poniedziałek, 23 stycznia 2017

TapCrawl- Pracownia 22, Mikkeller 1000IBU, Põhjala Öö, Łańcut- Kurna Chata. I odrobinę Ardberga.

W oczekiwaniu na przesyłkę z Węgier przeczołgałem się po dwóch tapach.

TapHouse:

Nowa warka 22 z Pracowni Piwa. 220 IBU, 22blg, chmielone 22 razy, itp itd.
Efekt?
Słodu praktycznie brak (skądinąd ponoć w składzie sporo cukru i płatków ryżowych a oprócz tego czysty słód pilzneński).
Potężny chmielowy kopniak w aromacie. Ale nawet nie słodkie owoce. Zioła, kwiaty, trawa, zielony chmiel. Potężnie chmielowo.
Goryczka nie tak ściągająca i niemiła jak rok temu, piwo zdradliwie lekkie i pijalne. Szybko mi się "popsuło" szkło i opustoszało.

Genialne double IPA jeśli lubicie bomby chmielowe.

Dla porównania wziąłem 1000 IBU z Mikkellera.
Ciemniejsze, znacznie ciemniejsze. Pachniało nikło, trochę winogronami, takimi białymi, trochę porzeczką- czerwoną.
W smaku mocna, piołunowa goryczka i bardzo przyjemne posmaki wspomnianych w aromacie winogron.
Dobre piwo, nawet bardzo. W stosunku do 22 natomiast znacznie mniej pijalne, słabiej pachnące, mniej przyjemna goryczka.
Jeśli chodzi o 1000 IBU- cóż. Piłem gruity, które miały praktycznie identyczną goryczkę. Piłem piwa które miały 60 IBU, gdzie goryczka była znacznie mniej przyjemna, bardziej ściągająca, zalegająca, i to powodujące ją taniny, a nie alfakwasy których powyżej pewnego poziomu nie poczujemy, potrafią spowodować naprawdę piekielną gorycz.
Jeśli mi nie wierzycie- piłem bardziej gorzkie zielone herbaty. Kupcie 1000 IBU, kupcie zieloną herbatę którą zaparzycie we wrzątku i to długo, kilka godzin- zobaczycie co będzie bardziej gorzkie ;)



Potem przeniosłem się do Multi Qlti.

Chłopaki w TapHouse mówili że Kurna Chata z Browaru Łańcut jest świetna, i jeśli mam to powinienem spróbować. Że akurat była na kranie to się skusiłem.
Wędzonka fest. Aromat na 5+ zwłaszcza przy tym ekstrakcie.
Niestety, i to najbardziej zaskakujące, zwłaszcza po wypiciu 22 oraz 1000 IBU- było to piwo z najbardziej nieprzyjemną goryczką. Wysoka, zalegająca, ściągająca, drewniana. Skąd tam tyle tanin nie wiem, ale piwo było niezbyt przyjemnie gorzkie, i ta goryczka cholernie ograniczała pijalność. Jak sam aromat świetny, to ten element naprawdę uprzykrzał i wydłużał degustację.
PS pewnie powiecie że mi IBU z poprzednich piw zostały. Nope. Poprosiłem o potwierdzenie o osobę postronną która tego nie piła. Potwierdziła. No i przepłukałem usta wodą wcześniej.

Põhjala Öö- imperialny porter bałtycki z Estonii. Ostrzyłem sobie na niego zęby jako na potencjalnego pogromcę fejmu i hypu na polskie bałtyki. W końcu genialny porter bałtycki z innego kraju...
...nie pogromił.
Pachniał świetnie, potężna śliwka, sherry, czekolada, sos sojowy, wszystko na miejscu. Potężny, dobry zapach. Ale nie taki od którego ślinka leci do ust.
Smakuje dobrze. Znowu śliwka, czekolada, kakao.
Dzięki ilości śliwek i sosu sojowego raczej różni się od RISów czy Imperialnych Porterów.
Bardzo dobry porter. Ale z wędzoną Widawą, Imperatorem czy porterem z Gościszewa u mnie wielkich szans nie miał.
Gdyby poleżakował jeszcze kilka lat, najlepiej w beczce po czymś dobrym, pewnie zasiałby rozpierdol. Na razie jest po prostu bardzo dobry, i utwierdza mnie w przekonaniu że nasze portery bałtyckie przehypowane nie są. A przynajmniej nie wszystkie i nie tak bardzo ;)

Na koniec jeszcze odrobina Ardberga. Nie chciało mi się dopytywać o wersję, pewnie 10yo.
Zawsze od kiedy po raz pierwszy spróbowałem tej whisky zdumiewa mnie jak delikatny ma ona zapach w stosunku do tego co dają beczki po tej whisky, i jak delikatny, słodki, waniliowy smak. Zawsze przed spróbowaniem wyobrażałem sobie ją jako zapach piekła, pożaru składowiska starych telewizorów... Jeśli też macie takie o tej whisky wyobrażenie, musicie jej spróbować. To będzie szok, gwarantuję ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz