sobota, 5 sierpnia 2017

Monyo & Kingpin- Mahna Mahna

Kooperacyjne piwko najpopularniejszego chyba węgierskiego browaru craftowego- Monyo- oraz polskiego Kingpina. Monyo potrafi całkiem nieźle warzyć, o czym miałem okazję się przekonać dzięki znajomym z Węgier. Na tapetę trafiło Vanilla Milk New England IPA. Czyli jakieś smoothie IPA.

Mahna Mahna (Bidi Bidibi)- Vanilla Milk New England IPA- Monyo & Kingpin 


(sugerowany soundtrack znajdziecie tutaj. (klik!))

Słowo o etykiecie: wspaniała.


Na dnie butelki oddzielił się osad, jako że miało to być NE IPA to oczywiście zabołtałem i wlałem do szkła. A co tam.

Barwa ciemnopomarańczowa, zmętniona (celowo). Piana biała, niezbyt ładna, raczej średnie pęcherzyki, szybko się rozrywa do smętnych wspomnień. I to pomimo dosyć agresywnego nalewania.



Aromat:
mega słodki i mega owocowy. Z owoców dominuje grapefruit. Srogo dominuje. Do tego tona cukrzycy. Znaczy słodyczy. Cukierków. Może nawet landrynek. Pomarańczowych.
Generalnie pachnie mega słodko i mega cytrusowo jak solidna double IPA, tylko bez alkoholowej nutki.

Smak:
Konkretna, naprawdę konkretna słodycz, ale balansowana również konkretną goryczką.
Wyraźne posmaki słodkich pomarańczy, landrynek pomarańczowych. Kojarzy mi się to też z galaretkami pomarańczowymi obtoczonymi w cukrze. Wbrew absurdalnie słodkiemu opisowi, piwo jest naprawdę smaczne, nawet cholernie smaczne, głównie dzięki bardzo przyjemnej goryczce, ewidentnie cytrusowej. Pozostawia długi, pomarańczowy posmak w ustach, jak landrynki czy inne cukierki.

Ciało:
Nisko wysycone, pełne piwo. Czuć odrobinę gładkości z laktozy.

Overall:
Team słodyczka? Nope, Team cukrzyca. Ale cholernie smaczne.
Jak dla mnie jest to ani New England, ani Milkshake IPA. To jest jakieś Candy IPA.
Bardzo przyjemne nuty pomarańczy i grapefruitów, cukierków o smaku tychże i galaretek o smaku tychże. Gdyby nie goryczka zapewne byłoby to niepijalne, a tak, pomimo że słodycz jest na granicy mojej tolerancji, zaczyna być wręcz bolesna (jak zbyt duża goryczka, tylko "w drugą stronę") to piwo jest cholernie smaczne.
Wanilii w tym piwie nie wyczułem w ogóle. Laktozę przede wszystkim czuć w ciele piwa, delikatna gładkość, ale mlecznych posmaków w aromacie ani w smaku nie ma- ukryło się to pod kandyzowanymi cytrusami zatopionymi w cukrze.

Cholernie smaczna kooperacja. Solidnie nachmielona, śmiem twierdzić że pomimo ilości słodyczy i tak jest tutaj o wuchtę albo dwie więcej chmielu niż w IPA z Monyo które próbowałem do tej pory (w końcu Kingpin).

Ocena:
Pomarańczowy cukierek/10. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz