niedziela, 26 lutego 2017

Browar Amber- Po godzinach- Barley Wine

Kolejne piwo z serii "po godzinach" z browaru Amber. Tym razem prawdziwa niespodzianka- Barley Wine. O ile o RISa pokusił się już wcześniej chociażby Tenczynek, to o ile się nie mylę ze sporych browarów regionalnych jako pierwszy Barley Wine wypuścił browar Amber.

Po godzinach- Barley Wine- Browar Amber

Pierwszy niuch: pachnie tak sobie, nikły zapach, dosyć metaliczny bym powiedział.

Wygląda ślicznie. Klarowne piwo, barwy głębokiego rubinu, z beżową, puchatą i drobną pianą która pomału sobie redukuje do niewysokiej kołderki (tak, znowu używam szerokiego pokala).

Aromat:
No, ze szkła jest już o niebo lepiej. Wuchta karmelu, melasa, nuty owocowe, trochę taka słodka brzoskwinka mi tutaj wychodzi, taka jakby suszona, jakiś brązowy cukier. Te słodkie nuty suszonej brzoskwini zaskakująco belgijsko mi pachną, konkretniej- zjawiają się w quadruplach. Trochę może nawet delikatna guma balonowa się zaczyna. Tego nie oczekiwałem.
Aromat nie jest może wybitnie złożony, ale bardzo słodki, przyjemny, i w szkle nawet dosyć intensywny.

środa, 22 lutego 2017

Browar Okrętowy- Steamer, Langskip

Jakiś czas temu zwrócił na siebie moją uwagę z tego co wiem dosyć młody na polskiej piwnej mapie Browar Okrętowy. Zwrócił ją piwami w dosyć nietuzinkowych stylach. Kiedy więc trafiłem na buteleczki w sklepie to buteleczki trafiły do mojej kolejki do wypicia, naturalna kolej rzeczy. Niestety, czekały dosyć długo na swoją kolej, około dwa miesiące. Moja wina, moja wina. Ale oto nadeszła ta chwila, kiedy niczym wyczerpany życiem petent po dwóch tygodniach stania w kolejce w skarbówce trafią do mego pokala.

Steamer- "Piwo Parowe- Dumpfbier"- Browar Okrętowy

Hm. Nietuzinkowe style. Patrząc na etykietę, pierwsze skojarzenie ze Steamerem to było Steam Beer, czy raczej California Common (nazwa Steam Beer jest zastrzeżona przez Anchor Brewing).
Ale nie. Otóż nie. Chociaż na etykiecie widnieje nazwa "piwo parowe", to nie chodzi o California Common, a o Dampfbier. Niemiecki styl który, z tego co doczytałem z zagranicznych źródeł, kiedyś (przed drugą połową XIX wieku) był dosyć popularny. Głównie w Bawarii i przy granicy z Czechami. Warzony tylko z jęczmienia, natomiast fermentowany w 21*C standardowymi drożdżami do piw pszenicznych. Minimalnie tylko nachmielony. Nazwa "piwo parowe" ponoć wynika z faktu, że podczas bardzo intensywnej fermentacji na powierzchni non stop tworzą się pęcherzyki, co daje złudzenie że piwo się gotuje.

wtorek, 21 lutego 2017

Amager- The Bastard Princess

The Bastard Princess- New England IPA- Amager

Jak to w przypadku Amagera bywa piękna etykieta.

Barwa żółta, mętna. Biała piana.

Aromat:
uch, ależ mokra szmata. Utlenienie tragiczne. Szkoda, bo pod spodem czają się owoce. Cytrusy, ananas i takie tam. Lekko ziołowy.

Smak i odczucie w ustach:
Minimalna słodycz, lekka goryczka.
Gładkie, dosyć pełne piwo. Faktycznie, przyjemna, soczysta faktura. Dosyć nisko wysycone.
Podobnie jak w aromacie (poza mokrą ścierką), głównie cytrusy, odrobina ananasa.

piątek, 17 lutego 2017

#200 z Radugą- Clockwork Orange oraz 2028 space odyssey + what was the best.

 Nie jestem jakiś strasznie sentymentalny wobec liczb, ale 200 jakieś tam wrażenie robi. 200 wpisów na tym blogu. Oczywiście piw się wypiło więcej, bo jest czasem po kilka we wpisie, a nie wszystkie na blogu lądują. Zastanawiałem się czy coś specjalnego otworzyć, porównanie 10 polskich RISów albo coś w ten deseń, ale bez przesady. Takie rzeczy można robić w towarzystwie. Sporym.

Ostatecznie padło na browar Raduga. Bo po pierwsze mam z niego 2 piwa, z czego jedno lekkie, drugie ciężkie, i już się fajny zestawik do degustacji robi. Po drugie browar Raduga cenię, może trochę odpadł od najściślejszej czołówki (czytaj nie rozpierdala jak Artezan, Szałpiw i Pracownia Piwa), ale też jest od nich młodszy więc pewnie jeszcze rozpierdoli. Po trzecie oba piwa są godne uwagi- Clockwork Orange to kontynuacja mojej ulubionej serii z Radugi "TeaPA", czyli piw chmielonych tylko na goryczkę gdzie cały aromat pochodzi z herbaty (wszystkie do tej pory mnie rozjebały), natomiast 2028 Space Odyssey- 28 balingowy RIS- czy trzeba mówić coś więcej?

Na koniec jeszcze uaktulnię trochę listę z odcinka #100 czyli co mnie najbardziej rozjebało z tego co piłem i opisywałem tutaj na blogu. Ciekawe o ilu piwach zapomnę :)

Clockwork Orange- Orange TeaPA- Browar Raduga

Lekkie IPA chmielone tylko na goryczkę, za aromat odpowiada czarna herbata z pomarańczą.

Pierwszy szybki niuch z butelki. A nie, jednak nie z butelki. Znowu nie muszę przybliżać nosa do butelki żeby już czuć pomarańczę. Delikatna nuta czarnej herbaty w tle. Butelka stoi kilkanaście cm od mojej twarzy. Zapowiada się świetnie.

Złote, idealnie klarowne piwo, bąbelki zasuwają w górę. Czapa białej, drobnej piany która redukuje się bardzo powoli, delikatnie znacząc szkło. Lagery zazdroszczą wyglądu.

Aromat:
O kierwa, ale pomarańcza. Wow. Intensywnie cytrusowo- pomarańczowy, trochę w stronę takiej aż sztucznej pomarańczy, jak jakiś vibovit (żeby nie było wątpliwości, jest to bardzo ładny zapach). Natomiast czarnej herbaty tutaj za bardzo nie czuję. Dominuje pomarańcza w ilościach absurdalnych.

środa, 15 lutego 2017

HaandBic- Haandbryggeriet

HaandBic. Lambic produkowany przez norweski browar Haandbryggeriet. Fermentowany "with true Lambic style yeasts", leżakowany przez 18 miesięcy w dębowych beczkach przed blendowaniem oraz butelkowaniem.
W moje ręce dostała się warka 521.

HaandBic- Sour- Haandbryggeriet

Nie muszę zbliżać nosa do butelki, zaraz po zdjęciu kapsla atakują mnie z jednej strony tony owoców, z drugiej dzikość w pełnej krasie, ze stajnią, końską derką i tego typu klimatami w całej rozciągłości. Naprawdę, nie wącham z butelki. Stoi sobie kilkadziesiąt centymetrów od mojej twarzy i bez problemu czuję aromat tego piwa.

Dosyć ciemne jak na lambica, bursztynowe, niewielka piana się szybko ewakuowała. Delikatnie zamglone.

wtorek, 14 lutego 2017

Piwojad- Vermont IPA

Na rynku tyle premier, oraz takie zamieszanie wokół najpierw Buby Extreme, potem Imperium Prunum, a obecnie Samca Alfa, że mnóstwo premier i piw bardzo ciekawych przechodzi niemalże niezauważonych. Na pewno w najbliższym czasie wezmę się za polskie RISy. No bo jak to możliwe że Dead Romanovs, 27,5BLG Barrel Aged RIS z Widawy przemknął niezauważony? Taki zły czy co? D-tonacja, 2028 space odyssey i nawet Wrężel RISa wypuszcza... No i moda na Vermonty. A Vermont IPA wypuścił na przykład Piwojad. I w sumie też recenzji nie widziałem. No to sprawdźmy jak to smakuje. Zwłaszcza że browar w sumie Krakowski. Czyli niejako lokalny. Chociaż oczywiście warzą w Szczyrzycu.

Vermont IPA- Piwojad

pierwszy niuch z butelki: słodko, owocowo, ale jakoś inaczej. Jest jakaś taka nuta słodkiego jabłka, gruszki, jakby estry. Napawa optymizmem. Drugi niuch to nadal spora słodycz, trochę cukrowa (bo nawet karmelem tego bym nie nazwał), ewidentne nuty owoców od chmielu.

niedziela, 12 lutego 2017

Browar Trzech Kumpli- Misty

No dobra, przyznaję, mam jobla na punkcie NE IPA. Jestem pewnie jedną z najbardziej pieprzniętych na punkcie tej odmiany IPA osób. Przynajmniej z tych które spotkałem.
Nic więc dziwnego że kiedy Browar Trzech Kumpli, jeden z najlepiej chmielących (i de facto najlepszych) browarów w Polsce ogłosił że warzą NE IPA zajarałem się jak Rzym za Nerona.

Misty- "Contemporary" IPA- Browar Trzech Kumpli

Aromat z butelki: owocowy, cytrusowy, grapefruit, limonka, te sprawy.

Żółte, zmętnione- chociaż nie jakoś straszliwie jak na NE IPA- czapa białej, zwiewnej piany, średnie bąble.

piątek, 10 lutego 2017

Avant Garde (Red Wine BA 2016)- Naparbier

Przerwa od piwa jest dobra. Na pewno dla zdrowia, wątroby itp. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy, wracam zatem do próbowania. Jest czego, ilość polskich RISów na półkach powala. Ilość premier powala. Portfel boli. Ale czasem trzeba też wypić coś z zagranicy. Tak się składa że niedawno tenże blog skończył roczek, no to może po powrocie do próbowania coś dobrego.
A o serii Avant Garde z Naparbier słyszałem że bardzo dobra.

Ponieważ wersji Avant Garde trochę jest, wklejam link do Ratebeera abyście mogli namierzyć o które piwo chodzi: Avant Garde Naparbier

Avant Garde- Barley Wine Oak Red Wine Barrel Aged - Naparbier

Pierwszy niuch: końska dawka czerwonego wina, niemalże ostra, podbita potężną słodyczą w stylu mleczka migdałowego (dziwne, zazwyczaj bywa w potężnych pszenicznych piwach).

Barwa bardzo ciemna, mahoniowa, piwo zmętnione, nalało się praktycznie bez piany, jedynie niewielka obrączka dookoła szkła.

wtorek, 7 lutego 2017

Schneider Weisse- Aventinus Eisbock

Dzisiaj ciut klasyki. Jedno z najlepszych piw niemieckich, coś ze szkoły bardzo ortodoksyjnej. Najlepszy Eisbock według ratebeer.

Aventinus Eisbock- Weizen-EisBock- Schneider Weisse

Niuch z butelki: figi, drożdże, przypalone ciasto i toffe.

Piwo mahoniowe, z rubinowym refleksem, wydaje się być bardzo delikatnie zmętnione. Piana utworzyła się wysoka, ale niezbyt trwała, szybko zredukowała do zera praktycznie.

Aromat:
Wow. Karmel, tosty, daktyle, figi, lekki alkohol. Potężnie słodki, potężnie ulepkowaty. Jest taka dziwna, potężnie słodka a lekko mleczna nuta, jakby mleczko migdałowe- była też w "Kotwicznym" z Browaru Spółdzielczego.

czwartek, 2 lutego 2017

Panie Proszą Panów- AleBrowar, Pinta, Piwoteka

Kolejne kooperacyjne piwo Pinty, Piwoteki oraz AleBrowaru.
Dosyć ciekawe muszę przyznać.
Perlage Dry New Zealand IPA to piwo z dodatkiem winogron, nachmielone nowozelandzkim chmielem oraz przefermentowane drożdżami szampańskimi.

Panie Proszą Panów- Perlage Dry New Zealand IPA- Piwoteka, AleBrowar, Pinta

Z butelki pachnie dosyć intensywnie, odrobinę chmielu, sporo winogron, białego wina, wermutu, troszkę cytrusa i ziół.

Pomarańczowe, zmętnione piwo, biała piana, średniopęcherzykowa, szans na lacing raczej brak.