wtorek, 21 lutego 2017

Amager- The Bastard Princess

The Bastard Princess- New England IPA- Amager

Jak to w przypadku Amagera bywa piękna etykieta.

Barwa żółta, mętna. Biała piana.

Aromat:
uch, ależ mokra szmata. Utlenienie tragiczne. Szkoda, bo pod spodem czają się owoce. Cytrusy, ananas i takie tam. Lekko ziołowy.

Smak i odczucie w ustach:
Minimalna słodycz, lekka goryczka.
Gładkie, dosyć pełne piwo. Faktycznie, przyjemna, soczysta faktura. Dosyć nisko wysycone.
Podobnie jak w aromacie (poza mokrą ścierką), głównie cytrusy, odrobina ananasa.


Overall:
Cóż. Byłoby to zapewne dobre IPA. Ba, nawet dobre NE IPA. Gdyby nie powalająca mokra szmata w aromacie. Poza tym niezła owocowość, gładkość, aksamitność, soczystość. Wszystko na miejscu.
Ciekawe czy wszystkie butle są tak utlenione. Jeśli tak, to wielka wtopa Amagera. Jeśli nie, to mam cholernego pecha.
Tak czy owak, nawet bez tej mokrej szmaty raczej nie powala ferią aromatów i smaków na tyle żeby zagrozić takim polskim piwom jak Juicy New Wave czy Misty (potwierdziła to Panna J.) Byłoby to po prostu dobre piwo. Nic więcej.
Póki co jest smaczne, pod warunkiem że się go nie wącha.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz