piątek, 5 stycznia 2018

Baltic Porter Month #1: 652 m n.p.m. [Browar Podgórz]

Nadszedł nowy rok, styczeń, i zbliża się wielkimi krokami #internationalbalticporterday. I bardzo spoko że się zbliża, tylko nawet nie kupując wielu porterów (ani wielu piw generalnie) ostatnimi czasy mam tych polskich porterów bałtyckich tyle że w jeden dzień nie oblecę. No to lecimy cały miesiąc z porterami. Wiadomo- nie zamierzam dzień w dzień pić porteru... ale jak się to skończy to zobaczymy.

Na początek ścisły top ratebeer, Browar Podgórz i ich porter 652 m n.p.m. Porter kupiłem prawdopodobnie ponad rok temu... termin przydatności mu minął 20.02.2017. A dołączając do tego fakt że porter przez okrągły rok leżakuje najpierw w browarze mamy do czynienia z warką z 2015 roku (raczej z końca, ale dokładnie to nie wiem).

Nalewa się całkiem czarny, z drobniusieńką beżową pianą która może nie powala obfitością czy zdobieniem szkła, ale bez problemu się odbudowuje i zostaje solidną warstewką do końca degustacji.

Zapach... Mniam. Intensywna paloność, czekolada, mleczna, pralinki, kakao, wiśnie kandyzowane, suszona żurawina, czarny chleb, kawa zbożowa. Intensywny, dosyć słodki, mocno palony aromat, przełamany nutami czerwonych suszonych owoców.



W smaku umiarkowana słodycz, delikatna kwaskowość i palona goryczka, całość świetnie zbalansowana, i ponieważ smaki podstawowe nie są zbyt intensywne, to przez chwilę zdaje się że nic się nie dzieje. A potem aromat wjeżdża na pełnej jak Rudy 102 do Berlina i jest eksplozja, mleczna czekolada przechodzi w pralinkową czekoladę belgijską, ta z kolei w wiśnie w alkoholu- dosłownie nadzienie z czekoladki. Następnie pojawia się kakao, nuta czarnego żytniego chleba, czarna zbożowa kawa, ale przede wszystkim ten arcydługi kakaowy posmak który zostaje cholernie długo i przyjemnie na podniebieniu, razem z tym nadzieniem z pralinki. Cholera, to jakby zjeść pralinkę z wiśniami w likierze i zagryźć gorzką czekoladą.

Piwo niesamowicie gładkie, pełne, genialnie pijalne. Nie za wysokie ale żywe wysycenie rozpycha piwo po podniebieniu. Pije się je ekstremalnie łatwo, można by bez problemu łyknąć je duszkiem jak dry stout. Chce się wziąć kolejny łyk. 8% alkoholu? Totalnie nie czuć.

Overall:
Przyznaję, że kiedy piłem je na premierze dawno, dawno temu, i potem jeszcze kilka razy, to z beczki w knajpach nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, było bardzo czekoladowe, ale brakowało mu tego porterowego charakteru. Tutaj to jest, klasyk porterów bałtyckich, skrojony idealnie od pierwszej do ostatniej nuty. I najpierw ta delikatność smaku piwa, a potem bogactwo aromatów na podniebieniu, czekoladek z wiśniami w likierze, i długi kakaowy finish.
Mniam! Absolutnie zasłużone top porterów bałtyckich na świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz