wtorek, 23 sierpnia 2016

Trzech Kumpli- Piece of Cake, Pinta- Brett IPA, Waszczukowe- Łycha Zbycha

Piece of Cake- Session IPA- Browar trzech kumpli
Piece of Cake

Złote, lekko zmętnione piwo z niską poduchą białej piany. Bardzo ładnie pachnie, słodko, biszkopty mieszają się tutaj z nutami chmielowymi, słodkie cytrusy w stylu mandarynek, trochę limonki, nawet jakby nuty ciemniejszych leśnych owoców momentami, aromat też dosyć konkretnie się zmienia z czasem, przechodzi od cytrusowej rześkości okraszonej jagodami do ciastkowo-tropikalnej mieszanki, ale w każdym momencie jest bardzo przyjemny.

Półpełne, dosyć gładkie piwo. Średnia słodycz i wyraźna goryczka. Biszkopty, herbatniczki, coś w ten deseń; do tego przyjemna goryczka i trochę dżemu z cytrusów.

Overall: bardzo, bardzo dobre piwo. Trochę się obawiałem, bo sprawdzałem próbkę w którymś z multitapów, i była w niej wyraźna siarka- tutaj absolutnie tego nie ma, aromat jest świetny, dosyć oryginalny i mega przyjemny. W smaku również jest bardzo dobrze, nieźle zbalansowane piwo, słodko- gorzkie, wysoce pijalne. Bardzo dobra robota.
Ocena: 8/10

Brett IPA- Wild IPA- Pinta
Brett IPA

Jasnozłote prawie klarowne piwo, tylko minimalna opalizacja. Czapa białej piany powoli się dziurawi zostawiając firanki na szkle.
W zapachu cytrus, limonka czy coś w ten deseń, i dzikie nuty, wśród nich odrobina gumy. Tak jakby powąchać dętkę od roweru. Nie jest to najbardziej zachęcające, dam chwilę piwu żeby się ogrzało i zobaczymy. Na razie spod spodu trochę wychodzi stajnia. Czyli dzikusy i cytrusy, w niewielkich dawkach, okraszone odrobiną gumy.
W smaku odrobina cytrusa, wyraźna goryczka, minimalna dawka kwaśności. Coś tu dzikusy próbowały podziałać, ale nie miały czasu, ale goryczka przez to trochę ziołowa, zalegająca. Piwo w kierunku wytrawnego. Wysycenie niskie, do średniego.

Overall: Nie jestem zachwycony. Ani to piwo nie powala jako IPA, ani jako Wild, ani jako mieszanka tych cech. Jest dobre, poza lekką nutą gumy nie wadliwe, a i za gumę raczej winię dzikusy, potrafią to zrobić skubańce. Ale niezbyt intensywne w smaku i w aromacie, z średnio przyjazną goryczką... Nic co mogłoby zachwycić. Pite niedawno "Vermont IPA", chociaż z Nową Anglią nie miało wiele wspólnego, było o wiele lepsze.
Zresztą o ile kwasy Pincie wychodzą dobre, o tyle mam wrażenie że nie jest w stanie opanować "dzikich" nut w taki sposób jak browary ze stanów. Ani farmhouse w ich wykonaniu, ani wild IPA mnie nie zachwyca. Wydaje mi się po prostu zbyt mdłe.

Łycha Zbycha
Ocena: 5,5/10

Łycha Zbycha- Whisky Stout- Browar Waszczukowe

Z browarem Waszczukowe jeszcze nie miałem przyjemności, zatem czas się wreszcie zapoznać. Whisky stout- to wszystko co muszę wiedzieć o piwie. A no i charakterystyczny styl rysunku na etykiecie. No to jadziem.

Zrzucam kapsel, firmowy kapsel, krótki niuch i już z butelki wita mnie aromat czekolady i whiskacza z orzechową nutką a la lukrecja. No to nalewam. W tak szerokim tulipie piwo oczywiście nieprzejrzyście czarne, ale piana się fantastyczna utworzyła, dosyć wysoka, zbita, kremowa, beżowa wpadająca w jasny brąz, zostaje jej trochę na szkle.
Bardzo fajnie pachnie to piwo, bardzo ładnie. Przede wszystkim paloność, nie do końca kawa, nie do końca czekolada, trochę jakby orzecha czy ciasta czekoladowego i trochę wędzonki, może w ten sposób. Na pewno wyczuwalny charakter whiskacza, i tutaj w kierunku szkockiego torfu zdecydowanie. Ciekawe czemu whisky stout, na torfie czy z płatkami? Krótki rzut oka na etykietę- to i to. Także nie pomyliłem się co do wędzonki.
Aj, ale fajne to piwo. Na początku wyraźnie wychodzi whisky, i to tak szkocki skubaniec, podkreślony przez wędzonkę; po nim maszeruje sobie raźnie czekolada z orzechami wymieszana z whiskaczem. Ale to wrażenie czekolady z odrobiną whisky na finishu długie, intensywne, bardzo przyjemne. No i odnośnie samego smaku; jest trochę słodyczy na początku, kontrowane przez podobny poziom goryczki, ale ta goryczka przypomina raczej gorzką czekoladę, więc siłą rzeczy również jest mega przyjemna i kojarząca się ze słodyczami :)
Ciało średnie, wysycenie niskie do średniego, wyższe niż zazwyczaj w stoutach, ale tutaj te drobne bąbelki fajnie popychają piwo wzdłuż języka i uwalniają te czekoladowo- whiskaczowe pyszne aromaty.

Overall: muszę nadmienić że piwo ma na etykietce informację, że zostało uwarzone według zwycięskiej receptury w Warszawskim konkursie piw domowych, kategoria Whisky Stout. Nie dziwię się. Mega whisky, mega czekolada, wędzonka zaznaczona i również obecna w bardzo przyjemny sposób, raczej dym z cygara czy właśnie whisky niż palony asfalt.
Nasuwa się porównanie z Black Widow z Browaru Baba Jaga, bo to inny świetny whisky stout który piłem niedawno: tam były ciemne owoce, aromat bardziej w kierunku kawy i wanilii+ whisky do tego niejako; tutaj mamy zdecydowanie gorzką czekoladę i wędzony whiskacz, mega przyjemny finish. Pamiętam że Black Widow zrobił na mnie świetne wrażenie, ale Łycha Zbycha chyba jeszcze lepsze. No cóż, polscy rzemieślnicy umieją warzyć whisky stouty.
Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz