wtorek, 17 stycznia 2017

Hoppy New Year 2017, Juicy New Wave- Pracownia Piwa (+Piwne Podziemie)+ Pub Crawl

Na początku kilka wzmianek.
Po pierwsze zamykają jeden z najlepszych multitapów w Krakowie, TapHouse Pracowni Piwa, chuj wie czemu. 26-29 stycznia czyszczą krany. Chlip. Jak rzadko chadzam do tapów, tak jest to jeden z moich ulubionych... No i nie wyobrażam sobie Krakowa bez lokalu firmowego Pracowni. Także z całym uwielbieniem dla tego browaru i szacunkiem dla osób które za browarem i pubem stoją, ponieważ szczerość w naszym klubie to podstawa, a przynajmniej u mnie na blogu, to z głębi serca- chyba Was ******ło.

Skoro smutne anonse mamy już za sobą, to wspomnienia tego co spróbowałem.

TapHouse;
Pracownia Piwa:
Tango z Mango- milkshake IPA? 
W tango z Mango poszliśmy, wyglądało jak smoothie z mango z ładną białą pianą; pachniało nieszczególnie owocowo, chyba była też lekka siareczka, za to konsystencja smoothie z mango i smak smoothie z niesłodkiego mango z odrobiną mleka i żywicy. Jakby lepiej pachniało byłaby bomba.

 500!- Salt robust porter
w aromacie więcej kawy i nut palonych, mniej czekoladowych; w smaku podobnie, plus intensywniejsza sól. Wersja pita dawno temu z butelki była znacznie bardziej czekoladowa. Piwo nadal świetne, ale już tak dupy nie urwało jak za pierwszym razem.
Dwa Smoki- Wit IPA
Delikatne, mega cytrusowe, stonowana goryczka, potężna pijalność i orzeźwienie, genialne sesyjne piwo. Sztandarowe piwo Pracowni.

Pracownia Piwa/Piwne Podziemie- Juicy New Wave- New England IPA
Spróbuję zaraz wersję butelkową. Ale to piwo pachnie i smakuje jak sok ze słodkiego grapefruita i ananasa. Musi się trochę ogrzać, ale po ogrzaniu bucha owocami i ocieka sokiem. Takie są New England IPA. Najlepsze w tym stylu w Polsce jak na razie. I wybitne IPA overall, również jedno z najlepszych. Piwo petarda.

Multi Qlti:

Piwne Podziemie- Juicilicious- New England IPA
Słabiej pachnie od Juicy New Wave. Jest zdecydowanie bardziej goryczkowe, więcej nut zielonego chmielu, żywicy. Owoców jest sporo, ale nie dominują, brakuje tu trochę tej soczystości, buchnięcia owocami, nie ma wrażenia soku. Tym niemniej, przyjemnie pełne ciało, i propozycja znacznie bliższa do NE IPA niż Vermont IPA z Pinty czy Deer Bear; ogólnie bardzo smaczne piwo, tylko jak to w większości propozycji póki co było, za mało w nim owoców na NE IPA.

Two Roads/ Evil Twin Brewing- Geyser Gose
Kwasior pierwszej wody. Pachnie kwasem i ananasem, z rześką nutą wody morskiej. Smakuje niemalże czystym kwasem, sól jest bardzo delikatna, nuty cytrusa, niedojrzałego ananasa itp. Jedno z lepszych gose jakie próbowałem, lepsze od tych z Anderson Valley.

Piwne Podziemie/Browar Trzech Kumpli- Tripadelic- American Tripel
Pachnie jeszcze piękniej niż wersja butelkowa, a to wyczyn. Przepiękne nuty cytrusów od chmielu, a z drugiej strony brzoskwiń, suszonych bananów i biszkopta od tripla. W porównaniu do wersji butelkowej brakowało natomiast charakterystycznego, triplowego wysycenia, także piwo straciło trochę w odczuciu w ustach, i dlatego pomimo że z beczki pachnie jeszcze piękniej, to bardziej mnie uwiodła wersja z butelki.

Bommen & Granaten- Barley Wine- De Molen
Legendarne BW z De Molena piłem tylko w wersji leżakowanej w beczce po winie Rioja. I powiem Wam, że nie jest to częste, ale śmiało stwierdzam że wersja podstawowa jest lepsza. Przypieczony chleb, przypieczone ciasto drożdżowe, tony karmelu i toffe, okraszone suszonymi daktylami i figami. Jak Bommen & Granaten Rioja BA wydawało mi się strasznie przehypowane, tak wersja podstawowa to jest konkret.
Genialnie komponuje się z Beef Jerky.

Przejdźmy teraz do butelek.

Hoppy New Year 2017- American IPA- Pracownia Piwa

Ach. Zapach z butelki już rozbraja. Słodko, owocowo. Ananas, pomarańcza, mango, karmel. Słodko, mega owocowo. Pięknie.

Ciemnobursztynowe piwo, to co nalałem klarowne, ale jak to w butelkach od Pracowni bywa- na dole kłaczki jakby ktoś kota wyczesał (bez urazy, ale tradycyjny centymetr skłębionego osadu jest). Piana ładna, biała, redukuje się umiarkowanie szybko do grubej obrączki.

Aromat piękny, owocowy. Ze szkła taki jak z butelki- cytrusy- i to cała gama, pomarańcza, grapefruit, limonka, do tego ananas, mango, i cholera wie co jeszcze. Lekka żywiczna ostra nutka gdzieś z tyłu dopełnia chmielowego charakteru.

Bardzo fajnie się zaczyna. Rześka nuta jakby... nie wiem... kojarzy mi się trochę z białymi winogronami, słodkim białym winem. Potem trochę posmaku przypalonego karmelu, ciasta drożdżowego. Wyraźna ale nie dokuczająca goryczka.
Cytrusowe, anansowe nuty. Sporo nut owocowych. Karmel umiarkowany, utrzymany w ryzach. Goryczka wyraźna, leciutko ściągająca, odrobinę herbaciana.

Overall: Powiedziałbym że to piwo nie jest wybitne. Że jest przeciętne. Gdyby nie to ile ono ma aromatów owocowych, ananasowych i cytrusowych od chmielu. A ma ich dokładnie tyle, ile powinno być w AIPIE. A to się niestety wcale nie zdarza tak często. Także bardzo solidne, bardzo konkretne AIPA. Nachmielone tak jak powinno być. I za to chwała Pracowni.

Juicy New Wave- New England IPA- Pracownia Piwa/Piwne Podziemie

Aromat z butelki: Wykurwisty! WOW! To piwo pachnie po prostu obłędnie: słodko, owocowo, jak guma balonowa o smaku owoców tropikalnych (gdyby taką robili).

Bursztynowe, mętne (chociaż w tym przypadku też nie unikałem wlania drożdży do szkła, a nie jest jakoś szalenie mętne- np tango z mango wyglądało jak sok), spora biała piana, ładny lacing.

Aromat: przepiękny. Szaleństwo. Tak owocowy i soczysty. Pokłady świeżego ananasa, marakuji, słodkich cytrusów- mandarynek, słodkich grapefruitów, słodkich pomarańczy. Kuźwa jak to pięknie pachnie!! Znacznie lepiej niż pierwsza warka która już czesała głowę. Oszałamiające piwo. Mandarynki, ananas, brzoskwinia. To nie pachnie jak sok- to pachnie bardziej owocowo niż sok. I przede wszystkim ta świeżość tego zapachu! To nie jest wyciśnięty sok, to jest ten zapach świeżo przekrojonego owocu ze skórką. Świeży, rześki, soczysty, ale też ten aromat właściwy dla zestu z pomarańczy czy skórki z mango miesza się z zapachem miąższu. WOW.

Smak: Wyraźna, ale przyjemna słodycz... Taka w sam raz... a potem delikatnie zaczynający fermentować sok. Głównie z ananasa. Jest ta specyficzna ostrość soku z ananasa i wyraźna ostrość tegoż soku (tutaj dzięki żywicy). Jest uzupełnienie przez przyjemnie okrągłe nuty brzoskwiń i biszkoptu oraz lekko goryczkowe nuty żywicy i skórki cytrusa, tudzież delikatne podkreślenie ananasa stertą cytrusów.

A potem piwo się ogrzewa... i robi się jeszcze lepiej! Bardziej słodko, teraz to już nie ananas a mango dowodzi w zapachu, pachnie to ekstremalnie słodko i przepięknie po prostu. A teraz wychodzą pokłady cytrusów z niego. Słodkich, soczystych cytrusów. Wow. Teraz to zaczyna przypominać vibiovit czy plusza (takie wiecie, pomarańczowe oranżadki z witaminami) wrzucone do soku.

Gładkie, potwornie owocowe i soczyste. Delikatnie goryczkowe. Umiarkowanie pełne, nisko wysycone.

To piwo to potwór. Miazga. Tak absurdalnie pięknie pachnie, i jest tak absurdalnie pyszne, że to jest nie do wiary. Tony, po prostu tony owoców. W kategorii NE IPA jest Juicy New Wave (i to było chyba pierwsze polskie NE IPA)- potem dłuuuuuuga przerwa, potem Juicilicious z Piwnego Podziemia, a potem nieśmiałe próby Pinty i Deer Bear. To jest absolutnie najwyższy, mistrzowski poziom IPA. Poziom światowy. Wiem, że w przeciwieństwie do innych prób, tutaj użyto zestu z cytrusów- ale to jest dodatek który często wykorzystują browary warzące NE IPA.
Pracownia Piwa i Piwne Podziemie tutaj rozpierdoliły po prostu. 11/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz