sobota, 10 grudnia 2016

Brokreacja- The Waiter + Sztosy z Craftowni (Buba Extreme x2, Death is Lite, Black Christmas)

The Waiter- chocolate milk stout- Brokreacja

Aromat z butelki: mleczna czekolada, śmietanka, na początku jakby kwaśna nuta.

Piwo w szkle czarne. Piana niska, wymuszona, średniopęcherzykowa, szybko redukuje do minimalnej kołderki. Od początku wygląda jakby miała długo nie pożyć, i to prawda.

Aromat ze szkła: cóż, mniej więcej to samo co z butelki, ale dosyć słaby jeśli chodzi o intensywność.

Smak: O rzesz w dupę, ale słodziak. Nie aż tak słodki jak Organic Chocolate Stout, ale niedużo mu brakuje. Leciusieńka kwaskowość i minimalna goryczka tu i ówdzie.
Jeśli chodzi o posmaki, na pewno mamy tutaj tonę czekolady, słodkiej, mlecznej, okraszonej brązowym cukrem, śmietankowy posmak laktozy, minimalna nutka orzecha w pewnym momencie mi się zakradła. Po pewnym czasie z tyłu języka pojawiają się nieśmiało nuty kakao i kawy, lekko kwaskowej kawy, ale delikatnej. No i to dopiero kiedy język przyzwyczai się do słodyczy.


Ciało: bardzo nisko wysycone piwo, gładkie i oleiste od laktozy. Kosmicznie pijalne, pomimo sporej słodyczy (a może dzięki niej) pije się je jak soczek.

Overall: dobre, słodkie piwo, mega pijalne. Nie wygląda zbyt pięknie i ma strasznie słaby (w sensie mało intensywny) aromat. Ale naprawdę przyjemny stoucik. Co prawda słyszałem że miało smakować jak ciasto czy ciastko, to w tej dziedzinie, jak również jeśli chodzi o aromat, zdecydowanie przebija je Twister (kooperacja Kraftwerku i Wąsosza). Ale ogólnie polecam osobom lubiącym słodkie stouty.

No i czas na krótką opowieść o petardach które piłem w Craftowni. To jest piękno kraftu- siadasz przy barze, zaczynasz rozmowę z nieznajomą osobą, i po chwili zostajesz poczęstowany niedostępnymi w Polsce petardami. A przy okazji spróbowaliśmy Buby Extreme. A wszedłem tylko na jedno piwo.

Death is Life- Scotch Ale- White Pony

White Pony to browar z Włoch, aczkolwiek Death is Life to jedno z dwóch piw które warzą kontraktowo w Belgii- ich sprzęt nie jest w stanie poradzić sobie póki co z takim potworem. A jest to szkockie Ale mające 11% alkoholu. Ciekawostka: nie sprawdzałem wcześniej na internecie nazwy piwa, a w Craftowni nie mogliśmy dojść do tego czy nazwa to Death is Life czy Death is Lite. Jedna z brzydszych etykiet jakie można zobaczyć. Ale piwo wykurwiste.

Ekstremalnie słodki potwór, ale nie zamulający. Jak na tą moc świetnie pijalny. W aromacie rządzi biszkopt namoczony w miodzie, ale przyjemnym aromacie miodu a la miody pitne; pojawia się też trochę landrynki, w smaku mniej więcej podobnie, dochodzi jednak wyraźna nuta pomarańczowa. Alkohol piecze w nos na początku wąchania, ale przy 11% ma prawo, a jeśli o podniebienie chodzi to jest ułożony rewelacyjnie.
Jeden z najlepszych "szkotów wagi ciężkiej" jakie miałem okazję pić. Sztos.

Black Christmas- Imperial Porter- Toccalmatto

Kolejne piwo z Włoch, imperialny porter warzony z przyprawami, także piwo możemy uznać za świąteczne, alkohol to 10,5%. Jeśli o toccalmatto chodzi, cóż, słyszałem plotki że pewien polski browar wybiera się tam warzyć imperialną wersję swojego sztandarowego piwa (a może już uwarzyli?). Zobaczymy ;)

Czarne, z wielką pianą. Zapach to spora dawka czekolady i ekstremalnie słodki, przyprawowy zapach, miks wanilii, kardamony i czegoś jeszcze. Nie byłem pewien do końca z czym mi się to kojarzy, momentami masło kakaowe, momentami jakiś słodki krem. W smaku lekko wytrawne, lekko kwaskowe (co zaskakiwało wobec słodkiego aromatu) ale bardzo przyjemne.




Eiche Doppelbock- Schlenkerla

Jeden z powodów mojej wyprawy do Craftowni był na kranie, doppelbock ze Schlenkerli. Na początku aromat mnie lekko rozczarował, nie jeśli chodzi o wędzonkę, bo ta w przypadku piw z tego browaru nigdy nie rozczarowuje, ale raczej fakt, że przez dłuższą chwilę niewiele poza wędzonką było, co w porównaniu z chociażby rauchmarzenem z tegoż browaru, który był karmelowy i owocowy oprócz dymu, no trochę blado wychodziło.
Ale kiedy piwo się już mocno ogrzało, pojawił się i pożądany karmel, jak również nuty utlenienia, trochę suszonych owoców.
Konkret, alkoholu w ogóle nie czuć, ale ogólne odczucie- rauchmarzen był równie intensywny, a nawet przyjemniejszy overall.
Chociaż, wpływ na to mógł mieć fakt że 8% doppelbock był... najlżejszym piwem wieczoru.

No i na koniec petardy od browaru Szałpiw.

Buba Extreme Cognac BA- Wymrażane Belgian Dark Ale- Browar Szałpiw

Aromat potężny, aczkolwiek nieco alkoholowy. Wiśnia. Karmel, melasa. Więcej wiśni. Owocowy, ostry. Ach tak, no i wspaniała wanilia.
W smaku potężna słodycz, i dosyć spora taniniczność, która dosyć długo trzymała za język, odkładała się z każdym łykiem. Znowu dowodziły wiśnie, może część z nich była kandyzowana. Suszona żurawina. Gęstość syropu. Wysycenie zerowe niemalże.

Buba Extreme Calvados BA - Wymrażane Belgian Dark Ale- Browar Szałpiw

Znacznie słodszy aromat. Dużo słodkich jabłek, ale takich suchych, kruchych jabłek. Mega słodkich jabłek. Już tak wpadające w suszone jabłka. Potężna dawka wanilii. Nie wiem jak to inaczej ująć, ale aromat często kojarzy mi się z kolorami, i tutaj znacznie "jaśniejszy" aromat niż z beczki po koniaku. Oczywiście, pokłady słodyczy, karmelu.
W smaku również lepiej, więcej owoców, więcej wanilii, a znacznie mniej tanin, nie było tej cierpkości, drewnianej goryczki i sztywnego języka.

Buba Extreme Calvados vs Cognac
już to pisałem na facebooku, ale wersja z beczki po calvadosie według mnie wyraźnie przyjemniejsza. W wersji z beczki po koniaku po pierwsze, większa alkoholowość, po drugie, znacznie więcej tanin, przez co ta ściągająca, drewniana goryczka i cierpkość, co prawda bardziej kontrowały słodycz, ale było to dosyć agresywne.
Z beczki po Calvadosie więcej wanilii, więcej owoców (i to "jaśniejszych" owoców), mniej tanin i alkoholu.
Natomiast obydwie wersje to petardy.

Bubą Extreme przebiłem w końcu Porter 55 z Gościszewa w kategorii "najdroższe polskie piwo", ale cóż- warto było. Pycha. Petardy. Chętniej wypiłbym jeszcze raz Bubę Extreme Calvados BA niż 10 "normalnych" polskich piw kraftowych (zwłaszcza w takim towarzystwie ;) ).  I to chyba mówi wszystko odnośnie ewentualnego gdybania na temat "jakie to drogie". Drodzy Polscy rzemieślnicy, wypuszczajcie więcej takich petard to będę pił ze 4 piwa w miesiącu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz