poniedziałek, 3 lipca 2017

Browar Lubicz- American India Pale Ale

Dzisiaj znowu pierwszy kontakt z browarem. Browarem nie bardzo młodym, bo Browar Lubicz wystartował chyba już z dwa lata temu, we wrześniu. Ale ponieważ jest to browar restauracyjny, a ich piwa butelkowane dostępne były tylko na miejscu, jakoś nie chciało mi się iść tam sprawdzić co mają do zaoferowania.

Żeby nie było że żywię jakieś negatywne odczucia wobec browaru: absolutnie nie. Wręcz przeciwnie, darzę go nawet pewną sympatią. Po prostu nie jest to miejsce do którego poszedłbym spróbować piwa. Może kiedyś wpadnę tam na obiad, bo z tego co widziałem kuchnię mają zacną. Jest to browar restauracyjny, umiejscowiony w dosyć reprezentacyjnym miejscu w Krakowie, ładnie odnowiony, jak już wspomniałem menu wygląda zachęcająco, chociaż raczej na okazje takie półoficjalne. Takie lokale są jak najbardziej potrzebne i pożądane, dla podróżnych, turystów, osób które chcą wyskoczyć do restauracji z lepszym piwem... Ja w Krakowie turystą nie jestem, więc zazwyczaj jednak wybieram znajome lokale gdzie można zasiąść przy barze, zbić piątki z barmanami, a w połowie wyskoczyć na chwilę na maczanki. A potem jeszcze dobić to odrobiną bourbona na trawienie. Także jak widać, nie mój klimat.

Ale wróćmy do piwa, bo zboczyłem z tematu. Piwo butelkowane z tegoż browaru wreszcie zaczęło się delikatnie pojawiać poza samym browarem. Najpierw chyba w Świecie Piwa, ale się nie załapałem, ostatnio natomiast zgarnąłem przy okazji butelkę AIPY w Regionalnych Alkoholach na Miodowej. No to sprawdźmy, czy Browar Lubicz, jednak nieco klasyczny i restauracyjny, potrafi uwarzyć sztandarowy styl "piwnej rewolucji".



American India Pale Ale- Browar Lubicz

Pierwszy niuch:
jest ciekawie, słodko, są cytrusy, ale jest też trochę- a nawet więcej niż trochę- kwiatów.

Wygląd:
Nalałem po swojemu, pozwalając piwu się zapienić, i dostałem ponad dwa palce gęstej, zbitej piany, która powoli opadając zdobi szkło. A to na bursztynowym, niemalże klarownym trunku (niewielka tylko opalizacja).

Aromat:
Hm. Pachnie słodko, owocowo, ale dałbym głowę że to estry a nie chmiel. Brzoskwinia, banan, takie delikatne, a la belgijskie nuty owoców. Bardzo świeża nektarynka, lekki szampan bardzo daleko w tle.

Smak:
Słodko, owocowo, ale jest też ociupinkę goryczki. Po chwili dostało mi się karmelkiem, toffe, przypieczonym chlebkiem. Goryczka stonowana, lekko ziołowa. Bardzo charakterystyczny estrowy posmak. Słodkie, słodowe, wyraźnie estrowe, przyjemne piwo.

Ciało:
Średnie wysycenie, dosyć drobne, nie przeszkadza. Ciało półpełne, fajnie "chlebowe", kojarzy mi się z czeskimi pilsami.

Overall:
Smaczne, stołowe, sesyjne, słodkie, słodowo- estrowe piwo, z bardzo delikatną kontrą chmielową. Dobrze skrojone, dobrze zbalansowane, jest to piwo jakiego życzyłbym sobie w browarze restauracyjnym.

Natomiast nie życzyłbym sobie aby na nim pisało "AIPA". W sumie nawet nie wiem co to do końca jest, jakiś premium bitter może. Ale w American India Pale Ale powinny niepodzielnie rządzić, jak sama nazwa wskazuje, amerykańskie chmiele. Tutaj dowodzą estry z solidną podbudową słodową, chmiel jest obecny, ale tylko jako delikatna, przyjemna kontra, dzięki której piwo nie zamula.

Chętnie pewnie spróbuję jeszcze jedno, kiedyś, przy okazji.
Ale jeśli macie ochotę na symbol piwnej rewolucji- to nie to. To akurat jest świetnie skrojone piwo restauracyjne, a nie ostre, punkowe i wykopujące z butów, anarchistycznie nachmielone do granic rozsądku IPA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz