy i zest z cytrusów (grapefruit, pomarańcza, cytryna), jest i kolendra, i jest to co podejrzewałem- mięta pieprzowa, na koniec werbena- hm, piłem już kiedyś piwo z werbeną, i też miało tak dziwnie podbitą goryczkę. Zresztą te z miętą też miewają.
Kolendry za bardzo na szczęście nie czuję- przynajmniej tego jej mydlanego posmaku. Za to zest robi sporą robotę, miętę jak już napisałem czuć, chociaż w smaku wychodzi przede wszystkim lekki mentol, taka świeżość na podniebieniu, oraz wyraźnie inna, ziołowa goryczka, do czego zapewne przyłożyła się też werbena. Chociaż możliwe że również zest, jednak albedo cytrusa w smaku jest bardzo wyczuwalne, co prawda zest to skórka bez albedo, ale nie jestem w stu procentach pewien czy jednak również trochę nie podbije goryczki.

Po składzie widać że piwo miało być mega cytrusowe i mega odświeżające. To drugie się udało na pewno, przyjemne uczucie chłodu i rześkości w ustach jak najbardziej na miejscu. To pierwsze... szczerze mówiąc not so much. Piłem piwa o wiele bardziej cytrusowe bez żadnego zestu czy werbeny, oczywiście jest tu trochę cytrusów, bardzo wyraźnie czuć grapefruita w goryczce zanim nabiera ziołowego posmaku, ba, po ogrzaniu piwa cholernie czuć tego grapefruita, jakbym miąższ wpieprzał, razem ze skórką. Do tego goryczka dostaje tego ziołowego twistu, przez co jest piekielnie wysoka i hm, nie określił bym jej jako przyjemnej, przynajmniej nie do końca, za dużo tutaj jednak tej tępej goryczy w stylu albedo cytrusowego.
Ale wracając do cytrusów, w aromacie zdecydowanie mięta przejmuje stery, co może i mi nie przeszkadza, ale mam wrażenie że więcej cytrusów można by było wyciągnąć odpowiednim chmieleniem, i całość by miała jednak przyjemniejszy profil.

Pomimo tego marudzenia, muszę przyznać że piwo jest smaczne, nawet bardzo, i mega odświeżające. Szkoda że akurat za oknem mokro i pizga złem, polska jesień w swoim najgorszym wydaniu- w upalny dzień byłoby prawie genialne. Także polecam, zwłaszcza jeśli trafią się chłodniejsze dni, ale niekoniecznie osobom które nie przepadają za wysoką goryczką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz