wtorek, 24 października 2017

Przegląd piw z browaru Browars- Ale, Jaśniepian, HOPiN, RiSnieft

Ostatnio nieco przypadkiem otrzymałem zestaw trzech piw z browaru Browars. Bardzo to miłe, zwłaszcza że akurat byłem wtedy w pracy a moja praca nie ma z piwem nic wspólnego. Tak więc po otrzymaniu przypadkowym tychże trzech piw sprawdziłem zawartość kolekcji butelek, tych pełnych, jakie są pochomikowane w różnych miejscach mojego pokoju, i okazuje się że piw z Browars mam w sumie cztery, bo jeszcze RISnieft sobie stoi i czeka w kolejce. Kupiłem go przypadkiem nie pamiętam kiedy.
Generalnie byłoby to "pierwsze spotkanie z browarem" gdyby nie jedno, wypite również w sumie niedawno piwo- kolaboracja Browars z Piwoteką, Warka Obiecana czyli buckwheat ale. O tym możecie poczytać TUTAJ.

Chciałbym jeszcze tylko zaznaczyć, że wiem że te etykiety mają wielu fanów, ale dla mnie są to najbrzydsze etykiety jakie spotkałem. Wybaczcie.

Ale- polish pale ale- Browars

Pierwsze piwo enigmatycznie określono jako Ale. Parametry prezentują się następująco: 4,7% abv 12,5% ekstraktu. Dopiero w histeryjce z boku browar nam wspomina "Jasne piwo górnej fermentacji w stylu polish pale ale". Dobra, czyli jasny ale na polskich chmielach. Spoko.

Przelewam piwo do pokala i nasza znajomość zaczyna się świetnie. Piwo bursztynowe, opalizujące, widać bąbelki wędrujące ku powierzchni. Piana utworzyła się puchata, obfita i drobna, podczas powolnej redukcji pojawiły się średnie bąble, ale i tak wygląda super, i ładnie znaczy szkło.



Aromat: Na plus i na pierwszy niuch świetny aromat polskiego chmielu. Bardzo ładny, kwiatowy zapach. Przez sekundę myślałem że kwiatowo-owocowy, ale owoce to jednak estry, dosyć ewidentne, bardzo ładne estry w typie mega słodkiej brzoskwini, nuta którą bardzo lubię, chociaż kojarzy się głównie z uznawanymi za nudne belgijskimi blondami. Niestety, nie jest tak idealnie do końca. Nie jestem wrogiem ani karmelu, ani melanoidyn- nut spieczonego chleba, ale niestety występują one tutaj w towarzystwie lekkiej kukurydzianej nuty, co w połączeniu daje ciężki, słodko-mdły i nie do końca przyjemny aromat.
Tak więc tutaj mocno mieszane uczucia- śliczne estrowe i chmielowe nutki ale też ciężkawe i nieco mdłe nuty słodowe i kukurydziane.

Smak: Pierwszy łyk i od razu wyraźna, nieco ziołowa goryczka. Słodycz na początku przyjemna, delikatna, chlebowa. Bardzo ładne kwiatuszki się pojawiają po przełknięciu, niestety ponownie pojawia się nuta kukurydzy z puszki, która trochę psuje zgrabny efekt.

Ciało: Gładkie, bardzo pijalne piwo, z zaznaczoną goryczką. Wysycenie niskie do średniego.

Overall: Kojarzy mi się to piwo z pilsem z Miłosławia (najlepszymi warkami) oraz warmińskimi rewolucjami. Z tym pierwszym, ponieważ przy najlepszych warkach tamten pils również ślicznie pachnie kwiatami. Z tym drugim (i z niemieckimi pilsami) z uwagi na lekko mdły, słodkawy posmak i aromat kukurydzy z puszki.
Generalnie dobre stołowe piwo, bardzo przyjemne ciało, dzięki czemu dobrze się je pije, delikatna chlebowa słodycz, odpowiednio zbalansowana zaznaczoną goryczką. W zapachu bardzo ładne kwiaty i przyjemne estry. Gdyby nie ta lekka kukurydza to w kategorii piw stołowych byłoby świetnie, tak to jest dobrze.

Jaśniepian- White India Pale Ale- Browars

Ciekawostki o piwie: oprócz skórek pomarańczy curacao oraz kolendry w piwie wylądował również rumianek. Ciekawostka numer dwa: na pierwszym miejscu wśród chmieli jest southern cross. Ciekawostka numer trzy: piwo dostało medal na KPR 2016, chyba brązowy ale ciężko te barwę jednoznacznie określić.

Piwo klarowne, jasnoburszynowe, umiarkowana piana, bielusieńka i drobniutka. Szybko zostaje z niej ładna puchowa kołderka.

Aromat: Pachnie świetnie- chociaż muszę tutaj zaznaczyć że trochę mi się zapach kojarzy z mydłem z uwagi na dodatek kolendry i rumianku, a obie składowe są wyraźnie wyczuwalne.
Ale po kolei. Mega cytrus, limonka, zielone nuty, kwiaty, bardzo świeży, rześki, cytrusowo-kwiatowy zapach. Producenci chemii chcieliby żeby ich mydełka tak pachniały. Na końcu odrobina karmelu.

Smak:
Na dzień dobry umiarkowana słodycz, i piwo mnie poczęstowało karmelkiem. Ale spokojnie, to nie jest ten ciężki, nieprzyjemny karmel jakiego nie lubimy. To jest delikatny, słodkawy, lekko mleczny karmelek. Takie toffe. W drugim łyku stery już przejmują zdecydowanie cytrusy. Zaczynam pomału czuć goryczkę, jest już lekkie mrowienie na języku. W trzecim łyku czuć rumianek, czuć w goryczce sporo skórki z cytrusa, i co ciekawe, czuć kolendrę, ale te suszone ziarenka a nie klasyczny mydlany posmak. Ciekawe. I dosyć smaczne.

Ciało: ciężko ocenić wytrawność tego piwa, bo słodyczy trochę jest, ale też nie jest jakieś gęste na języku. Umiarkowanie. Pije się lekko i przyjemnie, średnie wysycenie sympatycznie rozpycha piwo w ustach po podniebieniu.

Overall: Solidne piwo. Ładnie, ciekawie pachnie, rześko. Nietuzinkowy dodatek rumianku nie każdemu może pasować, mi nie przeszkadza, wręcz dodaje piwu charakteru. Piwo jest przez to mocno ziołowe, ale też bardziej orzeźwiające. Może nie powaliło na kolana ale bardzo fajna white ipa. Gdybym miał wrócić do oceniania liczbami to gdzieś w przedziale 7 albo 8 na 10.

HOPiN- Polish IPA- Browars

Po przelaniu piwo ma zmętnioną, bursztynową barwę oraz ładną, gęstą pianę, która łatwo się odbudowuje i nawet zostawia pojedyncze wąsy na szkle.

Piwo pachnie intensywnie, dosyć przyjemnie. W pierwszym niuchu przewinęła się odrobina świeżego miodu wielokwiatowego, ale przyjemnego, nie tego smętnego i mdłego miodowego utlenienia. Oraz ciut czerwonego jabłka. Potem piwo już wyraźnie dominuje nieco ziołowy zapach chmielu, w którym jednak przewijają się nuty owocowe... ale bardzo specyficzne. Nie są to klasyczne cytrusy, bardziej słodkawy, okrągły zapach, nie tak rześki. Kojarzy mi się z gruszkami, ze słodkimi, delikatnymi jabłkami, całość kończą lekkie tosty oraz karmel.

W smaku zaczynamy od umiarkowanej słodyczy, i również dosyć umiarkowanej jak na styl goryczki. Przyjemne, chlebowe, tostowe nuty okraszone lekkim karmelem, ziołowa goryczka, oraz specyficzne, delikatne nuty owoców. Kojarzy mi się to najmocniej ze słodkim, jasnym jabłkiem. Pigwa! Tak, lekki posmak pigwy, oczywiście już odpowiednio osłodzonej. To ta nuta chyba najbardziej się wychyla spomiędzy innych owoców.

Piwo bardzo pełne, gładkie, nisko wysycone (chociaż tutaj z uwagi na długi czas niuchania i bołtania piwem w pokalu mogło mi się po prostu odgazować troszkę). Bardzo przyjemne i bardzo pijalne.

Overall: Na początku chciałem napisać że kojarzy mi się to z dobrze skrojonym IPA w starym angielskim stylu, ale w sumie to jednak nie. Bo i karmel nie jest tak intensywny, nuty owocowe, wyraźne chociaż nie dominujące jak przy AIPA, z jednej strony podobne- bo mamy jabłka, gruszki między innymi- z drugiej pochodzą od chmielu a nie z estrów; sama strona chmielowa z kolei bardziej właśnie idzie w stronę tych nietypowych owocków, delikatnej, może nawet nieco mdłej gruszki, słodkiej pigwy, teraz co ciekawe zaczęły mi się kojarzyć białe owoce- taki delikatny melon albo świeży kokos połączony z jabłkiem.
Piwo solidnie uwarzone, bez wad, bez nadmiaru karmelu, gładkie i bardzo pijalne. Może nie wyrywa z papci (zwłaszcza że mimo wszystko bliżej mu do east coast albo Anglii niż west coast albo new england), ale sympatycznie pokazuje owoce z polskiego chmielu i świetnie sprawdza się jako piwo stołowe (przetestowane do szynki w sosie grzybowym- idealnie).
Natomiast bardzo mnie te nuty owocowe z tych nowofalowych polskich odmian chmielu zaciekawiły, chciałbym spróbować kiedyś wytrawnego do bólu, jasnego IPA w typie "west coast" na tych chmielach.

RiSnieft- Russian Imperial Stout- Browars

Nie pamiętam kiedy kupiłem to piwo, ale jakoś tak wyszło że data przydatności upłynęła mu 28.08/2017. Proszę o wzięcie tego pod uwagę kiedy będziecie czytali tą recenzję- piwo świeżo dostępne w sklepach może się znacznie różnić, na minus lub na plus, w zależności od tego czy czas się RiSnieftowi przysłużył i piwo elegancko dojrzało, czy jednak czas zadziałał na szkodę.

Pierwszy niuch- czekoladowe ciasto zalane mocną wiśniową nalewką. Zapowiada się ciekawie.

Piwo nalewa się smoliście czarne, pomimo niezbyt delikatnego nalewania piana ledwo się utworzyła, delikatne bąbelki leniwie dojechały z toni do powierzchni, a następnie niestety szybko zniknęły i już po chwili mamy na tafli zaledwie delikatną obrączkę tuż przy szkle.

Pierwszy niuch ze szkła i piwo atakuje nas tym wszystkim czego oczekujemy po leżakowaniu mocnych piw: wiśnia w alkoholu, nalewka wiśniowa, nuty mocnego wina w stylu starego porto, kakao, gorzka czekolada. Do tego, co ciekawe wyraźna, pikantna nuta, przyprawowa. Kojarzy mi się z piwami z chili. Bardzo wyraźny zapach czarnego chleba. Cóż, powiem szczerze, pachnie bardzo dobrze, po zapachu wydaje się że się świetnie ułożył, ale zapach bardzo mocno kojarzy mi się z porterami bałtyckimi, bardziej niż z klasycznymi imperialnymi stoutami.

Umiarkowana słodycz i zbalansowana goryczka. I mocny, wiśniowy posmak już od początku. I to słodka wiśnia, mocne, słodkie czerwone wino. Do tego bardzo wyraźny posmak gorzkiego kakao. Ciemnej czekolady zawierającej co najmniej 90 % kakao. Pomiędzy jednym a drugim posmakiem przewija się też mleczna czekolada. Jest też nuta przypalonego czekoladowego ciasta.

Alkohol świetnie ukryty, wysycenie chociaż niziutkie to jednak trochę kłuje w podniebienie. Niestety przy takim ekstrakcie i tak niskim wysyceniu czuć jednak trochę brak ciała (oczywiście jest to kwestia moich hedonistycznych przyzwyczajeń do RISów 24 BLG+, ale co zrobić). Poza tym piwo dosyć gładkie i przyjemne.

Overall:
Bardzo fajnie, wiśniowo się ten Imperialny Stout ułożył, i to bardzo przyjemna, słodka wiśnia. Długi, kakaowy posmak. Brakuje mi trochę intensywności że tak to ujmę pomiędzy, pomiędzy tą początkową wiśnią a potem już posmakiem piwo wydaje się przez chwilę mało wyraziste. Trochę brakuje też ciała. Ale cóż, to tylko 22% ekstraktu i zaledwie 8% alkoholu, jeśli chodzi o imperialne stouty to jest to jednak waga lekka, z której poniekąd wynikają te braki. Jak na tak lekkiego RISa po tych nadprogramowych miesiącach jest to solidnie uwarzony, przyjemny w odbiorze trunek.

I małe podsumowanie: 
Cztery piwa z browaru, cztery dosyć solidne pozycje. Najsłabiej wypadło Polish Ale, z uwagi na nieprzyjemny, mdły, kukurydziany posmak. Najlepiej wypadł Jaśniepian, ciekawe, rześkie White IPA z rumiankiem, bardzo sympatyczny trunek. Na plus również to jak fajnie ułożył się RISnieft oraz nietypowe nuty chmielowe w HOPin, chociaż przyznam że wolałbym tego spróbować w jakimś nowofalowym lagerze albo west coast IPA. Wszystkie cztery uwarzone dosyć solidnie.

Piwa, pomimo że w sumie nie jakieś typowe, umówmy się, polskich ale albo polskich IPA na rynku jakoś na tony nie ma, podobnie white ipa z ziołami innymi niż kolendra, to jednak kojarzą mi się z przyjemnymi piwami "codziennymi", nie zabijają intensywnością aromatów czy ekstremalnymi smakami, raczej takie piwa które bardzo przyjemnie można wychylić do obiadu, dobrze się sprawdzą w restauracji lub wychylone wspólnie z osobami które mogą nie przeżyć zbyt intensywnej goryczki albo kwasu.
Przyjemne, rzetelnie uwarzone piwa.
Jakaś taka tylko tęsknota za nawalonym na maksa chmielem West Coast IPA mnie teraz naszła...


RiSnieft & Blanton's Gold (blend)
Taki mały bonus. Zostało mi jakieś 0,2l piwa, więc dodałem do niego maleńką kropelkę ulubionego bourbona. Od razu w aromacie pojawiły się nuty destylatu, śmietanka i wyraźne cytrusy, wiśnie troszeczkę mniej dominujące, znacznie za to wyszła do przodu czekolada.
W smaku znowu mniej wiśni, ale wanilia fantastycznie uzupełniła profil słodowy, jest znacznie bardziej słodko, więcej czekoladek, mlecznej czekolady.
I ciało, nagle zrobiło się wyraźnie pełniejsze.
Bardzo udany blend, żałuję że nie mam dictadora 20, mojego ulubionego rumu który według mnie najlepiej sprawdza się w robieniu z lekkich RISów wspaniałych, pełnych piw deserowych.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz