czwartek, 7 lipca 2016

Kawa Etiopia Yirgacheffe, Słodowy Dwór- Czarna Hańcza

Kolejna z kaw z Pożegnania z Afryką. Tym razem kolejny kraj, Etiopia. Kawa nazywa się Yirgacheffe. Żyrafa? Jest też mocno palona (kawa, nie żyrafa).

Już podczas parzenia w kawiarce pierwsza charakterystyczna rzecz: ta kawa podczas parzenia pachnie nieziemsko. Zapach słodkiego czerwonego wina wymieszanego z najlepszym belgisjkim quadruplem- tak mniej więcej bym to opisał. Słodki, winny. Wypełnił całą kuchnię. Wow.


Po zaparzeniu, póki kawa jest gorąca dominuje paloność, po ostygnięciu słodka czekolada. Przyznam że po zapachu który był w trakcie parzenia, jest to trochę rozczarowujące.

Smak: Z początku przypominał mi nuty wina z czekoladą. Ale teraz, kiedy piję już na spokojnie, śmiało mogę to napisać: owocowy, a dokładniej ekstremalnie brzoskwiniowy. Taka kwaśna, świeża, rozgryziona brzoskwinia. I do tego mocna, czekoladowa goryczka.

Overall: Bardzo fajna kawa. Zapach podczas parzenia powalił, ale spodziewałem się też zupełnie innej kawy po tym. A tutaj powiedziałbym jasna strona mocy: mega owocowo, mocna kwaśność, mocna goryczka, ale obie w bardzo przyjemny sposób: kwaśne brzoskwinie i czekolada. I to momentami nawet taka zahaczająca o lekką mleczność ta czekolada.

Fantastyczna kawa.

PS pijcie zimną kawę! (jeśli jest dobra oczywiście). Nawet lekko ciepła ta kawa nie oddaje tego całego skrywanego smaku.

 Rzadko spotykam na polskim rynku piw kraftowych browar o którym nie wiem totalnie nic. Nawet jeśli z jakiegoś nie piłem jeszcze piwa, to zazwyczaj rzucają mi się w oczy informacje o debiucie, imprezach, fanpejdże na ryjksiążku czy recenzje od innych alkoholików ukrywających się pod wdzięczną nazwą "blogger piwny". Tym niemniej, o browarze Słodowy Dwór naprawdę nic nie wiem. Zamierzam to co prawda za chwilę zmienić, próbując ich "Czarną Hańczę" czyli Porter Wędzony. 
Okej, szybkie spojrzenie na fanpejdża browaru na ryjoksiążku i sprawa robi się w miarę jasna: browar spod Białegostoku. Czyli do niedawna w Krakowie unikalny prawie jak czyste powietrze.

Czarna Hańcza
Bardzo ładna etykieta tego piwa. Świetna kolorystyka, ładna, schludna etykieta z ładną panią na grafice. Nie żeby roznegliżowaną, ale generalnie me gusta. No to jadziem.

Czarna Hańcza- Smoked Porter- Browar Słodowy Dwór

Czarne piwo z niewielkim rubinowym refleksem na dole tulipa (aczkolwiek w tym szkle ciężko żeby miało inny kolor...). Ładna, kremowa piana, drobniutka, mniej więcej na palec, zostaje sobie elegancko niską kołderką.

W zapachu, kiedy niuchnąłem z butelki zaatakowała mnie słodycz, bliżej mi nieokreślona i zaskakująca ale przyjemna. W szkle atakuje mnie przede wszystkim kawa, jest też fajna orzechowa nuta, jest przyjemna nuta ciemnych owoców (raz mi się kojarzy z kandyzowanymi wiśniami, raz z daktylami...). Zdecydowanie, piwo już przyjemnie utlenione, w fajny sposób, takie ciemne nuty owocowe. Wędzonki za bardzo nie czuć. Zakładam więc że trochę wieku już ma, zwłaszcza, że butelka jest z datą do 15.11.2016, a dawać 4 miesięczną datę przydatności na pasteryzowane, 7%, ciemne piwo nie wyglądałoby zbyt logicznie.

O, w smaku się wędzonka uchowała. Tutaj to ona gra pierwsze skrzypce. Jest też spodziewana gorzka czekolada. Lekko kwaskowy, jakby drewniany posmak- najbardziej mi się kojarzy ze skórką z orzecha włoskiego. Bardzo subtelne lekkie nuty owocowe.

Piwo wytrawne, zwłaszcza czuć to na finishu- 7% abv z 16,5 BLG na etykiecie tutaj również informuje o tym fakcie. Wysycenie nieco wyższe niż kocham w porterach, ale nie każdy porter może być "flat". Pomimo że czuć że piwo odleżakowało swoje, i generalnie alkohol jest ułożony, to jest go jednak odrobinkę w posmaku. Lekko również rozgrzewa.

W tym momencie wrócę jeszcze do wyglądu: piana nadal jest, ale odsłoniła kawałek tafli, przez który z góry widzę rubinowe refleksy, a piwa w tulipie jeszcze dużo. Także w węższym szkle piwo będzie rubinowo-brunatne i to w najciemniejszym przypadku. Ale za to klarowne.

Overall: Hm. Jakby to ugryźć. Debiut zaliczyłbym do kategorii udany, ale niezachwycający.
Debiut udany, bo powiedzmy od strony technicznej piwo jest wykonane ok, nie ma żadnych wad, nie patrząc na to co mam w kielichu jest w miarę smaczne.
Muszę jednak przyznać że sam zamysł na piwo wydaje mi się w tym momencie słaby. Po pierwsze, piwo ma dosyć słaby jednak aromat, zresztą smak też cienki, przypominający raczej odleżakowanego ciemnego lagera. Po drugie, jest wytrawne, i ma sporo alkoholu (nie chodzi mi o wyczuwalność, tylko o poziom ABV), przez co pomimo braku intensywności sesyjne ono nie jest, i to czuć. Zresztą wszystko co według mnie delikatnie ujmując chrzani to piwo, to właśnie fakt że zostało ono tak brutalnie odfermentowane: przez to brakuje mu ciała, intensywności w smaku, w aromacie, i jest jednak nieco zbyt alkoholowe. Smakuje jak max 14BLG z poziomem alkoholu FESa. (Alkoholu w miarę ukrytego, wyleżakowanego, ale cudów nie ma). Jak dla mnie nie tędy droga, zwłaszcza jeśli chodzi o portery.

Ocena: 6/10. Ogólnie piwo smaczne, i zrobione solidnie- porządne wykonanie słabego pomysłu. Nie mogę pojąć dlaczego to piwo zostało tak głęboko odfermentowane, 7% ABV z 16,5 BLG to naprawdę nie w kij dmuchał (a obstawiam, że to nie jest 6,1% dopuszczane przy tym abv na etykiecie, ale jednak 7%+). Pogdybam, że gdyby to piwo miało max 6% ABV byłoby jednak znacznie smaczniejsze, pełniejsze, intensywniejsze zarówno w aromacie jak i w smaku. Albo gdyby przy takim poziomie intensywności smaku i aromatu było max 14 BLG i 5,5% abv- byłbym kontent. Pomimo niskiej jak na mnie oceny, i niesamowitej ilości marudzenia (udawajmy że to konstruktywna krytyka) pierwszy kontakt z browarem Słodowy Dwór uważam za udany, i pewnie jeszcze się na ich piwa skuszę. Kiedyś. Bo póki co znalazłem piwa niespodzianki w barku- tzn. zapomniałem że je mam. A trzeba spróbować zanim chmiel ucieknie do krainy wiecznych łowów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz