środa, 30 listopada 2016

Jan Olbracht- Piotrek z Bagien- funky wild fruit wiśnia

Hm. Potrzebowałem czegoś do popicia kawałeczka steku. Padło na "kraft roku". Przynajmniej "kraft roku" według osób które sędziowały Konkurs Piw Rzemieślniczym na Poznańskich Targach Piwnych. Także wobec piw takich jak Art+9 czy Mr Hards Rocks Peated Whisky BA (chociaż nie wiem czy Pracownia akurat zaprzątała sobie głowę konkursem) oczekuję że skopie mi dupę i zasadzi w niej wisienki.

Btw, pewny niesmak już wzbudza we mnie etykieta, a konkretniej "funky wild fruit wiśnia". Dlaczego do diabła nie "Funky wild fruit sherry"?! Albo "piwo na dzikich drożdżach z dodatkiem wiśni" czy jakkolwiek by to nie ująć po Polsku? Facepalm.

Piotrek z Bagien- Funky Wild Fruit Wiśnia- Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy

Piwo ciemnorubinowe, ciemna wiśnia w kolorze, mętne, bez piany.

Aromat: dzikie drożdże i wiśnie. Zdziczałe półsłodkie wino wiśniowe. Pachnie słodko, wiśniowo, wyraźne ostre nuty dzikich drożdży.

niedziela, 27 listopada 2016

Sir Barley- Piwojad

I kolejne barley wine. Tym razem ciut klasyki. English Barley Wine.
Czyli...

Sir Barley- English Barleywine- Browar Piwojad

22 plato, 9,1% alkoholu.

Zapach z butelki: mocne figowe utlenienie, lekko winne nuty, sporo lepkiego karmelu. W aromacie z butelki to figowe utlenienie podobne do tego jakim charakteryzują się mocarze z Pracowni Piwa, aczkolwiek nie aż tak dobre.

Podczas nalewania miedziane piwo, w szkle natomiast zdecydowanie rubinowe, mocna wiśnia. Lekko mętne. Piana wymuszona bardzo, lane spod sufitu a ledwo je na chwilę przykryła, redukuje do obrączki.

Aromat; Figi, suszone jabłka, brzoskwinie, mocne nuty bardzo słodkiego wina, czuć troszkę alkohol, raczej w szlachetnym wydaniu, oczywiście karmel, trochę melanoidyny, ale bardzo dużo tutaj słodkich owoców, zarówno estrowych jak i od utlenienia.
No cóż. Tak powinno pachnieć angielskie barley wine. Póki co wzorcowo.

sobota, 26 listopada 2016

Browar Stu Mostów- Art+. 10

Mam ochotę na dobre piwo z kawą. Ot, taka zachcianka dnia dzisiejszego. Poważnie jedno piwo mnie w tej materii dzisiaj srogo zawiodło i skończyło w zlewie (życie jest zbyt krótkie żeby pić kiepskie piwo) to sięgnąłem po browar który mnie ostatnio nie zawodzi.

Browar Stu Mostów, kooperacyjnie, tym razem z Filipem Kucharczykiem, "2016 world aeropress champion". Czyli że mistrz parzenia kawy w aeropressie, metody z którą zbyt wiele do czynienia nie miałem niestety. Z tego co poszperałem, barista i właściciel "Cafe Targowa" we Wrocławiu. Kawa- Colombia Rio Negro. Z innych, ciekawych dodatków- laktoza.

Art.+10- Coffe Milk Amber Ale- Browar Stu Mostów/ Filip Kucharczyk

Ależ świetny aromat z butelki. Z jednej strony mleczna słodycz laktozy, słodkie owocowe i ostre, kwaśne owocowe nuty. Wszystko na raz.

Piwo lekko zmętnione, bursztynowe. Czapa białej piany, gęstej, drobnej, puchatej. Ładne.

Aromat jest bajeczny. Bardzo owocowy, z delikatną tylko taką podpórką aromatu który normalnie nam się z kawą kojarzy, ale obstawiam za to że w cholerę owoców które tutaj czuję pochodzi od kawy. Jest też specyficzna ostrość w tym aromacie. Limonka, brzoskwinie, i taka specyficzna ostrość kojarząca się z np ananasem. Zacząłem się zastanawiać ile tego pochodzi z amerykańskich chmieli, a tu chmiel jeden- styrian goldings. WHAT? I jest ta delikatna "kawowość", ten zapach który nam się kojarzy z kawą, ale bardzo subtelny i wymieszany z laktozą; bardzo podobna nuta do tego, co oferowało "Krakowskie Śniadanie" Pracowni Piwa i Pożegnania z Afryką, z tym że tam jednak ta nuta dominowała, a tutaj mamy ją jako delikatne, subtelne tło dla owoców.
Ciekaw jestem ile z tych owoców to estry a ile to kawa. Ale tak czy inaczej, absurdalnie dużo daje kawa.

czwartek, 24 listopada 2016

Mad River- John Barleycorn 2014

Mad River to Browar Rzemieślniczy z USA. "Quality Craft Beer Since 1989" robi wrażenie. Piwo kraftowe robią dłużej niż ja żyję.
John Barleycorn to ich Barley Wine. Przy czym nazwa piwa wygląda jak odręczny podpis, więc jest praktycznie nieczytelna. Co ciekawe, z tego co zauważyłem, co roku zmienia się etykieta piwa, grafika, a na obok stylu, a raczej po obu stronach stylu, mamy podany rocznik. Grafika dla tego rocznika przedstawia pejzaż, na którym kłosy jęczmienia układają się w twarz starca. Jest klasa. Butelka urzeka, mam słabość do bączków.

John Barleycorn 2014- Barley Wine- Mad River Brewing

Mmm, ależ słodki zapach z butelki. Już mi ślinka cieknie. Karmel, taka potężna słodycz kojarząca mi się niemalże z miodami pitnymi. Piekielnie słodkie nuty w stronę owoców czy kwiatów. Z butelki pachnie to genialnie.

Już podczas nalewania widać gęstość piwa. Leje się powoli, jak syrop.
Barwa to rubin, wiśnia. Piana niziutka. Natomiast piwo na tyle przejrzyste, że widać w toni zawieszone jakieś drobinki.

środa, 23 listopada 2016

Browar na Jurze- Jurajskie Świąteczne

Nie wiem jak bardzo pojebaną osobą jestem, nie mnie to oceniać, ale sobie daję skromne 7 na skali od 1 do pojebania. Więc nie zaskoczy Was zapewne że Last Christmas nucę przez cały rok, za wyjątkiem okresu kiedy pojawia się w radiu 12 razy na godzinę, bo wtedy mnie wkurwia, i to nawet pomimo że radia nie słucham.
Drugą zaskakującą sprawą jest fakt, że pomimo że piłem mnóstwo piw, to świątecznych nie piłem. A nie wróć. Piłem Renifera. Dobry był. Wróć x2, piłem kiedyś też Xmas rye czy jak się to nazywało od Doctor Brew kiedyś. No to piłem piwa świąteczne. Dwa piłem.

Ale jak zobaczyłem piwa świąteczne na półce dzisiaj w sklepie, to z okazji 23ego dnia listopada tudzież pierwszej środy tego tygodnia postanowiłem kupić. Także kupiłem, zaraz wypiję, zapnijcie pasy, włączcie last christmas czy inny orła cień, i pijcie piwa świąteczne cały rok, bo kto nam zabroni. Oprócz piwowarów którzy jebaniutcy jakoś w lipcu ich nie wypuszczają. No idea why.

A, etykieta. Jebieska w odcieniu błękit blondi, spikselowana na wzór sweterka świątecznego tudzież starego Mario, ma ze dwa zapijaczone rogate cosie, śmiało zakładam że miały być to łosie. Zapijaczone z uwagi na czerwony piksel w miejscu na nos. Nawet ja tego jeszcze nie mam. I generalnie sweterkowo to wygląda. Albo jak walka między dwoma łosiami w grafice Mario, co kto woli. Resztki szarych komórek nieśmiało pukają mi od spodu w czaszkę że Renifer z Kopyra&Widawa colllabocośtam też tak wyglądał, tylko bardziej komunistycznie, wróć, bardziej w czerwonej kolorystyce utrzymany był.

Emelisse- White Label- Russian Imperial Stout Ardberg BA

Dzisiaj na tapecie biała etykieta z holenderskiego browaru. I to nie DeMolen. Dzisiaj Emelisse. I ichniejszy Imperialny Stout. Klasyczną wersję piłem w Strefie Piwa po pierwszym meczu Polski na Euro w tym roku. Był piekielnie intensywny, czekoladowy, lukrecjowy. Bardzo dobry, chociaż z butów nie wykopał. Tym razem do miksu dodajemy beczkę oraz wuchtę dymu. Bo beczka po Ardbergu.

White Label Russian Imperial Stout Ardberg BA- Emelisse

Pierwszy niuch z butelki oczywiście. Mmm. Bandaże. Świeżo przypalone, suche drewno (nie dym, a opalone drewno). Słodycz wanilii i odrobiny karmelu, taka słodka, likierowa nuta, bardzo mocna, ale jednak z tyłu. Gorzka czekolada i ładnie pachnący dym. Taki z cygara.

poniedziałek, 21 listopada 2016

ReCraft- BioWar, Browar Stu Mostów- Schops, Doctor Brew- 27,5 Barley Wine Bourbon BA

Miałem dwa dni wolnego, a akurat ojciec był w okolicach mojego domu rodzinnego, więc pojechałem sobie na to swoje piękne zadupie poczuć ostatni letni wietrzyk w tym roku (naprawdę ciepły wiatr jak na listopad), zrelaksować się w okolicznościach przyrody i kochanego psiaka (tak dawno nie była na spacerze, dopiero 6 razy tego dnia -okolica godziny 14...) i prac ogrodowych w stylu stawiania płotu wokół przyszłego sadu.

No i wziąłem kilka piw ze sobą. Żeby sobie razem z rodzinką, konkretnie ojcem i siostrą, spróbować. Jakoś nie lubię pisać o piwach które wypiłem wcześniej, pamięć ludzka zawodna jest... Ale tym razem zrobiłem notatki. Więc kilka słów będzie. Aczkolwiek bardziej lakonicznie i mniej chaotycznie niż zazwyczaj. I wybaczcie jakość zdjęć jeszcze słabszą niż zazwyczaj.

BioWar- Pale Ale- Browar ReCraft

Piwo o tyle ciekawe, że do jego wytworzenia mocno przyczynili się studenci Uniwersytetu Śląskiego, którzy wyizolowali drożdże z owoców, oraz wybrali najlepszy szczep (w tym przypadku z jabłek). Więcej o projekcie możecie przeczytać na przykład tutaj.

Powiedzmy że pomarańczowe, totalnie mętne piwo z wielką czapą piany. Wygląda jak solidny hefeweizen.

Browar Widawa- Simcoe Pils, Double Trouble

Bah. Niemoc twórcza. A tu zaległe wpisy przydałoby się zrobić. God Damn.

Simcoe Pils- Browar Widawa


Aromat z butelki: Tona chmielu. W pierwszym momencie stereotypowo żywicznie, ale potem już tropikalia in your face. Czuć jednak pod spodem fajne, pilsowe nuty słodowe. Lekko chlebowe, ciastkowe.

Wygląda świetnie. Czapa białej piany, trochę średnich pęcherzyków to jedyny mankament, już widzę że lepi się do szkła. Aż się prosi żeby nalewać po czesku, na siedem razy. Idealnie klarowne piwo. Kolor- głębokie złoto. Mnóstwo bąbelków CO2 zasuwających w górę w toni. Picture perfect pils.

Aromat: Mmm. Mocno chmielowy. Cholera, piana na nosie. Ekstremalnie słodkie owoce tropikalne, takie lepiące się od cukru aż. Ale też fajny, żywiczny (chociaż nie sosnowy) akcent, i nawet taka piękna kwiatowa nuta. Możliwe że leciusieńki diacetyl, lekki karmel i biszkopt. Pachnie dobrze, a w momentach kiedy przewija się ta kwiatowa nuta wręcz genialnie. Mmm, już mi ślinka cieknie.

środa, 16 listopada 2016

Kraftwerk/Wąsosz- Triple Twister, Baba Jaga- Faun

Dawno, oj daaaawno nie piłem nic z browaru Kraftwerk. Chociaż ich ciemne piwa sobie ceniłem. Może nie były wybitne, ale były smaczne. Rogaty zwłaszcza, ale Jolly Roger również nie był zły. Stout dla Oberschlesien też się fajnie piło. No może Double Trouble z Piwoteką było już przegięte trochę... i chyba to piwo jako ostatnie piłem z browaru Kraftwerk. Długa przerwa. Dzisiaj powracają do mnie na bloga (chociaż, czy ja o nich pisałem już coś u siebie, czy jeszcze na występach gościnnych?) w kooperacji z Browarem Wąsosz.

Triple Twister- Sweet stout- Kraftwerk/Wąsosz

Tak dokładniej, to jest to "cherry coconut oat milk stout". Czyli stout z owsem, laktozą, wiśniami i kokosem. Pewnie wiórami kokosowymi.

Ciekawy zapach z butelki, jak ciemne, czekoladowe ciasto. Taki murzynek dajmy na to. Dokładnie tak to pachnie.

Piwo w strumieniu rubinowe, w szkle oczywiście czarne ale co to za wyczyn w półlitrowym pokalu. Piana spieprzyła szybciej niż uchodźcy za zasiłkiem, a w ogóle to pomimo nalewania agresywnego jak kibice zaprzyjaźnionych klubów z Krakowa utworzyła się minimalna i niezbyt ładna.

wtorek, 15 listopada 2016

Browar Maryensztadt- Sweet Sixteen

Słodka szesnastka. Brzmi nieźle, trochę grozi prokuratorem... chociaż szesnastka to chyba już nie... zresztą nie wiem, nie gustuję, bo sformułowania w stylu "płaska szesnastka" czy "płaska dziewiętnastka" kojarzą mi się z monitorami.

Także dzisiaj stout. Milk stout. Z browaru Maryensztadt. Któren znajduje się w Zwoleniu i z tego powodu czuję się niejako patriotycznie zobligowany żeby raz za czas coś od nich spróbować. Bo rodzina chyba tam jeszcze moja mieszka. Jakaśtam. Każdy powód jest dobry żeby napić się stoutu.

Sweet Sixteen- Milk Stout- Browar Maryensztadt
Ładna kolorystycznie i graficznie etykieta. No dobra, jak się przyjrzałem i zauważyłem strugę mleka i loda włoskiego to troszku tandetą zaleciało. Ale graficznie ładnie. Chyba że ten lód to kolejne nawiązanie do szesnastki... no nieważne zresztą.

Z butelki pachnie słodko, śmietankowo. Kawa, czekolada, sporo śmietanki, lekki kwasek jakby.

Podczas nalewania piwo wygląda na rubinowe i w miarę klarowne, w szkle oczywiście czorne i nieprzejrzyste jak dusza i zamiary polityka. Piana beżowa, w miarę zbita, troszkę szybko spieprza.

poniedziałek, 14 listopada 2016

Deer Bear- Lets Cook- Sour Apa, Gose z morelą i limonką

Dzisiaj na tapecie lądują dwa piwa z browaru Deer Bear. Z nowej serii od tego browaru, która ma na etykietach "Let's Cook". Do tej pory piłem od nich dwa piwa. Chyba black IPA, które było bardzo dobre, ale nazwy nie pamiętam, oraz white IPA z bambusem. Które również było bardzo dobre. Także oczekiwania są.

Let's Cook- Sour APA- Browar Deer Beer

Kolorowa etykieta, przyciąga uwagę. Zwłaszcza jeleń ucharakteryzowany na głównego bohatera "breaking bad". Moją uwagę na tej etykiecie przyciągnęły dwa slogany: "From Toruń with hops", i nawet bardziej, "Spokojnie, to tylko piwo".

Przy otwieraniu ledwo co psyknęło podczas zdejmowania kapsla, także piwo zapewne będzie bardzo, bardzo nisko wysycone. Ale od razu, nawet bez zbliżania nosa do butelki, poczułem pierwsze chmielowo-owocowe nuty. Po powąchaniu z bliższej odległości, czuć kwas, limonkę.

Brokreacja/Dukla- Nafciarz Dukielski

Jedno ze sztandarowych piw polskiego kraftu. I jedno potwierdzające tezę imć Kopyra że "w Polsce się dymi". Piwo, z którego ponoć wylewa się rzeka torfu i nafty, a w tle płoną kable, kineskopy i bandaże. Czyli Nafciarz Dukielski, którego jakimś cudem jeszcze nie próbowałem. Tak to jest, pieniędzy i wątroby zasób ograniczony, a piwa tyle że nie ogarniesz, no nie ogarniesz.

BTW, a propos "w Polsce się dymi". Nafciarz Dukielski jest na miejscu 12 w top 50 ratebeera w stylu Smoked. W tej kategorii mamy jeszcze w najlepszej 50ce 10 piw (O.O), w tym na pierwszym miejscu Wędzony Porter Bałtycki z Widawy.
Ja wiem, może to nie jest najsprawiedliwszy ranking świata, może za bardzo hypujemy nasz rodzimy kraft, a może za bardzo kochamy wędzonki. Ale i tak... GRUUUBO.

No to jadziem.

Nafciarz Dukielski-Whisky Rye Double Brown Porter- Brokreacja/Dukla

niedziela, 13 listopada 2016

Browar Spółdzielczy- Ósemkowe

Szukałem dzisiaj po sklepach poniekąd już sławnego Kotwicznego z browaru Spółdzielczego (w kooperacji z Doctor Brew). Nie udało mi się go upolować, ale w domu czekało już na mnie Ósemkowe. Imperialne IPA.

Sam browar Spółdzielczy to wspaniała inicjatywa, browar działa w ramach Spółdzielni Socjalnej DALBA, której pracownikami są osoby niepełnosprawne. Absosmerfnie zajebista sprawa, proszę państwa. Wszystkie kciuki w górę, ile by ich nie było.

Swoją drogą, spojrzałem na parametry i zapowiada się ciekawie. 20 BLG, 6,2% alkoholu (tylko!) oraz 120 IBU. Chyba mam przed sobą słodko-gorzkiego potwora, piwa które z nowofalowych gatunków pokochałem na początku najbardziej.

Ósemkowe- Imperial IPA- Browar Spółdzielczy

Zapach z butelki: słodki, lekko karmelowy, owocowy. Piłem dzisiaj Nachmieloną (wodę), i ten zapach chmielu mnie co prawda prześladuje, ale jest i tutaj.

sobota, 12 listopada 2016

Nepomucen- Nachmielona Hoptimum

Dzisiaj na blogu woda chmielowa.
Gazowana.

Jarałem się jak diabli kiedy usłyszałem że polski browar wypuści nachmieloną wodę mineralną. Jedyne co budziło we mnie niepokój, to ewentualna cena. A tu 4,50 o ile dobrze pamiętam. Czyli tańsza niż słodzikowe potwory z aloesem. Cudnie.

Nachmielona woda mineralna. Jeśli zastanawiacie się czy chmiel da w wodzie takie aromaty jak w piwie, cóż, raczej nie. To czego piwowarzy w piwie z chmielu pożądają, to alfakwasy, a konkretniej ich izomery. A izomeryzacja alfakwasów przebiega podczas gotowania brzeczki, w wysokiej temperaturze. Także siłą rzeczy tego w wodzie mineralnej nie osiągniemy poprzez normalne chmielenie (przypuszczam że dałoby się zrobić coś a la ekstrakt chmielowy z izoalfakwasami, a następnie to dodać do wody... BTW chemikiem nie jestem, piwowarem też nie, jeśli coś pokręciłem to dajcie znać w komentarzach tutaj lub na facebooku), ale przejdzie całkiem sporo innych związków. Również garbniki, także spodziewam się goryczki, chociaż raczej dłuższej, bardziej szorstkiej, trawiastej, ściągającej, herbacianej niż w piwie, w którym za goryczkę w dużej mierze odpowiadają właśnie alfakwasy.

piątek, 11 listopada 2016

Widawa- Smoked Baltic Porter 24* Rum BA, Dukla- Will, Pasieka Jaros- Dwójniak Lipiec




Z okazji święta niepodległości naszego pięknego kraju trzeba by było wznieść toast, aby tego naszego pięknego kraju rząd nie rozpieprzył. Ten, i żaden inny.
Preferuję polskie trunki. Najlepsze jakie mamy. W zeszłym roku był Porter 55 z Gościszewa, czyli wędzony porter bałtycki.
W tym roku chyba pozostanę, przynajmniej częściowo, w klimacie porterów bałtyckich.

Na początek:

Smoked Baltic Porter 24* BLG Rum Barrel Aged- Browar Widawa

Ten porter w wersji leżakowanej w beczkach po bourbonie był jednym z najbardziej eleganckich piw jakie piłem. Cudowny był po prostu. Tym razem wersja z beczki po rumie. Termin przydatności 20.11.2016

Brunatne piwo z wysoką, beżową pianą.

czwartek, 10 listopada 2016

Doctor Brew- Ella IPA

Dawno nie było single hopów od Doctorków, przynajmniej u mnie na blogu. Ja tam lubię tą serię, sięgam chętnie po te piwa dla relaksu. Bo niby każde inne, ale jednak są w pewnych aspektach do siebie podobne, i wiem czego mogę się spodziewać. Słodkawej, dosyć pełnej, nieźle pijalnej IPA. O IPA chyba nie powinno się mówić w rodzaju żeńskim, ale kij. Ekstrakt zawsze ten sam, alkohol ponoć też, nawet podobno IBU. Podobno. Różnica tylko w chmielu.
Jeśli dobrze się przyjrzycie, to na dole
tej pięknej szklanki piany jest nawet
trochę piwa.
Dzisiaj Single Hop na chmielu Ella. Wiem o nim tyle że chyba pochodzi z Australii czy tamtych okolic, a za tymi chmielami jakoś nie przepadam. Mdłe dla mnie są. Vic Secret był jednym z najsłabszych, obok Sorachi Ace, piw w tej serii, przynajmniej według mnie. No i wiadomo, czasami zależy też od butelki. Ale, tak czy inaczej, lekka obawa jest, ale ciekawość zwyciężyła. Także szklankę w dłoń i do boju.

Ella IPA- Doctor Brew

Ach tak. Ten dziwny, żywiczno-owocowy aromat pacyficznych chmieli. Z jednej strony taka żywiczna nuta, ale stricte żywicy a nie sosny czy czegoś takiego. Czasami są różne specyfiki na żywicy, takie gęste, lepkie, one mniej więcej tak pachną. I do tego słodkie, owocowe nuty. Jakieś takie truskawkowo-malinowe.

wtorek, 8 listopada 2016

Trzech Kumpli- Szczyt Sezonu

Piwo które czeka już u mnie jakiś czas. W sumie nie powinno, bo jak nazwa stylu wskazuje warto konsumować póki chmiel wyraźnie czuć.

Szczyt Sezonu- Double American Rye Saison- Browar Trzech Kumpli

Rzut oka na statystyki- 16,5% ekstraktu, 7,5% alkoholu, 60 IBU. Przez chwilę rozkminiałem, jak to mam w zwyczaju, czy nie lepiej by to było nazwać np Farmhouse IPA. Ale pozostawmy to.

Zapach z butelki: słodki, owocowy, żółte, lekko kwaśne owoce. Jakieś morele czy inna cholera. Lekka pikantność od żyta.

Pomarańczowe, mętne piwo. Ponad 1 palec drobniusieńkiej, białej piany która ładnie zdobi szkło. Po jakimś czasie się okazuje że naprawdę pięknie koronkuje.

niedziela, 6 listopada 2016

Monyo- American Beauty, Invisible Bikini, Hop Harvest, Flying Rabbit

Ok, international stout day is over, time to try some hungarian beers again!

American Beauty- American Pale Ale- Monyo Brewing

APA at 5,6% abv, 13,3 plato, 32 IBU, hopped with Warrior, Mosaic, Chinook.
To be honest, I'm not a fan of Warrior hop, it gives a little harsh bitter, but lets see.

Nice aroma from the bottle. Very sweet, caramel and very sweet fruits, than sweet citrus.

Light yellow almost clear beer, a lot of carbonation moving up the glass. White head, pretty big, but with medium and big bobbles.

Aroma from the bottle was pretty good. Unfortunately this from glass... not so much. I'm getting a weird, unpleasant smell. Something like... cat fur. Or maybe it's a little bit of sulfur? Not sure, it's either sulfur or oxidation, in both case, it's not pleasant. Also, I'm picking a little bit of green citrus. Mosaic. And smell of wet grain.

czwartek, 3 listopada 2016

Evil Twin Brewing- Soft DK

Yey, another review in english!
Well, I decided that polish craft will be reviewed in polish, but foreign I'll try to review in english. Because why the hell no?
It's and international stout day, and it's part 2 of it. 1st was polish "Gravedigger Blended BA" by Brokreacja, now it's time for Imperial Stout from my favourite foreign brewery.

Because I love many foreign beers and breweries, but the one that was always pretty nicely avaible, with brilliant stuff and was always outstanding for me is Evil Twin Brewing. Yep. Deifnitly.

So, today it's time for...

Soft DK- Imperial Stout- Evil Twin Brewing

The story on the label says that Jeppe Jarnit-Bjergsø came up with idea of this beer when he was changing his son's diaper. Mmmmm, yummy!

Brokreacja- RIS- Gravedigger Blend BA

Dzisiaj International Stout Day.
Z tej okazji oczywiście Stout. Oczywiście Imperialny.
Bardzo mi smakował The Gravedigger z Brokreacji. Był świetny, mocny, agresywny.
Bardzo dobry, chociaż nie aż tak, był Gravedigger z beczki po brandy. Zachował swój agresywny, RISowy charakter, z tym że wyczuwalny w nim był wyraźny smak destylatu. Wanilia niekoniecznie.

Dzisiaj podejście trzecie. The Gravedigger blend barrel aged. Czyli leżakowany w beczkach po brandy, whisky oraz czerwonym winie, a następnie zblendowany.

Przy okazji test nowego szkła, zakupionego w oraz brandowanego przez Regionalne Alkohole z ulicy Miodowej w Krakowie. Ładny pokal. Nieco za duży na RISa 0,3, ale co tam.

The Gravedigger Blend BA- Russian Imperial Stout aged in whisky, brandy, red wine barrles- Brokreacja

Zrzucam korek, sporo dymu i intensywny zapach już kawałek od butelki. Niuchnijmy z bliska.
Jest czekolada, jest spalona skórka od chleba, i co dziwne, z pewnej odległości od butelki wyraźnie czuć było działanie destylatów, z samej butelki aż tak tego nie czuć. Za to tak ewidentnego chleba jeszcze w piwie nie czułem. Świeżo wypieczony bochenek.

Monyo Brewing- Black Alligator

Ok, today second beer from Monyo Brewing, this time it's Black Alligator.
It's a Black Saison at 9% ABV, 17 Plato and 19,5IBU.

The first thing that worries me a little bit about this beer, is so much ABV from only 17 Plato. Ok, I know that saison yeasts are hungry mutherfuckers, but generally from what I know it's not technicly possible to get more alcohol than 1/2 of your starting Plato, unless some kind of freezing is involved. Altough in Poland you can have +/- 0,5% abv so if it applies also to Hungarian beers, it might have like 8,5%.

Nice label, as almost all of this from Monyo that I get.

Aroma from the bottle: very vineous, slightly smoky. A little bit of chocolate.

wtorek, 1 listopada 2016

Monyo Brewing-Summer Syndrome

Today something that I've never done on my blog- review in english. It's because I dont give a fuck about my language mistakes, and I got 6 beers from Hungary. All of them- from Monyo Brewing. So, english reviews for my firends in Hungary, and let's start a week (maybe more than week, since there's international stout day on the way) with hungarian craft beers, more precisly- Monyo Brewing. Dont know much about brewery, I'll try to get some info soon. Altough, I'm lazy ass, so may be later than sooner.
I have to say one thing- all the labels are pretty nice, colourfull and you immediatly know it's a craft beer.