czwartek, 2 lutego 2017

Panie Proszą Panów- AleBrowar, Pinta, Piwoteka

Kolejne kooperacyjne piwo Pinty, Piwoteki oraz AleBrowaru.
Dosyć ciekawe muszę przyznać.
Perlage Dry New Zealand IPA to piwo z dodatkiem winogron, nachmielone nowozelandzkim chmielem oraz przefermentowane drożdżami szampańskimi.

Panie Proszą Panów- Perlage Dry New Zealand IPA- Piwoteka, AleBrowar, Pinta

Z butelki pachnie dosyć intensywnie, odrobinę chmielu, sporo winogron, białego wina, wermutu, troszkę cytrusa i ziół.

Pomarańczowe, zmętnione piwo, biała piana, średniopęcherzykowa, szans na lacing raczej brak.



W aromacie mamy potężną słodycz a la sok z winogron, mamy lekką, ziołowo-cytrusową ostrość od chmielu. Jest też leciutka siarka i nuty słodkiego wina musującego. Trochę pomarańczy. Powiem szczerze, że pierwsze niuchy kiedy piwo upierdliwie słodko pachniało słodkim białym winem, takim tokajem wręcz, podobały mi się bardziej. Teraz jest mniej słodko, bardziej rześko, więcej cytrusa, aromat jest intensywny, sporo fajnych elementów- ale jako całokształt coś mi tutaj zgrzyta. Tak jakby ktoś próbował zrobić drinka z użyciem wermutu, szampana, soku z cytryny i bóg wie czego jeszcze, i nie do końca mu to wyszło.

Smak:
lekka słodycz, mocno kwaskowe, jakby ktoś mi powiedział że to kwach to bym nie protestował. Goryczka również minimalna. Dziwny posmak, jakby kukurydziany. Czyżby DMS?
O innych posmakach nie ma za bardzo co rozmawiać (i to nie dlatego że piwo jest mało w smaku intensywne)- po prostu za wiele jakichś charakterystycznych nie ma, smakuje to jak lekko tylko zakiszony kwas. Jedynie na finishu objawia się charakterystyczny posmak wina musującego.

Wysycenie nie tak wysokie jak się spodziewałem, powiedziałbym że średnie, ale i tak potrafi trochę przytkać. Piwo wytrawne, zwłaszcza na finishu. Bardzo lekkie, i bardzo orzeźwiające.

Overall: oczekiwania były spore, ale wyszło jak wyszło. A wyszedł lekki kwasik, fajny na lato. Winogrona na początku zaatakowały intensywnie w aromacie, ale potem się schowały, w smaku już za bardzo ich nie czuć, drożdże szampańskie nic szczególnego nie wniosły poza kilkoma nutami siarkowymi i taniego słodkiego białego wina. Aromat jednak był jakiś taki kompletnie niezharmonizowany, coś w nim przeszkadzało. Jak drink na wermucie i białym winie gdzie ktoś nawrzucał co popadnie.
W smaku z kolei już tych cudów nie czuć za bardzo, smakuje jak lekki kwasik, z lekką wytrawną nutą musującego białego wina na końcu.
Odrobina chmielu tutaj też jakoś szczególnie się nie wkomponowuje w całość, jest go niewiele, a jak już się pojawia to jego ziołowość bardziej mi nie pasuje niż pomaga.

Także reasumując: taki sobie fajny kwasik, sporo lepszych piłem, ale ten też niczego sobie. Pić mi się chciało to zniknął ze szkła szybko. Natomiast zamiast "perlage dry new zealand  IPA" mogłoby na nim pisać sour ale, i raz że bym się nie kłócił, dwa że byłoby to bliższe prawdy, trzy że oczekiwania by były pewnie też mniejsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz