poniedziałek, 18 lipca 2016

Kingpin- Muerto Rum BA, Hopium- Michail Jakson, Widawa- Smoked Baltic Porter 19 BLG, Bazyliszek- Jelonki, Smykan- Dziki Smykan

Muerto Rum BA
Żyje sobie spokojnie człowiek, wtem! 4 kolejne piwa od Kingpina do spróbowania. Dwa leżakowane w beczkach (W sumie to 6, na razie 4 dorwałem). No ja bardzo dziękuję, mój portfel już mniej (a wątroba śle Wam gorące pozdrowienia). Po pierwsze z nich musiałem się kopnąć do kochanego Multi Qlti. Kolejne pojawią się... za jakiś czas.

Muerto-pumpkin ale z rokitnikiem RUM BA- browar Kingpin

Ciemnobursztynowe, może nawet miedziane piwo, lekko zmętnione, ładna piana, niewysoka, ale jak na barrel-age i tak jest cudnie.

Aromat subtelny i złożony. Lekko kwaskowo-ostra nuta kojarząca mi się z marynowaną dynią, słodki zapach cukru trzcinowego (albo po prostu dobrego rumu), trochę cytrusa z odrobiną karmelu. W stosunku do wersji podstawowej zaginęły gdzieś nuty od belgijskich drożdży, ale ciężko stwierdzić czy to dobrze czy źle. W każdym razie pachnie to bardzo ładnie.

W smaku lekka słodycz, pochodząca chyba w całości od beczki- posmak cukru trzcinowego- oraz lekka do średniej kwaskowość, cierpkość. Trochę od beczki, trochę od wytrawności piwa. Nuty lekko cytrusowe, trochę przyprawowe, karmel, nawet momentami odrobinkę czekolady. Pozostała również zaznaczona, ale dobrze zbalansowana goryczka od chmielu.
Ponownie, piwo bardzo subtelne i trudne do opisania o tyle że poszczególne smaki zlewają się w jedną zgrabną całość. Podoba mi się to że jak na tak niski ekstrakt beczka w ogóle nie zdominowała tego piwa. Owszem, dodaje rumowej słodyczy na początku, być może zwiększa również odrobinę cierpkość, ale gdybym nie wiedział co piję nie wiem czy zgadłbym że to było leżakowane w beczce. I w żaden sposób to temu piwu nie ujmuje, paradoksalnie, w tym przypadku można traktować to jako komplement.
Jeśli chodzi o odczucie w ustach- średnie ciało, niskie wysycenie (chociaż jak na BA i tak jest naprawdę nieźle), wysoka wytrawność, cierpki finish. Na pochwałę zasługuje perfekcyjnie ukryty alkohol.

Overall: Przykład tego jak z mdłego stylu jakim jest Pumpkin Ale zrobić bardzo eleganckie i zbalansowane piwo. Przykład pięknie pachnący i smaczny. Słowo eleganckie zostało użyte nieprzypadkowo- jest to ten typ piwa, który nie powala intensywnością zapachu czy smaku, ale jest skomponowany w ten sposób że kojarzy mi się z "lepszymi" od piwa trunkami. W tym przypadku trochę z winem.
Ocena: 8/10

Michail Jakson- White RIS- Hopium

Acha, biały stout. Coś jak czarna IPA tylko jeszcze trudniej. Idea: zróbmy jasne piwo które będzie smakowało jak stout. Próby: nawalić kawy do jasnego piwa. Tylko że to zazwyczaj nie działa, dalej mamy jasne piwo tylko że z kawą. Jest to połączenie na tyle charakterystyczne, że gdyby stało ono między stoutami nie sądzę abym dał się oszukać, nawet nie wiedząc co piję.

Prezencja: Michail Jakson jawi się jako piwo złote, z niewielką pianą, "a little bit hazy".

Pachnie on natomiast mocną kawą. Do tego przewija się słodycz od jasnych słodów. Trochę posmaków jakby białej czekolady czy marcepanu, ale dosyć specyficzne, raczej kojarzące się z tanimi batonami niż solidnym marcepanem.

W smaku mamy słodycz, kawę, średnią kawową goryczkę, kawę, ponownie jasne słody, kawę. Średnie ciało (jak na jasne piwo), kawa, ukryty alkohol, kawa, średnie wysycenie, kawa.

Ogólnie smaczne piwo. Kawowe. Jeśli ktoś lubi kawę, i pasuje mu to specyficzne połączenie kawa-jasne słody, będzie zadowolony. Ja jestem.
Ocena: 7,5/10

Errata do pastwienia się nad pomysłem jasnego stoutu:
Problemy są dwa. Pierwszy, raczej nie do przeskoczenia, jest fakt, że o ile kawa faktycznie wniesie nam nuty kawowe, czekoladowe itp które są w prawie każdym stoucie, o tyle jasne słody mają swój specyficzny, słodki, cukrowy czy biszkoptowy smak, i siłą rzeczy też go wniosą, i zwłaszcza w piwie tak mocnym będzie to wyraźne, zresztą nawet w lekkich piwach jak Krakowskie Śniadanie z PP kawa i laktoza nie były w stanie zabić tego.
Drugi problem, nad którym warto popracować, to ciało. Stouty mają gęste, oleiste faktury, do tego są gładkie, nisko wysycone. To jak już robicie white RISa, to wsypcie do kotła wuchtę zagęszczaczy takich jak owies, żyto, laktoza. Może jak będę miał piwo gęste jak kisiel to wtedy prędzej dam się nabrać.
Pod względem ciała najlepiej poszło Bazyliszkowi, który ichniejszego white stouta warzył na mleku. Co prawda w smaku wyszło im już wtedy przechmielone słabe kakao, a piwo było szare, więc kawałek od celu. Ale dla mnie było zaskakująco smaczne.

Smoked Baltic Porter 19*BLG- Wędzony porter bałtycki- Browar Widawa

Znowu się spotykamy, wędzony porterze z Widawy. A z trzy butelki stoją w barku i czekają. Pewnie na święta jak tak dalej pójdzie.

Ciemnobrunatne, nieprzejrzyste piwo, z bardzo ładną, drobną, obfitą pianą która zostaje dosyć długo- również na szkle.

Aromat to przede wszystkim szturm mocnej wędzonki. I to nawet bardziej w stylu torfu niż niemieckiej szynki, pomimo że to piwo chyba jest na słodzie wędzonym bukiem. Dalej przewija się odrobinę kakao oraz wiśni.

W smaku kakao, potężna wędzonka i lekka kwaskowa nuta- znowu kojarząca się z cierpkimi wiśniami.

Ciało: średnie wysycenie, po Michailu Jaksonie pierwsze łyki wydały się dosyć pełne, potem jednak dociera informacja że to tylko 19ka, też jak na tak potężną wędzonkę piwo wydaje się pod koniec wręcz lekko wodniste.

Overall: Jak lubię wędzony porter bałtycki z Widawy, to ta warka 19ki... cóż... dla mnie jest po prostu "ok". Potężna wędzonka totalnie zdominowała to piwo, brakuje mi w nim jakichkolwiek nut porteru które by jej towarzyszyły. Jako wędzonka- bardzo dobre. Jako porter bałtycki- powiedziałbym wręcz że nie w stylu.

Ocena: 7/10

Jelonki- Sahti- Browar Bazyliszek
Uwielbiam sahti, a tak rzadko mam okazję go spróbować. O stylu wspominałem na początku istnienia tego blogu, kiedy porównywałem Koniec Świata z Pinty z Arctic Circle Ale.
Mętne, żółte piwo prawie bez piany. Czyli wygląda jak sahti :)

Aromat: Lekko zaskakujące duże ilości banana, troszkę nawet jakby goździka. Do tego sporo słodkich biszkoptów. Wszystko okraszone lekko pikantną nutą jałowca i mleczno-drożdżowym posmakiem.

Nie wiem czy Bazyliszek fermentował to od razu po zatarciu drożdżami piekarskimi (tak się robi sahti), ale poza ilością banana godną weizena to czuć te drożdże.
Smak: spora słodycz, lekka pikantność. Banany, biszkopty, jałowiec. Smakuje jak Sahti, czyli wyśmienicie.

Ciało: pełne, nisko wysycone piwo, z nieźle ukrytym alkoholem.

Overall: Bardzo dobre, bardzo smaczne Sahti. Zaskakujące ilości banana, owszem, w Sahti jak najbardziej się pojawia, ale żeby aż tyle?

Ocena: 8/10

Dziki Smykan- Cydr- Smykan

Na cydrach znam się jak na konstrukcji atomówek, więc następujące opisy mogą być dla fachowców w tej dziedzinie herezją której nie podoła hiszpańska inkwizycja i nie biorę za to odpowiedzialności. Ale są też moimi odczuciami wobec cydru.

Mętny cydr, koloru słomkowego, bez piany.

Zapach to słodkie, ładne nuty jabłka. Takie powiedziałbym... naturalne. I do tego jakby dzikie nuty- wyczuwalna kwaśność i ta specyficzna ostrość dzikich drożdży. I nawet jakby lekka gruszkowa nuta.

Wytrawny cydr, pomimo tego jest przyjemna jabłkowa słodycz, po której nadchodzi przyjemna kwaśność, jak najbardziej kojarząca się z delikatnymi lambicami. Niskie wysycenie, charakterystyczne dla dzikich drożdży. Bardzo przyjemny i odświeżający cydr.

Na cydrach się nie znam. Na początku kiedy się pojawiły, nawet mi smakowały, czy to Lubelski czy Green Mill. Potem jednak do moich kubków smakowych dotarło że te Cydry smakują jak posłodzony, kwaśny ruski szampan, a Green Mill jak przesłodzony ruski szampan.
Dziki Smykan to totalnie inna liga. Czuć jabłka (a nie sok jabłkowy, i to taki z kartonu) i jest po prostu cholernie smaczny. Kolejny dowód na to że niezależnie czy chodzi o piwo, kawę czy teraz cydry- rzemieślnicy robią to lepiej. Podjarałem się.

Nie wiem czy oceniać. Gdybym miał potraktować go jako piwo, dałbym 8/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz