poniedziałek, 19 grudnia 2016

Benedyktyńskie- Piwo Przeora

Piwa "Benedyktyńskie". Dlaczego benedyktyńskie napisałem w cudzysłowiu? Ponieważ oczywiście w Polsce Benedyktyni piwa komercyjnie NIE warzą. Kto je warzy? Nie wiadomo. Na etykiecie widnieje tylko "Wyprodukowano w Polsce dla: Benedictus Memes Sp. z o. o. Jak nie wiadomo kto warzy, to pewnie Witnica.
Pamiętam, że kilka lat temu, kiedy jeszcze młody byłem, dopiero co zaczynałem pracować, Pinta dopiero miała uwarzyć atak chmielu, a Ciechan Miodowy był dobrym piwem, czasem się nawet po Corneliusa Bananowego sięgało, piwa benedyktyńskie nam smakowały. Cóż. Czasy się zmieniają, i spontanicznie widząc Piwo Przeora w małpce, postanowiłem sprawdzić czy to piwo przeora. Że tak zażartuję.

Aromat z butelki: na początku troszkę karmelu i sporo dawno ugotowanego selera. Potem więcej karmelu i więcej selera. A, i lekkie miodowe utlenienie. Generalnie aromat a la kwas chlebowy/ coca cola/ dawno ugotowany seler. Aczkolwiek muszę przyznać że nie jakiś szczególnie zniechęcający.


Brązowo-rubinowe, w kuflu czarne, z wielką czapą piany która sobie powoli redukuje wytwarzając coraz większe bąbelki, ale też trochę zostaje na szkle.

W zapachu niewiele się zmienia. Trochę cytrynki (stąd skojarzenie z kwasem chlebowym, taki kwasek cytrynowy w zapachu), karmel, odrobina może chlebowości, seler. Więcej miodu. Sporo selera. Takiego nawet nie odrzucającego za bardzo, ale wyraźnego.

O kurwa, ale słodkie. Dramatycznie. Karmelowo. Lekko rozwodniony, mniej kwaskowy kwas chlebowy. I żelazo. Na ręce go strasznie nie czuć, tylko troszkę, ale w smaku dosyć mocno wychodzi. Lekki taki chlebowy posmak, może nawet jakieś popłuczyny po kawie zbożowej się tam pałętają. Takie utopione w cukrze. Trochę dobrej woli wymaga żeby ich się tam domyślić, bo nawet jakoś przed doszukać mi się klawiatura wzbrania.
Średnie do wysokiego wysycenie. Ciało... hm, z jednej strony piwo wydaje się lekkie, wodniste, z drugiej strony aż się klei od słodyczy. Takie wrażenie, wiecie, zmrożonej coli czy zimnej wody. Coś w ten deseń.

Overall:
Jestem w stanie zrozumieć czemu mi to smakowało kilka lat temu naprzeciwko bezsmakowych eurolagerów. Ma to piwo smak, to fakt. Całkiem sporo słodyczy.
Co tu napisać. Może ujmę to tak: jest to taki piwny odpowiednik coca coli. Dramatycznie słodki. Wielu osobom nie lubiącym gorzkich piw albo po prostu lubiącym słodki smak może to posmakować. Chociaż raczej nie osobom które znają dobre piwa.
Intensywniejsze w smaku niż Cerny Kozel, za to bardziej wadliwe, mamy lekki DMSik (selerek) w zapachu, mamy fajny żelazisty finish w smaku, pewnie gdyby było młodsze to jeszcze i maślanka by się trafiła. Także Witnicę uznaję za prawdopodobną.
Jedyne co to trochę irytuje mnie fakt że jest to "produkt benedyktyński". A ugryźcie się w dupę. Sami coś uwarzcie. Trapiści potrafią. A w Polsce braciszkowie płacą browarowi, browar daje ichniejsze naklejki i zbierają kasę. Trapiści mogą z warzenia piwa wziąć tylko tyle ile jest niezbędne do utrzymania klasztoru, resztę oddają na cele charytatywne. A braciszkom się chyba towar nie sprzedaje, skoro w sieci małpek (24h sklepy pseudomonopolowe) wylądował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz