sobota, 6 sierpnia 2016

Yam Yam- Deer Bear, Lwowski porter, Kingpin/Freigeist Gosebuster

Yam Yam, czyli White IPA z browaru Deer Bear.

White IPA- jest kilka wariacji na ten temat. Może to być po prostu IPA z dużym zasypem słodu pszenicznego. Jeszcze jakiś czas temu zazwyczaj był to ekstra mocny witbier nachmielony jak IPA (czyli piwo z dużym udziałem słodu pszenicznego, fermentowane drożdżami do witbiera, z dodatkami skórki curacao i kolendry).
W tym przypadku panowie z Deer Bear stwierdzili że kochają pandy, więc wrzucili do kotła pszenicę, bambusa i ryż. Jakie drożdże do tego- nie napisali.
Yam Yam
Co z miłością do Kuoki ja się pytam?!


Piwo jasnobursztynowe, mętne, niewysoka piana która idzie sobie znacznie szybciej niż sfochowana panda na drzewo. Czy tam na bambusa, bo bambus to chyba trawa.

Aromat fajny. (może by na tym poprzestać? Niech się zastanawiają...).
Słodki. Jest w nim dużo słodyczy, takiej lekkiej ostrości i trochę pomarańczy. Kojarzy mi się to z takim ostrym zapachem pomarańczowych cukierków, czy czegoś takiego. Jest też w tym taka fajna, świeża, soczysta nuta. Ogólnie- intensywny, przyjemny.

Smak: jest słodko, jest troszkę gorzko, troszkę trawiaście... Jest spoko. Są ciasteczka, jest troszkę trawki w niewysokiej, fajnej goryczce, i to bardziej smaku niż ściągania, No i oczywiście owocowe posmaki, słodkiej pomarańczy i innych słodkich, tropikalnych owoców w stylu persimmony.

Ciało: średnie, nisko wysycone, wysoce pijalne piwo, dobrze zbalansowane.

Ogólnie:
Myślę że niejedna panda by z chęcią użyła tego jako wstępu do ćwiczenia stylu pijanego mistrza. Bardzo smaczne piwo. Lekkie, dobrze zbalansowane, nieźle pijalne. Wyraźnie czuć chmiel, dodatki może już nie tak bardzo, ale jest w tym piwie kilka takich ciekawych posmaków, jak lekka świeża, trawiasta nuta czy posmak owocu persimmony (to akurat na bank zasługa chmielu).
Chętnie wypiłbym jeszcze jedno, a to spory komplement.

Ocena: 8/10

Pan IPAni
Interludium- Pan IPAni z browaru Trzech Kumpli w okolicznościach przyrody i wędzenia karkówki w beczce prezentuje się smacznie jak zawsze, a może i bardziej.

Lwowski Porter

Czyli jak portery bałtyckie warzą za naszą wschodnią granicą. Taki ukraiński Żywiec Porter, można powiedzieć.

Piwo na pewno zdecydowanie jaśniejsze od porteru z Żywca. Rubinowe, klarowne, piana spora ale opada z sykiem.
Zapach to przede wszystkim tona słodyczy i estrów owocowych, tony czerwonych owoców (głównie wiśnie) oraz ulepkowaty karmel. W smaku również rządzi słodycz, troszkę posmaków jakby żytniego chleba czy przypieczonego ciasta, ale przytłoczone owocami oraz cukrową słodyczą. Goryczka alkoholowa, chociaż alkohol w ogóle nie piecze to daje się we znaki w smaku, przez co goryczka jest niezbyt przyjemna.
Finish wytrawny, wysycenie wysokie, ciało jak na to abv lekkie.
Lwowski Porter

No cóż. Szczerze mówiąc jako porter bałtycki to piwo do znakomitej większości polskich wypustów, nie tylko rzemieślniczych, startu nie ma. Słodkie, karmelowo-estrowe, z wytrawnym finishem. Brakuje ciała, gładkości, nut kawy, czekolady, czarnego chleba ze śliwką. Ogólnie piwo smaczne, ale określiłbym je jako doppelbocka, ewentualnie pierwsze skojarzenie to tmave na sterydach (czyli doppelbock). Gdyby nie kooperacja Pinty i Baird Beer to zapewne byłby to najmniej stylowy Porter Bałtycki jaki piłem.
Ocena: 6,5/10 (bo mimo wszystko to smaczne piwo, i nieźle komponowało się z wędzoną karkówką).

Gosebuster- Salted Caramel Dark Gose- Kingpin/Freigeist. 


Panów z Kingpina znowu fantazja poniosła, razem z kolegami z niemiec. Postanowili uwarzyć piwo które będzie smakowało jak solony karmel. W sumie solonego karmelu nie jadłem, ale paluszki solone z nutellą są zajebiste, i generalnie połączenie sól i czekolada jest słuszne i prawie tak dobre jak czekolada i wędzona śliwka czy czekolada i chilli. Od tego drugiego może nawet lepsze.
Gosebuster

Cóż zatem tutaj mamy? Piwo o barwie mahoniowej, klarowne, ładna pianka się na nim tworzy, chociaż zwiewna i redukuje się szybciutko do obrączki.
W zapachu od razu czuć że kwach, dziko- kwaśne nuty gose, charakterystyczny zapach informujący nas o użyciu soli (wonia trochę jak szyby w kopalni w Bochni), oraz po wwąchaniu się pod owocowo-kwachowe nuty gose trochę ciemnego karmelu. Przypalonego.
W smaku leciutka słodycz, przyjemna kwaskowość i delikatny, gorzkawy słony posmak. Powiem tak: karmelu solonego nie jadłem, ale chociaż jestem w stanie tutaj wyczuć odrobinę karmelu i trochę soli, to założę się że tak on nie smakuje. Jest trochę jakby owocowych nut, troszkę przypalonego karmelu i ta gorzko-słona nuta na końcu.
Ciało lekkie, wysycenie średnie, może i wysokie.

Overall: Lubię bardzo ciemne piwa z dodatkiem soli. Wspomniałem wcześniej że czekolada i słony smak według mnie się świetnie komponują, ale jest to na zasadzie przełamania słodyczy czekolady nutą słonego. Tutaj smaki nie są przeciwstawne, jest lekka słodycz, ale prawie niezauważalna, jest trochę kwaśności, trochę gorzko-słonego posmaku- ale to nie jest wrażenie kryształka soli wśród karmelu, tylko wrażenie kojarzące mi się z gorzko-słonym posmakiem po polizaniu bryłki soli- oczywiście nieporównywalnie słabsze odczucie, ale coś bardziej w ten deseń. Po prostu, smaki tutaj zamiast się nawzajem przełamywać, tworzą dziwną mieszankę. I takie trochę jest to piwo: dziwne. Smak nabyty, do którego raczej nie mam zamiaru się przyzwyczajać, aczkolwiek piwo nie jest niesmaczne, raczej jest po prostu dziwne, bo smaki ani się nie balansują i nie współgrają, ani nie przełamują nawzajem.
Co prawda jestem w stanie wyczuć wszystkie posmaki z nazwy, czyli i sól, i karmel, i nie mam wątpliwości że to Gose. Czyli coś w stylu operacja się udała, tylko pacjent zmarł.
Myślę że gdyby tutaj było wuchte karmelu+sól, albo po prostu gose, czyli wuchte kwasu+sól, odczucia miałbym bardziej pozytywne. Tak to wyszła zbyt chaotyczna mieszanka.
Ocena: 6/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz