wtorek, 14 lutego 2017

Piwojad- Vermont IPA

Na rynku tyle premier, oraz takie zamieszanie wokół najpierw Buby Extreme, potem Imperium Prunum, a obecnie Samca Alfa, że mnóstwo premier i piw bardzo ciekawych przechodzi niemalże niezauważonych. Na pewno w najbliższym czasie wezmę się za polskie RISy. No bo jak to możliwe że Dead Romanovs, 27,5BLG Barrel Aged RIS z Widawy przemknął niezauważony? Taki zły czy co? D-tonacja, 2028 space odyssey i nawet Wrężel RISa wypuszcza... No i moda na Vermonty. A Vermont IPA wypuścił na przykład Piwojad. I w sumie też recenzji nie widziałem. No to sprawdźmy jak to smakuje. Zwłaszcza że browar w sumie Krakowski. Czyli niejako lokalny. Chociaż oczywiście warzą w Szczyrzycu.

Vermont IPA- Piwojad

pierwszy niuch z butelki: słodko, owocowo, ale jakoś inaczej. Jest jakaś taka nuta słodkiego jabłka, gruszki, jakby estry. Napawa optymizmem. Drugi niuch to nadal spora słodycz, trochę cukrowa (bo nawet karmelem tego bym nie nazwał), ewidentne nuty owoców od chmielu.

Wygląd... coś mi się nie zgadza. Bursztynowe, klarowne, z ładną czapą białej piany. To ostatnie ok, ale bursztynowe i klarowne NE IPA?

Aromat: No jest fajnie. Nie powiedziałbym że New England, ale kolejne bardzo fajnie nachmielone IPA. Albo session IPA. Albo APA. W końcu to tylko 4,8% ABV. Ale wróćmy do tego czym to pachnie.
A pachnie to intensywnie słodkim agrestem, cytrusami w odmianach mnogich, lekko karmelem, ale lekko, trochę biszkoptem, trochę figą (nie wiem czemu, ale pachnie figą. Aczkolwiek nie takimi figami jak w potężnych, wyleżakowanych piwach, tylko takimi rozgryzionymi figami niby wysuszonymi ale nie do końca). Trochę też pachnie herbatą. I to dosyć ciemną herbatą.

Smak: lekka słodycz, lekka ale herbaciana goryczka, lekko ściągająca i zalegająca (i faktycznie mocno kojarząca się z ciemną herbatą). Karmel. Trochę żywicy. Mmm żywica w stylu takiej nafty. W połączeniu z goryczką i wysyceniem daje dziwne wrażenie jakby musowania, lekkiego pieczenia na języku. Dziwne.

Dobra. Zabołtam butelką, wleję drożdże, zobaczymy co się stanie. Może NE IPA trzeba wlewać jak Hefeweizena żeby działało.

Aromat: od razu zapachniało bardziej słodko, trochę bardziej owocowo, dziwna nutka żywiczno-naftowa nadal jest (oczywiście przy chmieleniu mosaiciem nie dziwią tego typu nuty, ta po prostu jest dosyć... specyficzna).

Smak:
No powiedziałbym że również jest lepiej. Pojawiły się cytrusy, delikatne jakieś takie mango w smaku (trochę to mango naciągane, ale taka nieśmiała owocowa słodycz w tym kierunku). Takie mango w herbacie. Nadal jest dosyć herbaciany finish.

Ciało: o ciele piwa wcześniej nie wspomniałem. Z półwytrawnego zrobiło się pełniejsze i bardziej gładkie. Wysycenie natomiast nadal bardzo żywe, takie musujące na języku wręcz.

Overall:
To... ciekawe. Ale najwidoczniej należy tego typu piwa wstrząsnąć przed użyciem i wlać z drożdżami.
Bo póki to piwo było klarowne to smakowało jak półwytrawne East Coast APA, karmelowe, herbaciane, trochę nachmielone.
Po wlaniu drożdży zrobiło się pełniejsze, znacznie bardziej owocowe (chociaż do rejonu New England nadal daaaaleka droga). Ale nie jest już pozycją słabą i totalnie oderwaną od stylu jaki miało reprezentować.

Tym niemniej nadal jest słabo jako NE IPA i przeciętnie jako piwo- nie jest w żaden sposób wadliwe co prawda, ale nie zachęca mnie do wzięcia kolejnego łyka, nie ma w tym piwie tak naprawdę nic co skłoniło by mnie do spróbowania go po raz kolejny, nawet po poprawkach, i zdecydowanie wolałbym jakiegoś sprawdzonego West Coasta pokroju Modern Drinking czy Califii niż takie przeciętne pseudo NE IPA.
Chyba za dużo dobrych piw ostatnio piję. Bo kiedyś bym pewnie naciągnął trochę. Że są owoce, że nie ma wad, że może to smakować. Ale obecnie jakoś nie żywię absolutnie żadnych uczuć do tego piwa, zarówno pozytywnych jak i negatywnych, jest totalnie neutralne dla mnie. Za dużo dobrego piwa na rynku. Gdybym nadal wystawiał oceny, zapewne otrzymałoby jakieś 5,5/10.
W sumie szkoda. Oczekiwałem dużo więcej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz