sobota, 7 stycznia 2017

Komes Porter Malinowy

Komes Porter Malinowy- Browar Fortuna

Czyli wersja bardzo dobrego Porteru Bałtyckiego z browaru Fortuna, wielokrotnie nagradzanego. Wersja z dodatkiem soku z malin, leżakowana z wanilią i chili.

Aromat z butelki: okrutnie słodki, przeokrutnie malinowy, pod warstwami soku z malin (takiego domowej roboty soku z malin jaki w zimie się dodaje do herbaty) nuty ciasta czekoladowego, znaczy chciałem powiedzieć, porteru. Palone, trochę kawy zbożowej.

W szkle piwo czarne, praktycznie nieprzejrzyste, piana utworzyła się bardzo ładna, drobna, beżowa, potem nie tak ładnie już dostała średnich bąbelków podczas pękania, ale zdobi szkło i w miarę się utrzymuje. No i szkło raczej z tych szerszych.



Aromat ze szkła już nie jest aż tak okrutnie słodki, ani aż tak okrutnie malinowy, to jednak z butelki wyraźniej było czuć Komes Porter. Obecna również wanilia, która osładza tutaj zapach piwa, dodaje takiej nutki mlecznej czekolady, i czuję tutaj chili. Jest przy wąchaniu takie specyficzne pieczenie w nos jak przy wąchaniu rozkrojonej (aczkolwiek nie ekstremalnie ostrej) papryczki.
Nadal jednak dominuje malina, teraz jednak już nie tylko w postaci ekstremalnie słodkiego soku do herbaty, ale również pewne skojarzenia z cierpkimi, suszonymi owocami, no i są te nuty palonego słodu pod spodem.

Smak:
Słodkie bardzo, fajnie kawowe, przyjemna waniliowa nuta, fajna nuta pikanterii od papryczek, długi posmak suszonych malin i soku malinowego w herbacie.
Po pierwszym ataku słodyczy, takiej mocno karmelowej, wchodzą te mocno palone nuty- kawa zbożowa, spalona skórka chleba- potem łagodzi je przyjemna, delikatna wanilia, rozgrzewa przełyk chili, i na końcu długi, lekko cierpki posmak malin.
Super. Bardzo dobre. Nieco zbyt słodkie na początku, jak to Komes Porter, ale dużo się dzieje, i nie jest to rozklekotane, tylko faktycznie, spójna, fajna, deserowa kompozycja.
Z przodu języka maliny, wanilia, trochę syropu karmelowego.
Z tyłu języka nuty palone, gorzka czekolada, ciasto czekoladowe (ale nie słodkie), spalona skórka od chleba.
W przełyku bardzo przyjemne pieczenie chili. Wiele osób narzekało że jest go tutaj za mało, ja uważam że jest go w sam raz, jest wyraźnie wyczuwalne, a nie zabija w żaden sposób przyjemności picia- rozgrzewa, nie ograniczając praktycznie pijalności. Wanilia również jest nieźle wyczuwalna, chociaż wkomponowana w całość, i nie narzuca nam się na początku jak to bywa z wanilią pochodzącą z beczek.

Piwo jest dosyć gładkie, półpełne, wysycenie niskie do średniego, ale takie bardzo żywe, czuć ten charakter drożdży dolnej fermentacji. Świetnie ukryty alkohol, i przyjemne pieczenie papryczek.

Overall: Trochę się obawiałem tego piwa. Wyszło nieco zbyt słodkie (ale Komes Porter sam w sobie potrafi być jednym z największych słodziaków na polskim rynku), ale wbrew pozorom nie jednowymiarowo malinowe. Pod spodem czuć wyraźnie Komes Porter, chociaż nie powiem żeby charakter Porteru tutaj dominował, bardzo fajnie przewijają się wszystkie składniki, co razem tworzy smaczną, nieco zbyt słodką i ulepkowatą, ale dobrze skrojoną całość.
Bardzo fajne piwo deserowe, świetne piwo na te porę roku kiedy budzisz się a za oknem -24*C.

Super się komponuje z suszoną żurawiną albo suszonymi brzoskwiniami (ale muszą być kwaskowate), wtedy kwaśność owoców świetnie balansuje się z nadmierną słodyczą piwa. Bardzo dobrze sprawdzi się też do popijania słodkich ciast czekoladowo-malinowych albo czekoladowo-wiśniowych, jeśli znieczulimy sobie kubki smakowe odpowiadające za słodki smak ciastem, piwo powinno wyjść jako dobrze zbalansowane, a wanilia, maliny, chili, i nuty palone uzupełnią ciasto tak jakbyście mieli dwa desery na raz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz