niedziela, 21 sierpnia 2016

Ghost Brewing, Evil Twin, De Molen, Pinta, Bazyliszek, Browar Łańcut- Multi Qlti

No i znowu z okazji weekendu władowałem się jakimś cudem do Multi Qlti. Łapcie kolejny szybki przegląd piw.

Vermont IPA- Pinta
Złote, doskonale klarowne (SIC!) piwo z niewielką białą pianą. W zapachu słodko, mango, owoc persimmony, trochę słodkich pomarańczy, ale też ostry kopniak od żywicy. W smaku słodko, biszkoptowo, owocowo, z goryczkową kontrą. Pół pełne, średnio wysycone.
Dobre IPA, ale koło IPA z Nowej Anglii to ono jednak nie leżało, nadal bliżej mu do west coastów. Pomijając absolutną klarowność (IPA z Nowej Anglii są totalnie zmętnione) brakuje mi tutaj tej soczystości i gładkiej tekstury. IPA z Nowej Anglii generalnie przypominają potwornie intensywny koktajl ze świeżo zmiażdżonych owoców, tutaj tego wrażenia nie ma.

Bazyliszek- Świdermajer
Sosnowy summer ale. Bardzo fajny. Lekki pijalny, lekkie owoce, natomiast sosna zamiast pojawić się jako żywica objawiła się w stylu syropu z pędów sosny, słodkawo i aromatycznie. Zaowocowało to ciekawym, oryginalnym aromatem, nie psując piwa jako summer ale.

Bazyliszek- American Psycho
Gruit AIPA. Mega czapa piany, poducha wręcz, jak bita śmietana. Jak na azocie. Lekko mętne, pomarańczowe piwo. Pięknie pachnie, mieszanka owoców i kwiatów. Lekka słodycz, goryczka wyraźna, atakuje jakby z opóźnieniem, i ma zdecydowanie dziwny gruitowy twist, ale nie jest nieprzyjemna. Bardzo dobre piwo.

Evil Twin Brewing- Barley Wine Ben Nevis 2010

miedziane, mętne piwo z niewielką pianą. Aromat przepotężny, jedno z najintensywniej pachnących piw jakie miałem przyjemność próbować. Potężna dawka karmelu, toffe, suszonych fig, lekkiego jabłka. W smaku spora słodycz kontrowana jest dużą dawką kwaśności, cierpkości. Gdybym w ciemno miał zgadywać, powiedziałbym że to piwo było leżakowane w beczce po winie, ale o ile mi wiadomo Ben Nevis to whisky (mogę się mylić, nie chce mi się sprawdzać). O ile aromat totalnie niszczący samą intensywnością, o tyle w smaku już mi tak nie podeszło, a szkoda, bo najlepszym Barley Wine jakie do tej pory piłem było Old Sherry Oloroso z Evil Twin.

Ghost Brewing- RIS- Black Magic Vanilla Sky
Czas na RISa. Czarny jak czarna magia, z niewielką, beżową pianą. W zapachu głównie alkohol i nuty utlenienia, trochę w stronę porto, sherry, wiśni. W smaku gorzka czekolada, trochę kwaskowości. Rzadko mi się to zdarza, ale po prawdzie nie zwróciłem wiele uwagi na tego RISa, był jak na imperialny stout strasznie przeciętny.

Wróciłem do lżejszego kalibru. Browar Łańcut i ich Czarna Polewka, Oatmeal stout. Kawa, czekolada, owsianka na wodzie. Gładkie ciało. Piwo raczej wytrawne, skojarzyło mi się z Irlandią w jej najlepszym wydaniu. Bardzo dobry stout, w punkt. Gdyby w tym momencie ktoś chciał mi postawić Black Magic Vanilla Sky albo Czarną Polewkę, bez wahania wybrałbym to drugie.

Na koniec tego ciężkiego wieczoru skusiłem się na propozycję z buteleczki. Kolejny stout, tym razem wędzony, z przyprawami. Czyli Rook & Vuur z De Molena. W zapachu intensywna wędzonka i troszkę ciemnych owoców, co razem dało efekt mniej więcej zapachu wędzonych śliwek, okraszonych odrobiną czekolady. W smaku oprócz odrobiny ciemnej czekolady i wędzonki dały o sobie znać przyprawy, konkretnie chilli w ilości idealnej- pieczenie było dosyć konkretne, ale nie nieprzyjemne, i piwo w sumie szybko zniknęło jak na tego typu propozycję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz