czwartek, 28 lipca 2016

Birbant- RIS blended barrel aged

RIS blended BA
Nabrałem wieczorem ochoty na stout. Przekopałem swoje zapasy, i trafiłem na buteleczkę RISa od Birbanta. Ris ów leżakowany był w trzech różnych beczkach, po whisky, bourbonie i rumie, po czym zblendowany. Wypuszczony był jakoś ponad pół roku temu wydaje mi się, w zimie na pewno, i wtedy nie cieszył się dobrą opinią- ponoć był cholernie alkoholowy. Sprawdźmy zatem, jak będzie wyglądała sprawa alkoholu w piwie które zostało przeze mnie dodatkowo przeleżakowane przez kolejne pół roku.


Swoją drogą, ciekawa sprawa z tym alkoholem. Panowie z Birbanta napisali, że piwo zostało zabutelkowane dopiero po 10 miesiącach od uwarzenia, z czego ostatnie kilka miesięcy spędziło w beczkach. I tutaj nie wszyscy mogą być tego świadomi, ale długie leżakowanie w beczkach po alkoholu sprawi że piwo straci na woltażu. Owszem, na początku resztki destylatu którymi nasiąknięte są ścianki beczki nieznacznie woltaż mogą podnieść, ale musicie pamiętać że beczki nie są idealnie szczelne jak puszki czy butelki, i zachodzi proces parowania. A alkohol ma znacznie niższą temperaturę parowania niż woda, tak więc przy długotrwałym leżakowaniu w beczce browarnicy tracą kilka litrów piwa jak również pewne % alkoholu- Anglicy mówią na to bodajże "angels tax", czyli podatek dla aniołów. Chociaż mogłem coś pomieszać.

Dobra, przejdźmy do samego piwa.

Russian Imperial Stout Blended Barrel Aged- Birbant
Pierwszy niuch z butelki. I tutaj zaskoczenie- w pierwszym momencie pojawiła się konkretna, torfowa wędzonka. Czyżby whisky było szkockim torfowym single maltem? Następnie nuty ciemnego piwa wyleżakowanego w beczce, na pewno whisky, lekko "kwaskowe" nuty rumu, szturchnięcie wanilii.

Piwo czarne, w prześwicie widać piękne rubinowe przebłyski, jest klarowne. Piana utworzyła się niezła, beżowa, ale zredukowała się błyskawicznie, zanim zdążyłem zrobić zdjęcie już połowa zjechała.

Powąchajmy ze szkła. No jest grubo, czuć mocny destylat, przede wszystkim whisky, ale też ciemne owoce. Jest lekko alkoholowa nuta w zapachu, już nie destylatu a odrobina alkoholu która kłuje w nozdrza. Jest pod tym gorzka czekolada, belgijskie praliny, no generalnie jakbyście czekoladkę z wiśnią zamiast likierem naszprycowali charakternym whiskaczem to tak by to pachniało- ślinianki zaczęły mi zapierdzielać pełną parą, więc aromat siłą rzeczy uznaję za przyjemny.
Kiedy zacząłem podnosić szkło do ust, buchnęło mi nagle w nos wanilią. Ciekawe.

I w smaku też jest. Jest wanilia. Jest gładko. Jest spora słodycz, taka delikatna mleczna czekolada z nutą wanilii, jest też wytrawny posmak destylatu na finishu, ale nie ma ani grama pieczenia ze strony alkoholu, ułożył się świetnie. Za to rozgrzewa brzuch niemiłosiernie.

Piwo bardzo smukłe, delikatne w smaku. Brakuje mi tutaj kawy, czekolady, na pewno zostało zdominowane przez beczki, słody nie dały rady. Ale nie powiem żeby było całkiem puste, nie, jest smaczne, ma bardzo fajne, jedwabiste ciało, przyjemnie się je pije. Łatwo się je również pije, co przy takim rozgrzewaniu świadczy że nie jest to dobry pomysł.

No włącza się tutaj powoli trochę kakao, trochę takich nut utlenienia. Ale generalnie w smaku dominuje przyjemna, waniliowa słodycz, okraszona trochę mleczną czekoladą, oraz nieco beczkowy, jakby wytrawny finish.

Overall: po jakimś pół roku od zakupu jest z tego piwa całkiem dobry RIS. Brakuje mu trochę gęstości (bo ciało już ma gładziutkie... w tym miejscu powstrzymuję się od porównań z młodymi pannami tylko dla dobra ogółu), brakuje mu trochę tych stoutowych, risowych nut- kakao, gęstej czekolady, fig, lukrecji. Czyli dobry RIS, ale prezentuje się jak zawodnik wagi lekkiej zdominowany przez beczki.
Czy użycie aż trzech różnych beczek coś dało? I tak i nie. Może i na początku zaatakowało mnie trochę wędzonki, ale równie dobrze mogło to być wrażenie od słodów. Może i trochę ciemnych owoców oraz słodyczy wniósł rum, ale równie dobrze mogły to być słody i utlenienie.
Piwo znacznie lepsze niż opinie jakie o nim słyszałem. Ale to może być kwestia tych dodatkowych 6ciu miesięcy (zazwyczaj wystarczają by ułożyć alkohol, dłużej trzymam piwa które chcę żeby nabrały dodatkowych nut utlenienia).
Ocena: 7/10 (może i dużo, ale smakuje mi to piwo i podoba mi się jego faktura i łatwość picia. Na pewno smakuje mi bardziej niż pite ostatnio RIS i Orkney Porter ze Swannay. Generalnie myślę że mógłbym się kiedyś skusić żeby powrócić do tego piwa).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz